Co z ochroną związkowców?
Ochrona dla działaczy związkowych nie przysługuje w razie naruszenia prawa.
W ub. tygodniu (19 maja 2011 r.) Sąd Najwyższy wydał wyrok dotyczący strajku w “Budryku” orzekając, że zachowanie polegające na pobiciu lub opluciu współpracowników przez działaczy związkowych nie podlega ochronie prawa. W takim przypadku pracodawca może rozwiązać umowę o pracę za wypowiedzeniem, nawet bez uprzedniej zgody zarządu zakładowej organizacji związkowej.
W tej chwili parlamentarzyści zamierzają zwiększyć ochronę działaczom związkowym poprzez przyznanie im prawa powrotu do pracy w razie rozwiązania terminowej umowy o pracę.
- Zamiast kolejnej kazuistycznej regulacji powinno się wprowadzić ogólny przepis dotyczący ochrony działaczy związkowych przed bezprawnym zwolnieniem – postuluje organizacja Pracodawcy RP.
Sąd Najwyższy ponownie przypomniał, że ochrona przed rozwianiem stosunku pracy przysługuje tylko w związku z pełnioną funkcją, a działacze związkowi naruszający prawo jej nie podlegają, co oznacza, że związkowiec może być zwolniony z pracy nawet bez zgody związku. Ekspert Pracodawców RP, mec. Monika Gładoch zauważa, że na przestrzeni ostatnich kilku lat podobnych wyroków w sprawach rozpatrywanych w trybie kasacji zapadło kilkanaście.
- Ostatni wyrok Sądu Najwyższego brzmi wyjątkowo wymownie, bo przypomina o podstawowych zasadach obowiązujących w społeczeństwie. To wręcz niebywałe, aby sąd tłumaczył reprezentantom pracowników, że bicie i poniżanie kolegów z pracy jest niezgodne z prawem - mówi Monika Gładoch.
Pracodawcy RP ponownie wnioskują o zmianę przepisów dotyczących ochrony działaczy związkowych. Przepis art. 32 ustawy o związkach zawodowych zakazujący pracodawcy rozwiązania umowy o pracę w każdym trybie bez zgody organizacji, z której wywodzi się działacz związkowy bywa opacznie odczytywany. Większą rolę w tworzeniu praktyki ochronnej powinny odgrywać sądy. Lepszym rozwiązaniem jest wprowadzenie przepisu, zgodnie z którym niedopuszczalne są jakiekolwiek akty krzywdzące przedstawicieli pracowników lub prowadzące do ich dyskryminowania z tytułu pełnionej funkcji.
- Gdyby prawo było bardziej ogólnie, strony częściej sięgałyby do wyroków sądowych z których wynika, jakie zachowania pracodawców są prawnie niedozwolone – uważa ekspert Pracodawców RP.