Powiat Rzeszowski - siła inwestycji

Nastroje społeczne mieszkańców południowo-wschodniej Ukrainy

Opublikowano: 2014-05-01 12:34:17, przez: admin, w kategorii: Opinie

Badania Międzynarodowego Instytutu Socjologicznego w Kijowie, komentowane przez socjologa, dr Piotra Długosza.

Dr Piotr Długosz, fot. Virtus

Dr Piotr Długosz, fot. Virtus

 

Jest źle, tak możemy skwitować ostatnie wydarzenia na Ukrainie. Sytuacja nadal jest bardzo napięta i utrzymuje się status quo. Dalszy rozwój wypadków będzie zależał od Putina, gdyż to jego służby wpływają na destabilizację południowo-wschodnich regionów Ukrainy.

Na to jest wiele dowodów, które media każdego dnia ujawniają. Z drugiej strony, tak jak to zostało już napisane w poprzedniej analizie, o rozwoju wypadków na tym terenie będą decydować mieszkańcy poszczególnych regionów. Jak pokazują ostatnie dni, mimo działania rosyjskich bojówkarzy i separatystów, dochodzi do marszów poparcia jedności Ukrainy w Doniecku, Ługańsku, Charkowie. Mimo zagrożenia życia studenci, pracownicy nauki, a także inne grupy społeczne w tych marszach uczestniczą. Świadczy to o tym, że mimo niebezpieczeństwa mieszkańcom tych regionów nie jest wszystko jedno. Dużo zależy też od władz państwowych Ukrainy. Działania te czy raczej pozory działań są bezprzedmiotowe, gdyż nie doprowadziły do likwidacji ognisk dywersji ani działań terrorystycznych rosyjskich i separatystycznych bojówek. Sami Ukraińcy mówią, że Kijów czeka. Pytanie na co czeka? Czy na to jak Rosja będzie ,,pożerała” po kawałku dalsze regiony Ukrainy? Trudno określić, jak jest strategia Kijowa. Faktem jest, że obecna władza ma świadomość, iż o dalszych losach państwa może zadecydować rozwój sytuacji w południowo-wschodniej Ukrainie. W środę (30 kwietnia 2014) prezydent Ołeksandr Turczynow powiedział, iż władze nie kontrolują sytuacji w obwodach ługańskim i donieckim. Według pełniącego obowiązki prezydenta, głównym zadaniem jest uniknięcie destabilizacji sytuacji w sześciu obwodach: charkowskim, odeskim, dniepropietrowskim, chersońskim, zaporoskim i mikołajowskim. To właśnie tam może dojść do prowokacji, szczególnie w czasie świąt majowych - 1 maja czyli w Święto Pracy oraz 9 maja czyli w Dniu Zwycięstwa.

O nastrojach społecznych w tych uznanych za ,,zagrożone separatyzmem” regionach Ukrainy możemy się dowiedzieć dzięki badaniom socjologicznym zrealizowanym przez Międzynarodowy Instytut Socjologiczny w Kijowie przy wsparciu fundacji Wiktora Pinczuka. Badania prowadzono w dniach 10-15 kwietnia na próbie 3235 osób zamieszkałych w południowo-wschodnich obwodach Ukrainy (http://dif.org.ua/ua/events/pivdea-nashogo.htm).

Kryzys legitymizacji władzy

Z sondażu wynika, iż 20% mieszkańców południowo-wschodnich regionów Ukrainy uznaje W. Janukowycza za legalnego prezydenta Ukrainy. W Dniepropietrowsku uznaje go 15%, w Doniecku 32%, na Zaporożu 16%, w Ługańsku 28%, w Odessie 16%, w Charkowie 13%, w Chersoniu 9%.

Dane wskazują, iż niewielu Ukraińców z tych regionów uznaje Janukowycza za legalnego prezydenta. Ponad 70% respondentów na południowym wschodzie twierdzi, że nie jest on prezydentem. Jedynie w dwóch najbardziej na wschód wysuniętych województwach: ługańskim i donieckim poparcie dla Janukowycza wyniosło około 1/3. Zatem trudno jest obronić tezę, że Janukowycz cieszy się poparciem i że ludność oczekuje jego powrotu. Interesujące wydaje się, jaki jest stosunek respondentów popierających Janukowicza do informacji (podanej 29 kwietnia 2014), że wyprowadził on do Rosji 32 mld dolarów. A jak wiadome, jest to tylko promil pieniędzy zagrabionych Ukrainie.

W kontekście tego, co się dzieje ważne jest pytanie o legitymizację nowej władzy. Sama władza twierdzi, że w tych regionach nie ma posłuchu i jej decyzje są sabotowane przez miejscowe organy milicji czy służb bezpieczeństwa. W związku tym trudno jest zaprowadzić porządek.

Na pytanie czy prezydent Ołeksandr Turczynow jest legalnie wybranym prezydentem 30% respondentów w regionie południowo-wschodnim odpowiedziało tak, 50% nie, 15% uznało, że częściowo legalnie, częściowo nielegalnie. O tym, że Turczynow legalnie sprawuje władzę najwięcej było przekonanych w Mikołajowie 55%, w Chersoniu 46%, Dniepropietrowsku i Odessie 39%, w Zaporożu 33%, Charkowie 31%. Mniej takich głosów pojawiło się w Ługańsku – 15%, Doniecku – 14%.

Za legalnie sprawującego władzę premiera Arsenija Jaceniuka uznało 34% mieszkańców regionu południowo-wschodniego. O prawomocności władzy premiera Ukrainy najczęściej byli przekonani ankietowani w Dniepropietrowsku 48%, Mikołajowie 57%, Chersoniu 50%, Odessie 41%, Zaporożu 35%, Charkowie 33%, Doniecku i Ługańsku 17%.

O tym, że obecny parlament Ukrainy ma legitymację mieszkańców było przekonanych 42% respondentów z regionu południowo-wschodniego. Działania parlamentu najczęściej popierali ankietowani w Dniepropietrowsku 51%, Mikołajowie 61%, Chersoniu 53%, Odessie 46%, Zaporożu 41%, Charkowie 39%, Ługańsku 35%, Doniecku 32%.

Wyniki badań pokazują, że obecne władze Ukrainy są akceptowane przez część mieszkańców z regionów południowo-wschodnich. Około jedna trzecia popiera prezydenta Turczynowa i premiera Jaceniuka. Większą akceptację wśród tej ludności można spotkać dla działań parlamentu.

Widać też, iż występuje korelacja między oceną legalności różnych szczebli nowych władz. Największym poparciem nowe władze cieszą się w obwodzie chersońskim, mikołajowskim, dniepropietrowskim, odeskim. Tam niemal połowa respondentów akceptuje nowe władze Ukrainy. Najniższe poparcie zaś pojawia się w regionach wschodnich, graniczących z Rosją – Ługańsk i Donieck.

Stan taki nazywa się w socjologii anomią. Nie ma żadnych władz, społeczeństwo jest pogrążone w kryzysie. Nie wie komu ufać, w co wierzyć, panuje aksjonormatywny chaos, który negatywnie działa na spójność społeczną. Stąd nie dziwią reakcje społeczności w Doniecku i Ługańsku, gdzie rebelianci zajmują najwięcej budynków administracji i ustanawiają swoje władze i prawa. Bez legitymizacji nowej władzy na tym terenie trudno będzie zaprowadzić rządy prawa.

Janukowycz winny śmierci protestujących na Majdanie

Pytani o ocenę protestów na Majdanie respondenci podzielili się na dwie grupy. Jedna opowiedziała się za tym, że był to zbrojny zamach stanu (46%). Najwięcej zwolenników ten pogląd miał w Doniecku 71% i Ługańsku 63%. Druga grupa stwierdziła, że protesty na Majdanie należy traktować jako wyraz obywatelskiego protestu przeciwko korupcji i tyrani dyktatury Janukowycza. Z tym zdaniem zgodziło się 42% respondentów. W Odessie wskazało na tę odpowiedź 50%, w Zaporożu 44%, w Charkowie 47%, w Mikołajowie 61%, w Chersoniu 62%. Po ostatnich doniesieniach na temat defraudacji państwowego majątku rozkład tych odpowiedzi mógłby się jeszcze zmienić i jeszcze więcej osób mogłoby interpretować wydarzenia na Majdanie w kategoriach walki z patologią w łonie władzy.

Pytano również o winnych tego, że padły ofiary na Majdanie. Najczęściej respondenci wskazywali, że winnym był Wiktor Janukowycz – 45%. Na drugim miejscu wskazano liderów opozycji (38%). Na trzecim wymieniono państwa Zachodu (18%). Na czwartym miejscu znalazła się Partia Regionów (17%). Respondenci wymienili też protestujących (10%), Prawy Sektor (8%), Rosję (5%). Najwięcej respondentów (ponad 50%) obwiniało Janukowycza za masakrę na Majdanie w Dniepropietrowsku, Odessie, Mikołajowie, Charkowie i Chersoniu. Najwięcej wskazań na liderów opozycji było w Doniecku (57%) i Ługańsku (47%).

Dane pokazują, iż ocena winnych śmierci protestujących na Majdanie różni się wśród badanych respondentów. W Doniecku i Ługańsku respondenci częściej wskazują liderów opozycji i Zachód niż w pozostałych regionach. W pozostałych regionach winą za masakrę na Majdanie ludzie obciążają Janukowycza.

Nikt nie krzywdzi obywateli rosyjskojęzycznych na Ukrainie

Głównym problemem regionów południowo-wschodniej Ukrainy są rosyjskojęzyczni mieszkańcy wykazujący tendencje odśrodkowe. Oni to stanowią ,,języczek uwagi” i ich postawy mogą zadecydować o dalszym rozwoju wypadków i losie państwa ukraińskiego. W badaniach także zostały poruszone te kwestie.

Zapytano mieszkańców południowego wschodu czy Rosja słusznie żąda ochrony interesów rosyjskojęzycznych obywateli na południu i wschodzie. Tylko 33% respondentów uznało te roszczenia, 50% się z nimi nie zgodziło. O słuszności wysuwanych roszczeń przez Rosję najbardziej byli przekonani mieszkańcy Doniecka 47%, Ługańska 44%, Charkowa 37%. Rzadziej się zgadzali z tym poglądem respondenci w Dniepropietrowsku 21%, Zaporożu 20%, Mikołajowie 15%, Odessie 30%, Chersoniu 24%.

W tych tzw. prorosyjskich regionach trudno jest uzasadnić interwencję Rosjan mających ochraniać swoich obywateli. Tylko 1/3 mieszkańców regionu południowo-wschodniego stwierdziła, iż Rosjanie mają prawo do ochrony swoich obywateli. Jednakże nawet w najbardziej prorosyjskich regionach ten odsetek nie przekroczył połowy badanych.

O tym, że na Ukrainie są ograniczane prawa rosyjskojęzycznych mieszkańców przekonanych było tylko 23%. Zdecydowana większość nie podziela tego poglądu (72%). Najwięcej respondentów twierdzących, że prawa rosyjskojęzycznych obywateli nie są niczym ograniczane znajdowało się w Mikołajowie 88%, Chersoniu 86%, Zaporożu 82%, Dniepropietrowsku 80%, Charkowie 72%, Ługańsku 61%, Doniecku 57%.

W świetle tych danych ludność rosyjskojęzyczna na Ukrainie ma się świetnie. O tym mówią sami mieszkańcy tych regionów. Owszem widać, że Donieck i Ługańsk nieco różnią się w ocenie sytuacji od pozostałych regionów. Ale niewielu respondentów artykułowało łamanie praw i poczucie zagrożenia wśród rosyjskojęzycznej ludności tych terenów.

Obawy przed interwencją rosyjskich wojsk na Ukrainie

Badacze zapytano też respondentów, czy wierzą w możliwość wejścia wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy. Odpowiedzi na „tak” udzieliło 46%, na „nie” 32%, a 20% nie miało zdania na ten temat. Wśród respondentów niemal połowa przyjmuje taką opcję, co świadczy, że groźby Rosjan są realne. W tym przypadku nie było większych różnic między regionami.

Poparcie dla wkroczenia rosyjskich wojsk na Ukrainę wyraziło 12% respondentów. Najwięcej w Doniecku i Ługańsku (19%). W pozostałych regionach na inwazję zbrojną Rosjan zgodziło się w Mikołajowie 7%, Chersoniu 5%, Odessie 6%, Zaporożu 4%, Dniepropietrowsku 5 %, Charkowie 6%.

Mieszkańcy południowo-wschodnich regionów są zdecydowanymi przeciwnikami ,,bratniej” pomocy armii rosyjskiej. Jedynie co piąty mieszkaniec obwodu donieckiego i ługańskiego aprobuje te działania.

Jakie są obawy mieszkańców wschodniej Ukrainy?

Mieszkańcy południowo-wschodniej Ukrainy najbardziej obawiają się wzrostu bandytyzmu w kraju (43%), upadku gospodarki (40%), wojny domowej (32%), niewypłacania pensji i emerytur (25%), wzrostu radykalizmu i nacjonalizmu (19%), zerwania ekonomicznych więzi z Rosją (20%), utraty pracy (19%), wtargnięcia rosyjskiego agresora (18%), niezauważenia przez centralne władze problemów południowego-wschodu (17%), wzrostu separatystycznych nastrojów (14%).

To są najczęściej zaznaczane obawy respondentów. Przy czym ujawniają się różnice w badanych regionach. Wzrostu bandytyzmu najbardziej obawiają się mieszkańcy Doniecka 52% a najmniej Ługańska 29%. Być może proklamacja Republiki Donieckiej i powszechnie siana przemoc doprowadziła do zwiększenia lęków w tym obwodzie. Cóż, w obłasti ługańskiej bandyci i rosyjscy agenci dopiero zaczęli swoją działalność, więc lęki te były mniejsze.

Upadku gospodarki najbardziej obawiają się respondenci w Chersoniu 53%, a najmniej w Dniepropietrowsku 28%. Największe lęki przed groźbą wojny domowej widać w Chersoniu 48% i Doniecku 41%. Najmniejsze w Charkowie 25%, Dniepropietrowsku 27%, Ługańsku 28%, Mikołajowie 29%, Odessie 30%. Wtargnięcia na Ukrainę rosyjskiego agresora najczęściej obawiają się mieszkańcy Chersonia 45%, Mikołajowa 36%. Te lęki są najsłabsze w Doniecku 6%, Ługańsku 11%, Zaporożu 16%, Charkowie 16%, Dniepropietrowsku 17%, Odessie 20%.

Z kryzysem politycznym łączy się kryzys ekonomiczny. W dużej mierze chaos i anarchia wpływają na poczucie spadku bezpieczeństwa wśród mieszkańców Ukrainy. Widać, że wśród badanych dominują obawy związane z utratą bezpieczeństwa społecznego i ekonomicznego. Aczkolwiek, jak pokazują analizy, ocena tych zagrożeń nieco różni się w regionach. W Chersoniu i Mikołajowie respondenci boją się też agresji ze strony wojsk rosyjskich.

Aż 78% respondentów z południowego wschodu Ukrainy nie zgadza się na okupację budynków administracji przez ,,zbrojne bandy”. Tylko w Ługańsku akceptację tego typu działań zadeklarowało 24%, w Doniecku 18%. W pozostałych regionach było to mniej niż 10%.

Tylko 15% ankietowanych opowiedziało się za włączeniem swojego obwodu w skład Rosyjskiej Federacji. Przy czym najwięcej zwolenników takie rozwiązanie znalazło w Ługańsku 30%, Doniecku 28%, Charkowie 16%. Rzadziej taki wariant przewidywali respondenci w Dniepropietrowsku 7%, Zaporożu 6%, Mikołajowie 7%, Odessie 7% i Chersoniu 3%.

Dane ukazują, iż mieszkańcy południowo-wschodnich terenów Ukrainy nie są wcale tacy prorosyjscy, jak ich maluje rosyjska propaganda. Większość z nich kategorycznie sprzeciwia się działaniom bojówek i rosyjskich najemników, którzy sieją strach wśród normalnych obywateli. Nie chcą też, aby ich regiony weszły w skład Federacji Rosyjskiej. Zatem, jeśli dane te są rzetelne, to nie należy się obawiać o jedność państwa ukraińskiego. Mieszkańcy sami zadecydują o jego przyszłości. Jednakże nikt nie zagwarantuje, iż głównym podmiotem obecnych procesów zmian będzie ukraińskie społeczeństwo.

Między Unią Europejską a Unią Celną z Rosją

W prezentowanych badaniach zadano też pytanie o to, jak respondenci będą głosować w ewentualnym referendum na temat wejścia do Unii Europejskiej lub Unii Celnej z Rosją. Według badań za wejściem do Unii Europejskiej było 25%, za wejściem do Unii Celnej 46%, nie wzięłoby udziału w referendum 15%, reszta respondentów nie miała zdania.

Najwięcej zwolenników integracja europejska miała w Mikołajowie 40%, Dniepropietrowsku 38%, Chersoniu 37%. Mniej w Charkowie 27%, Odessie 25%. Najmniej w Doniecku 9% i Ługańsku 11%.

Unia Celna z Rosją cieszyła się słabszym poparciem respondentów w Mikołajowie 22%, Dniepropietrowsku 29%, Chersoniu 31%, Odessie 36%. Większe poparcie było w Charkowie 47%, w Ługańsku 64%, w Doniecku 72%.

Te dane ukazują, iż jedynie w Ługańsku i Doniecku jest więcej zwolenników integracji z Rosją niż z Unią Europejską. W Mikołajowie, Dniepropietrowsku, Chersoniu zwyciężyli zwolennicy integracji europejskiej. W Odessie i Charkowie nieznaczną przewagę mieli zwolennicy Unii Celnej z Rosja.

Nie ma zgody na federalizację

Na zakończenie warto jeszcze przyjrzeć się oczekiwaniom mieszkańców południowo-wschodnich regionów odnośnie przyszłego ustroju Ukrainy. Za unitarnością państwa i utrzymaniem statusu quo było 19%, za ustrojem unitarnym z rozszerzeniem władzy dla obwodów opowiedziało się 45%, za tym, aby Ukraina była federacją 25%.

Zachowanie stanu obecnego najbardziej odpowiadało respondentom w Chersoniu 33%, Odessie 29%, Charkowie 23%. Rzadziej z akceptacją obecny ustrój spotykał się w Mikołajowie 18%, Zaporożu 19%, Dniepropietrowsku 19%, Ługańsku 12% i Doniecku 10%.

Reformy ustrojowej i zwiększenia władzy dla obwodów w ramach obecnego unitarnego ustroju domagali się głównie ankietowani w Mikołajowie 63%, Chersoniu 54%, Dniepropietrowsku i Zaporożu 51%. Mniejszą akceptacją ta opcja cieszyła się w Doniecku 41%, Ługańsku 34%, Charkowie 39%.

Za federalizacją Ukrainy najczęściej opowiadali się mieszkańcy obwodu ługańskiego 42%, donieckiego 38%, charkowskiego 32%. Niewielu zwolenników tej opcji było w Dniepropietrowsku 11%, Zaporożu 15%, Mikołajowie 11%, Odessie 18%, Chersoniu 7%.

Dane wskazują, że argument rosyjskich władz jakoby regiony chcą federalizacji nie jest prawdziwy. Te najbardziej prorosyjskie i uznawane za zagrożone separatyzmem regiony nie chcą federalizacji. Uważają, że tylko unitarne państwo daje im szansę na właściwe funkcjonowanie. Reforma administracyjna i rozszerzenie władzy w regionach jest wystarczające i zadowala wszystkich respondentów. Owszem, występują także różnice i tak jak w poprzednich odpowiedziach, widać, że Doniec i Ługańsk ma nieco inna wizję przyszłości ustroju państwowego. Pozostaje pytanie: czy są to autentyczne opinie mieszkańców tych regionów czy kalka propagandy rosyjskich mediów, które są tam odbierane.

Kończąc warto pamiętać, iż sytuacja na Ukrainie jest skomplikowana. Mamy do czynienia z kryzysem władzy, kryzysem gospodarczym i kryzysem społecznym. Mimo tego niesprzyjającego stabilizacji kontekstu, mieszkańcy południowo-wschodnich regionów nie szukają oparcia w Rosji. Ba –czują nawet realne zagrożenie interwencją wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy. Ludność z tych terenów nie jest monolitem i jak pokazują badania separatyzmem są zagrożone tylko Ługańsk i Donieck. W tych dwóch regionach widać wyraźną różnicę w ocenie nowych władz, stosunku do Majdanu, postaw wobec zagrożeń, stosunku do Unii Europejskiej i Celnej oraz preferowanych rozwiązań ustrojowych. Władza w Kijowie powinna wziąć to pod uwagę. Zresztą, po ostatnich komunikatach rządowych widać, że ma pełną świadomość tej odmienności.

Dr Piotr Długosz, socjolog z Uniwersytetu Rzeszowskiego, prowadził badania w Polsce i na Ukrainie

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij