PPL potrzebuje restrukturyzacji – uważa wiceminister Rafał Baniak
WARSZAWA, RZESZÓW. Zmiany w jednym z ostatniej z firm o statucie „przedsiębiorstwo państwowe”, działającej także na Podkarpaciu.
Fot. Adam Cyło
Przedsiębiorstwo Porty Lotnicze, zarządzający stołecznym Lotniskiem Chopina, a także posiadający 49 proc. udziałów Portu Lotniczego Rzeszów-Jasionka, potrzebuje restrukturyzacji. Spółka jest samofinansującym się przedsiębiorstwem państwowym. Poprzedniego dyrektora Michała Marca, odwołanego przez wicepremier i minister infrastruktury i rozwoju Elżbietę Bieńkowską, zastąpił Michał Kaczmarzyk.
Co ciekawe poprzedni prezes mówił o 62 mln zł zysku za ubiegły rok (w rozmowie a Agencją Newseria), ale według nowego szefa wynik finansowy mógł być ujemny i wynieść nawet 50 mln zł straty.
– Premier Bieńkowska swoją decyzję tłumaczyła tym, że oczekuje nowej dynamiki rozwoju portu lotniczego, a także – z tego, co wiem od kolegów z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju – współpracy przy komercjalizacji firmy, w jakiej działa dzisiaj port lotniczy, czyli przejściu z przedsiębiorstwa państwowego na podmiot prawa handlowego, na spółkę akcyjną – tłumaczy Rafał Baniak.
Wiceminister przypomina, że PPL wciąż działa zgodnie z ustawą z 1987 r., która zobowiązuje spółkę do realizacji polityki PRL. To utrudnia funkcjonowanie na współczesnym rynku. Dodaje, iż komercjalizacja PPL-u nie oznacza, że administracja państwowa odłożyła na półkę koncepcję Polskiego Holdingu Lotniczego. Miałby on połączyć lotnisko im. Chopina, przewoźników oraz spółki usługowe w lotnictwie.
– Gdybyśmy mówili o włączaniu Portów Lotniczych do Polskiego Holdingu Lotniczego, muszą one być skomercjalizowane – zaznacza Rafał Baniak. – Chciałbym wyraźnie powiedzieć, że ewentualne łączenie w jedną grupę aktywów lotniczych nie ma służyć uratowaniu LOT-u. LOT ma się ratować sam, natomiast połączenie w ramach jednej struktury holdingowej podmiotów sektora lotniczego ma służyć lepszemu gospodarowaniu aktywami tego sektora przez Skarb Państwa.
W jego ocenie, niezbędne byłyby jasne przepływy finansowe między spółkami wchodzącymi w skład Polskiego Holdingu Lotniczego. Podobne rozwiązanie zastosowano w Czechach, gdzie w jeden holding połączono lotnisko im. Vaclava Havla w Pradze oraz narodowe linie CSA. Nie wiadomo jednak, czy na takie zmiany w Polsce zgodzi się Komisja Europejska. Mogłoby to być sprzeczne z przepisami antymonopolowymi lub o pomocy państwowej. Baniak zaznacza jednak, że na razie trwają jedynie analizy, więc nie ma nawet o czym informować Brukseli.
– Będziemy o tym informować Brukselę, jeżeli ta koncepcja byłaby wdrażana. To, co Komisję interesuje, to pomoc publiczna dla LOT-u, plan restrukturyzacji, badanie jego wykonalności, i w tym obszarze jesteśmy w kontakcie z Brukselą. Natomiast nie jest przedmiotem badania koncepcja Polskiego Holdingu Lotniczego. Jeżeli Komisja widziałaby zagrożenie dla czystości procesu, jeżeli chodzi o uwarunkowania dotyczące pomocy publicznej, wtedy byłby to przypadek dla Komisji – argumentuje wiceminister.
Newseria Biznes