Kontrola w Urzędzie Marszakowskim w związku ze sprawą Jana Burka
RZESZÓW. Pierwsze wyniki kontroli w Urzędzie Marszałkowskim. Były przypadki nieprawdziwych oświadczeń ze strony pracowników.
Marszałek Władysław Ortyl i rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Tomasz Leyko. Fot. Adam Cyło
We wtorek miała miejsce zmiana schematu organizacyjnego Urzędu Marszałkowskiego, Departament Edukacji podlega członkowi zarządu Bogdanowi Romaniukowi.
- Wycofane zostały wszelkie pełnomocnictwa i upoważnienia dla wicemarszałka Jana Burka – poinformował dziś (czwartek, 3 lipca 2014) dziennikarzy marszałek Władysław Ortyl. - Efekty kontroli każą nam podjąć takie działania ostrożnościowe. Stąd też wynikał wniosek o to, by nie Jan Burek świadczył pracy, bo może zachodzić obawa, że będzie chciał pewne rzeczy ukryć. Jako pracodawca muszę takie działania włączyć.
Dwaj "goście" rzadzą w sejmiku
Marszałek ocenił, że sztucznie zawiązana koalicja Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Sojuszu Lewicy Demokratycznej przeszkodziła w tym, a przyczynił się do tego marszałek Burek. Jego zdaniem nie powinien głosować w swoje sprawie.
- Chronił własny interes - skomentował szef samorządu województwa
Obecnie Jan Burek cały czas przebywa na urlopie, a ponadto przyniósł zwolnienie lekarskie.
Dziennikarze pytali o to, czy wicemarszałek Jan Burek dalej rządzi Urzędem Marszałkowskim, tak jak to skomentował Ireneusz Dzieszko z Prawicy Podkarpackiej.
- W Urzędzie nie, ale w sejmiku potwierdzam – odpowiedział marszałek. - Jeden gość z zarzutami i jeden gość posądzany o nepotyzm rządzą w sejmiku.
Marszałek nie żałuje
Władysław Ortyl stwierdzil, że wyniki kontroli zaskoczyły go. Nie żałuje jednak, że nawiązał współpracę z Janem Burkiem.
- Nie pierwszy raz zawiodłem się na współpracowniku - stwierdził.
Dodał, że profesor Burek od kilku kadencji był „języczkiem u wagi i skrupulatnie z tego korzystał”.
- Nie żałuję też, że podniosłem tę sprawę – powtórzył. - Straciliśmy większość ale w imię prawdy. Nie chodziło o to, by pan Wojtek Buczak był przewodniczącym.
Kontrola dedukcyjna
Trwająca w Urzędzie Marszałkowskim kontrola pozwoliła zebrać fakty, a teraz metodą dedukcyjną będą one łączone. Marszałek wymienił w tym kontekście Pawła Stochmala (zięcia Jan Burka, byłego zastępcę dyrektora Filharmonii Podkarpackiej) jako osobę fizyczną prowadzącą działność gospodarczą oraz właściciela i współwłaściciela firm. Podobnie z innymi osobami powiązanymi rodzinnie z marszałkiem. Kontrola dotyczyła też działanosci biznesowej Konrada Łobody, byłego wicedyrektora Departamentu Społeczeństwo Informacyjne, nie będącego rodzinnie powiązanym z odwołanym wicemarszałkiem.
- Te informacje posłużą do zbudowania piramidy powiązań - stwierdził Władysław Ortyl. - Są badane też te przypadki, gdzie występowały te firmy, gdzie już wykryto nieprawidłowości i firmy nie dostały pieniędzy.
Ponadto w jednym z projektów (jak powiedział marszałek chodzi o ZST w Leżajsku), pojawia się Jan Burek jako konsultant.
Władysław Ortyl potwierdził, że kontrakty dla firm obydwu urzędników sięgały setek tysięcy. Np. 100 tys. zł dla firmy Konrada Łobody przy kontrakcie z PCEN
- Oczywiście firmy ponosiły też koszty – zaznaczył marszałek.
Oświadczenia pracowników
Poza tym sprawdzano, czy pracownicy Urzędu Marszałkowskiego współpracowali z firmami oraz czy prowadzili działalność gospodarczą. Okazało się, że były oświadczenia nie do końca prawdziwe. Jest więcej takich przypadków, niż tylko . Marszałek jednak nie chciał mówić, jakie wyciągnie konsekwencje.
- Zobaczymy w jednym przypadku skończyło się tak, jak się skończyło – dodał marszałek .
Dziennikarze pytali też o kontrolę w spółce lotniskowej. Marszałek wyjaśnił, że tam trwa kontrola systemowa.
Sprawa zakończy się prawdopodobnie doniesieniem do prokuratury, jak stwierdził marszałek pewnie bardziej szczegółowym, niż doniesienie, które złożyła partia Polskie Stronnictwo Ludowe
cdn.