Mniej tanich stacji benzynowych
Utrzymujące się od kilkunastu miesięcy niskie marże na paliwo są jednym z głównych powodów likwidacji tanich, samoobsługowych stacji benzynowych.
Fot. Bliska
Liczba stacji benzynowych maleje. Na koniec ubiegłego roku było ich wprawdzie tylko o 11 mniej niż rok wcześniej, ale w tym roku znikną kolejne. Część stacji natomiast zmieni tylko barwy.
– Wiele koncernów paliwowych szuka dla siebie nowego modelu biznesowego i próbuje odejść od formuły ekonomicznej – wyjaśnia Grzegorz Maziak, analityk rynku paliw E-petrol.pl.
Sztandarowym przykładem są tu tanie stacje Orlenu – Bliska, których 141 punktów zniknęło w ubiegłym roku. Nie ma też już marki Neste, prowadzącej sieć stacji samoobsługowych. Została ona przejęta przez Shella, który nie zdecydował się już na kontynuowanie tego typu działalności i przekształca je w tradycyjne stacje. Zdaniem Grzegorza Maziaka, samoobsługowe stacje są trudnym biznesem, który wymaga bardzo precyzyjnego pomysłu na jego funkcjonowanie.
– Miejsce dużych koncernów będą przypuszczalnie zajmować lokalni gracze – uważa Maziak. – Wielu z nich rozwija obecnie sieć stacji samoobsługowych w skali kilku lub kilkunastu obiektów. Jeżeli ta działalność jest dostosowana do specyfiki danej firmy i rynku, nie musi być nietrafionym pomysłem.
Przykładem może być zainicjowana przed dwoma tygodniami sieć eMILA, należąca do BM Reflex. Plany zakładają uruchomienie raptem 20 placówek do 2020 roku.
Duże koncerny, choć wykazują mniejsze zainteresowanie stacjami samoobsługowymi, wciąż dynamicznie rozwijają własne marki ekonomiczne. Przykładem tego może być grupa Lotos z siecią Optima.
Zamieszanie na rynku spowodowały także nowe przepisy dotyczące zbiorników na paliwo. Według wstępnych szacunków od 100 do 200 stacji nie zdołało zmodernizować swoich instalacji, co będzie skutkować likwidacją tych punktów sprzedaży. Według styczniowych danych Urzędu Dozoru Technicznego nowych wymogów nie spełniało ponad 10 proc. stacji, a przestarzałe zbiorniki powinny być wyłączone z eksploatacji.
– Najczęściej są to obiekty starszego typu, niezbyt dobrze przygotowane do funkcjonowania w obecnej sytuacji rynkowej – uważa ekspert. – Wiele z nich straciło klientów na rzecz punktów obsługujących kierowców na trasach szybkiego ruchu, być może więc zostałyby one zamknięte niezależnie od nowych przepisów.
Newseria Biznes