Czy Rady Osiedli w Rzeszowie są potrzebne? Opinia Waldemara Szumnego
RZESZÓW. Nieoczekiwane wnioski z dyskusji radnych miejskich, osiedlowych oraz działaczy społecznych.
Przeprowadzona we wtorek 18 lutego w Grand Hotelu otwarta debata „Budżet obywatelski Rzeszowa – podsumowanie i wnioski”, organizowana przez portal TWINN przyniosła dwa efekty.
Zasadniczym celem spotkania było omówienie dotychczasowych zasad budżetu obywatelskiego i zgłoszenie różnych propozycji usprawniających i poprawiających obecny regulamin. Ale w wyniku odbytej dyskusji zrodziła się jeszcze jedna – raczej niezakładana na wstępie debaty – konkluzja dotycząca rzeszowskich Rad Osiedli.
Otóż od początku tej kadencji Rady Miasta podejmowane były analizy i próby zmian funkcjonujących w stolicy województwa organów pomocniczych, jakimi są osiedla. Wielu obserwatorów życia samorządowego dostrzegało potrzebę zmniejszenia ich liczby, przy jednoczesnym wyposażeniu w mocniejsze kompetencje oraz dużo większe środki finansowe. Ale te starania nie uzyskiwały do tej pory odpowiedniego poparcia i temat niejako zawieszono w oczekiwaniu na przychylniejsze czasy.
Niespodziewanie przy okazji budżetu obywatelskiego okazało się, że pomysł powrócił, i to stał się zupełnie realny, jeśli chodzi o zasadność zmian. Idea RBO okazała się bowiem szansą dla Rad Osiedli na realizację długoletnich starań. Oto niektóre cytaty szefów Rad Osiedli ze spotkania: „osiedle zapomniane przez Boga i przez Prezydenta”, „od 20 lat droga nie była remontowana”, „porażka dla terenów przyłączonych”, „żółta kartka dla władzy”, „cieszę się, że powstał RBO, bo od 10 lat staramy się i nic nie wychodziło z pisania i proszenia”. Jest to dowód w zasadzie na słabość tych organów, ich niewielką siłę przebicia – może są za małe i zbyt wiele ich jest, może niemoc i nieskuteczność w działaniu to sygnał, że należy je wzmocnić: powiększyć terytorialnie, dać większe uprawnienia i konkretne pieniądze do gospodarowania na swoim obszarze. Na pewno jest to czas zmian obecnych rozwiązań, które często okazują się nieskuteczne. I dopiero RBO – który faktycznie miał być dla obywateli luźno zgrupowanych (np. w organizacjach pozarządowych) lub w ogóle rozproszonych organizacyjnie – okazał się niejako szansą dla zrealizowania niewielkich w rzeczywistości inwestycji lokalnych.
Waldemar Szumny, wiceprzewodniczący Rady Miasta Rzeszowa