Jak korzystnie zmienić zasady budżetu obywatelskiego? Opinia Waldemara Szumnego
Głosowanie w ramach Rzeszowskiego Budżetu Obywatelskiego dobiega końca, jeszcze tylko pozostał poniedziałek 14 lipca na oddawanie głosów. Na pewno można wyciągnąć pierwsze wnioski na przyszłość.
Waldemar Szumny. Fot. Adam Cyło
Słuchając ludzi i mając własne spostrzeżenia z obu edycji RBO, gdy zasiadałem w specjalnej komisji weryfikującej oferty, postanowiłem przedstawić swoje przemyślenia, do ewentualnego wykorzystania przez nową Radę Miasta i nowego prezydenta w ramach RBO 2016.
Po pierwsze, lepsze propagowanie budżetu obywatelskiego.
Widać wyraźnie, że miasto nie nagłośniło w dostateczny sposób samej idei budżetu obywatelskiego. Gdyby nie zapał mediów, to w ogóle nie słychać by było o takiej formie partycypowania mieszkańców we władzy. Zupełnie odmiennie temat ten wygląda w innych miejscach w kraju – tam często władza lokalna szczyci się pomysłem budżetu obywatelskiego, zachęca gorąco ludzi do angażowania się w przedsięwzięcie, istnieje odpowiednia komórka w urzędzie miasta do tych spraw oraz łatwo kojarzona profesjonalna strona internetowa, przeprowadzana jest przez miasto szeroka akcja informacyjno-uświadamiająca i wdrażane są jeszcze przeróżne inne sposoby nagłaśniania zagadnienia. U nas można było odnieść wrażenie, że najbardziej na tej idei zależy mediom, a sam RBO jest w pewnym sensie jedynie „złem koniecznym” – ot, taka uciążliwa moda.
Po drugie, rozdzielenie środków finansowych na osiedla.
To działanie stosowane jest w wielu miastach. Pozwala ono w większym stopniu angażować społeczności lokalne, gdyż mają one zapewnione wtedy zrealizowanie zadań na swoim terenie. Łatwiej jest pobudzać ludzi do aktywności, gdy mają świadomość pewności wygranej, zawsze bowiem „coś” zostanie wybrane w najbliższej okolicy. Być może w przypadku naszego miasta warto połączyć (pogrupować) osiedla, a może – wzorem np. Łodzi – zostawić określoną kwotę na tzw. zadania ogólnomiejskie, jak również zapewnić gwarantowaną pulę na inicjatywy osiedlowe. Na pewno należy unikać przy tym rozwiązań wzbudzających wielkie kontrowersje i powodujących znaczące napięcia lokalne, dlatego zaproponowany algorytm podziału pieniędzy musi być uczciwy i odbierany jako sprawiedliwy.
Po trzecie, ustalenie maksymalnej wartości jednego zadania.
Taki limit jest konieczny z głównego zasadniczego powodu – aby nie blokować jednym kosztownym przedsięwzięciem energii obywateli zaangażowanych w pozostałe projekty. Bo wtedy zawiedzionych może być 99% wnioskodawców i gorycz temu towarzysząca skutecznie może zniechęcać do działań na przyszłość. Poza tym bez górnego limitu wydatków zawsze mogą pojawiać się zakusy rządzących, aby jednym zadaniem pogrzebać całą ideę budżetu partycypacyjnego. Ograniczenie kwotowe jednego zadania da pewność realizacji co najmniej kilkunastu inicjatyw, co w konsekwencji spowoduje lepszą partycypację społeczeństwa we władzy.
I wreszcie po czwarte, zaproponowanie nowych ułatwień dla mieszkańców.
Obecna edycja RBO zawiera już pewne korzystne modyfikacje zasad, w stosunku do pierwszego budżetu obywatelskiego, m.in. pomoc urzędników podczas tworzenia konkretnych projektów czy możliwość głosowania przez Internet. Ale należy wprowadzać sukcesywnie kolejne ułatwienia dla rzeszowian, chociażby znane z innych miast ogłaszanie dni otwartych pisania wniosków czy sporządzanie tzw. cennika typowych średnich kosztów zadań (np. koszt metra chodnika, metra kwadratowego boiska, placu zabaw, itp.). Po prostu wtedy mieszkańcy będą mieli ułatwione sporządzanie wniosku i jednocześnie lepszą orientację w oglądzie ekonomicznego funkcjonowania miasta – przy okazji taka lekcja obywatelska.
Niewykluczone, że po zakończeniu głosowania w ramach RBO 2015 i po zaprezentowaniu jego wyników może okazać się, że warto rozważyć jeszcze inne pomysły zmian.
Waldemar Szumny, wiceprzewodniczący Rady Miasta Rzeszowa