Sejm RP coraz mniej ważny – opinia posła Bogdana Rzońcy
Każdy boi się kontroli, ale wszyscy rozumiejący sens sprawdzania różnych aspektów życia społecznego, a w szczególności dotyczących działań organów państwa, nie mają wątpliwości, że funkcja kontrolna Sejmu, wpisana w Konstytucji RP wypełniana jest coraz słabiej.
Bogdan Rzońca, fot. Adam Cyło
Gołym okiem widać, że zarówno premier, jak i ministrowie rządu PO i PSL, unikają przekazywania Sejmowi najważniejszych informacji, ale jednocześnie chętnie, i przy dużym poklasku zagranicznych i prorządowych mediów, podejmują debatę o problemach państwa polskiego podczas konferencji prasowych czy na międzynarodowych spotkaniach (Radosław Sikorski w Berlinie w 2011 r. z tekstem ,,o co prosimy Niemcy”, wystąpienie D. Tuska w Brukseli o polskiej prezydencji w UE).
Tymczasem polski parlament ma coraz słabsze notowania w społeczeństwie, jakość procesu legislacyjnego ulega dewaluacji (np. w ciągu 26 godzin odbyły się trzy czytania projektu ustawy o lasach państwowych i nie było nawet czasu na refleksję, dyskusję, był za to dyktat koalicji), opozycja parlamentarna traktowana jest jak wasal.
Rządzący naszym krajem od 8 lat nie chcą jednak żadnych zmian i boją się m. in. wprowadzenia zapisu w regulaminie Sejmu, który w miniony piątek (7 lutego 2014) roku był poddany pod głosowanie w Sejmie na wniosek Klubu PiS, a który dotyczył tzw. pakietu demokratycznego. Poniżej przedstawiam niektóre propozycje zgłoszone do głosowania we wspomnianym pakiecie:
a) aby pierwsze czytanie projektu ustawy zgłoszonego przez obywateli odbywało się na sali sejmowej, a nie w danej komisji oraz, by nie można było odrzucić już w pierwszym czytaniu takiego projektu. Chodzi o to, że obywatele muszą naprawdę dużo się napracować, by zorganizować się formalnie i zebrać podpisy, a następnie przesłać je do Marszałka Sejmu. (bywa więc tak, że już po pierwszym czytaniu projekt ustawy zgłoszony przez obywateli zostaje wyrzucony do kosza!!!);
b) aby obligatoryjnie po złożeniu do Marszałka Sejmu projektu ustawy musiał on być poddany rozpatrzeniu przez Sejm w ciągu 6 miesięcy i nie leżał latami w tzw. zamrażarce;
c) aby tak zwane wysłuchanie publiczne mogło zostać zrealizowane na wniosek 1/3 członków komisji sejmowej, (chodzi o dopuszczenie do dyskusji, by w ważnej sprawie do głosu dopuścić wszystkich zainteresowanych projektem ustawy, czyli stronę społeczną, prawników, a także przeciwników ustawy);
d) aby zacieśnić współpracę miedzy Sejmem i Rządem RP a Radą Europejską, która polegać powinna na informowaniu Sejmowej Komisji d/s Unii Europejskiej o stanowisku rządu polskiego w sprawach omawianych na posiedzeniu Rady Europejskiej. Wielokrotnie bywało tak, że Sejm z mediów dowiadywał się o tym, jaką politykę prowadzi koalicja PO i PSL w Brukseli, co posłowie PiS uznają za niedopuszczalne;
Wymienione tu niektóre postulaty opozycji, moim zdaniem, powinny być fundamentem polskiej demokracji. Tak jednak nie jest i - jak widać - nie będzie, bo właśnie wymienione tu propozycje zmian zostały odrzucone przez Sejm głosami koalicji w miniony piątek, 7.02.2014
Rodzi się więc pytanie, kto się boi Sejmu i dlaczego? Czy zatem Polska podąża w innym kierunku niż rzeczywista demokracja? Co ma rząd do ukrycia w sprawach polityki zagranicznej w ramach UE?