Powiat Rzeszowski - siła inwestycji

Koniec wędzonej kiełbasy z Polski i z Podkarpacia

Opublikowano: 2014-01-02 21:54:06, przez: admin, w kategorii: Biznes

PODKARPACKIE, BRUKSELA. W tym roku wchodzi w życie unijne rozporządzenie, które zabroni produkcji tradycyjnych wędlin. Ktoś w Polsce nie dopatrzył się w nowych rozwiązaniach zagrożenia. Próba zmiany przepisów może być spóźniona.

Od lewej Jan Fołta i Fryderyk Kapinos. Fot. Adam Cyło

Od lewej Jan Fołta i Fryderyk Kapinos. Fot. Adam Cyło

 

W województwie podkarpackim tradycyjne masarstwo i wędzarnictwo są silne. Główne ośrodki to gmina Radomyśl Wielki, gdzie jest 20 takich zakładów, ponadto gmina w Markowa gdzie jest ich w tej chwili cztery (w całym powiecie łańcuckim osiem). Są też duże zakłady, które oferują tradycyjne produkty: Smak Górno, Taurus czy Jasiołka oraz kilka innych oferujących wysokiej jakości wędliny. Producenci należą m.in. do dwóch klastrów Podkarpackie Smaki i Podkarpacki Klaster Rolno-Spożywczy Agrobieszczady.

Jednak tej sektor może upaść, a to za sprawą nowych przepisów unijnych. Chodzi o „Rozporządzenie Komisji (UE) nr 835/2011 z 19 sierpnia 2011 zmieniające rozporządzenie (WE) nr 1881/2006 odnośnie najwyższych dopuszczalnych poziomów wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych” spowoduje, że produkcja tradycyjnie wędzonych szynek, polędwic czy kiełbas stanie się od 1 września 2014 roku zabroniona. Do tej pory najwyższa dopuszczalna obecność benzo(a)pirenu (rakotwórczej substancji smolistej) w mięsie wędzonym i produktach mięsnych wędzonych wynosi 5,0 µg (mikrogramów) na kilogram. Po 1 września ma wynosić tylko 2 µg na kilogram.

Tymczasem w produktach tradycyjnych, regionalnych, przyrządzanych według dawnych receptur to stężenie jest nieco wyższe.

- Badania naszych produktów na zawartość substancji smolistych wykazały, że część z nich nie spełni nowych zaostrzonych norm dotyczących benzo(a)piranu – mówi Ferdynand Kapinos, dyrektor ds. marketingu PPM Taurus z Pilzna

Jan Fołta, właściciel rodzinnej firmy Zakład Uboju i Przerobu Mięsa z Markowej (członek Klastra Podkarpackie Smaki) przekonuje, że nikt nie konsultował z branżą, jakie minimalny poziom można uzyskać w procesie tradycyjnego wędzenia. – Co gorsze wiemy już jaka czeka nas kara za wyprodukowanie partii wędlin, które nie będą spełniać nowych kryteriów. Jednorazowo może wynieść nawet 10 proc. rocznej sprzedaży. Przy średniej rentowności na średnim poziomie 2-3 proc. jest to jednoznaczne z likwidacją firmy – mówi Jan Fołta.

Przedstawiciele obydwu klastrów zapowiadają działania na rzecz tego, by Polskę wyłączyć z wdrażania tych przepisów, albo przynajmniej uzyskać wyłączenie dla produktów tradycyjnych, wpisanych na listę Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Przypominają, że jest to możliwe, bo nowe prawo nie obejmie tradycyjnych szwedzkich ciasteczek cynamonowych, których nie da się przyrządzić w inny sposób. Zresztą w rozporządzeniu mowa jest tez o rybach, które mogą zawierać do 5 miligramów benzo(a)pirenu i małżach aż 6 miligramów.

- Za kilka dni spotykamy się z przedstawicielami kancelarii prezydenta – mówi Fryderyk Kapinos. - Chcemy do akcji włączyć też samorządy, marszałków, wojewodów, europosłów, słowem jak najwięcej środowisk.

Problemu nie będą mieć wielkie zakłady przemysłowe. Tradycyjni producenci nie mogą zmienić metod produkcji, bo wtedy... nie będą to produkty tradycyjne.

Jednak zdaniem Pawła Krajmasa, dyrektora Zakładu Mięsnego „Jasiołka” z Dukli sprawa jest przesądzona. Rozporządzenie o nowych normach zostało opublikowane już w 2011 r. i jak widać przespano czas, w którym można było zgłaszać uwagi.

Dla wielu zakładów mięsnych nowe przepisy mogą oznaczać konieczność likwidacji lub przynajmniej ograniczenia części działalności, bo wędzenie przy użyciu drewna stanie się praktycznie niemożliwe. Jak zauważa w portalu „Dziennik” Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso, zagrożony jest dalszy byt co najmniej 100-150 firm ze wszystkich ok. 2 tys. działających na rynku mięsa (czytaj więcej).

Nowe przepisy wpłyną też na sytuację podkarpackiego rolnictwa. Jeszcze zmniejszy się pogłowie świń. Obecnie produkcja żywca wieprzowego pozwala funkcjonować wielu małym gospodarstwom. A produkcja mięsa zapewnia też zbyt dla zbóż i innych pasz koniecznych w karmieniu świń. Zresztą polskim firmom zaczyna już brakować surowca. W tej chwili to Niemcy czy Dania są zapleczem surowcowym dla polskich zakładów.

ac

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij