E-sądy nie takie szybkie
Sądowe elektroniczne postępowanie upominawcze (EPU) zwane powszechnie e-sądem nie jest tak dobrym rozwiązaniem dla wierzycieli, jak się powszechnie uważa.
Pierwszy sąd elektroniczny został otwarty ponad półtora roku temu. W założeniu miało być to rozwiązanie szybsze i tańsze m. in. dzięki pominięciu procedur przesyłania dokumentów pocztą.
Pierwotnie, jak zakładano, rozpatrywanie pozwów miało odbywać się w terminie kilku dni od ich wpłynięcia. Początkowo rzeczywiście okres oczekiwania na nakaz zapłaty był zdecydowanie krótszy, niż w tradycyjnym postępowaniu. W ostatnim czasie procedura wydłużyła się jednak tak, że zdarzają się przypadki oczekiwania na nakaz zapłaty ponad trzy miesiące. Dodatkowo wydłuża się także czas potrzebny do przekazania sprawy do postępowania zwykłego.
- Z naszej praktyki wynika, że obecnie średni czas oczekiwania na nakaz zapłaty wydany w postępowaniu elektronicznym jest dłuższy, niż w przypadku niektórych spraw prowadzonych w zwykłym postępowaniu – informuje Spółka Adwokacka Freliszka i Karwowski. W takiej sytuacji jedyną zaletą e-sądów pozostają niższe opłaty. Korzystanie z tej procedury w sprawach indywidualnych, w których istotna jest szybka windykacja należności, wydaje się nie być w każdym przypadku celowe.
kar