W tym roku wzrost PKB o 3,7 proc., w przyszłym - o 3,8 proc.
Ekonomiści PKO Banku Polskiego utrzymują prognozę wzrostu polskiego PKB ogółem o 3,7 proc. w tym roku i wzrost o 3,8 proc. w 2025 r. W ocenie ekspertów, średnioroczna inflacja w roku bieżącym wyniesie 3,5 procent, a w przyszłym roku będzie to 4,5 procent.
Fot. pixabay/CC0
+ W globalnym i krajowym otoczeniu gospodarczym nie przybywa powodów do bólu głowy. Mamy raczej do czynienia z normalizowaniem się otoczenia makroekonomicznego. Trwa „miękkie lądowanie” globalnej gospodarki. Nawet zbyt miękkie, bo rynek pracy pozostaje uparcie mocny i to wzbudza obawy amerykańskiego banku centralnego, czy uda się trwale sprowadzić inflację do celu. Dlatego opóźniają się obniżki stóp procentowych Fed - powiedział Piotr Bujak, Główny Ekonomista PKO Banku Polskiego.
W strefie euro pojawiają się oznaki ożywienia gospodarczego. Pomaga w tym spadek cen energii, rozpoczęty proces obniżek stóp procentowych i fakt, że europejska waluta pozostaje słaba.
Jest również szansa na przyspieszenie w gospodarce Chin, co sprzyjałoby realizacji powszechnie oczekiwanego scenariusza przyspieszenia całej globalnej gospodarki w najbliższych kwartałach i latach, ale kwestie geopolityczne i wojna handlowa między Chinami a Zachodem są istotnymi czynnikami ryzyka. Wojny handlowe ulegają obecnie zaostrzeniu - chodzi o cła na chińskie samochody elektryczne, które zaczynają zalewać rynki w Europie. To może zmącić pozytywny obraz światowej gospodarki na najbliższe kwartały i lata - zaznaczył Bujak.
W kraju I kwartał 2024 r. przyniósł oczekiwane ożywienie gospodarcze, ale nie spełniły się najbardziej pozytywne scenariusze, jeśli chodzi o wzrost PKB ogółem.
„Nasz szacunek na poziomie dwóch procent się zmaterializował - 2 procent wzrostu rok do roku. Konsumpcja okazała się jeszcze silniejsza niż przewidywaliśmy, a inwestycje słabsze. I to powoduje pewne zmiany w naszych prognozach wzrostu gospodarczego, które dotyczą samej struktury. Utrzymujemy prognozę wzrostu PKB ogółem o 3,7 procent w tym roku, 3,8 procent w przyszłym” - dodał Bujak.
Główny ekonomista PKO BP określił sytuację na polskim rynku pracy jako „pełną paradoksów".
„Mimo ożywienia gospodarczego, następuje znaczny spadek popytu na pracę. To efekt nominalnego spowolnienia gospodarki i ograniczania kosztów przez firmy, a spadkowi zatrudnienia towarzyszy niskie bezrobocie dzięki spadkowi liczby osób w wieku produkcyjnym i pogorszeniu salda migracji oraz przyspieszenie płac, czego powodem jest duża podwyżka płacy minimalnej i płac w sferze budżetowej. Pozytywnie oceniamy zapowiedzi rządu, że podwyżka płacy minimalnej w przyszłym roku miałaby wynieść tylko 7,6 procent, a płac w sferze budżetowej 4,1 proc." - zaznaczył Bujak.
Marta Petka-Zagajewska, dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych PKO Banku Polskiego, zaznaczyła z kolei, że prognoza ekspertów banku co do średniej rocznej inflacji w roku 2024 nie zmienia się.
„Po stronie inflacyjnej cały czas jesteśmy w trendzie, w którym rzeczywistość nas pozytywnie zaskakuje. Odkąd trend spadkowy inflacji się zaczął, to linie pokazujące prognozę są dużo wyżej od kolejnych realizacji” - powiedziała Petka-Zagajewska. Zwróciła też uwagę, że inflacja bazowa spadła poniżej 4 proc.
Jak podkreśliła, w przyszłym roku inflacja będzie jednak wyższa niż w tym.
„W 2024 roku średniorocznie wyniesie 3,5 procent, w przyszłym roku średniorocznie będzie to 4,5 procent. W dużym stopniu wynika to z górki inflacyjnej, którą według nas zobaczymy na koniec pierwszego kwartału 2025 roku. Zakładamy, że ceny energii zostaną uwolnione od stycznia, co oznaczałoby kilkunastoprocentowy wzrost cen energii. Będzie to podbijać inflację” - dodała Petka-Zagajewska.
W jej ocenie, uzasadnione jest „ostrożne” rozpoczęcie obniżek stóp procentowych przed końcem tego roku.
„Polityka pieniężna w Polsce jest w tej chwili naprawdę silnie restrykcyjna, co tłumi inflację, ale też ogranicza ożywienie gospodarcze” - dodał Piotr Bujak.
Mariusz Adamiak, dyrektor Biura Strategii Rynkowych PKO Banku Polskiego podkreślił, że w tym roku rynki finansowe i gospodarka światowa oraz Polska wpisują się w umiarkowanie optymistyczny obraz makroekonomiczny.
„Chociaż towarzyszy temu duża niepewność, która ma źródło w samych procesach gospodarczych, a także w geopolityce: sytuacji na Bliskim Wschodzie, wyborach we Francji, a z punktu widzenia światowej gospodarki - także wyborów w Meksyku i w Indiach. Oczywiście, najważniejsze wybory, odbędą się jesienią tego roku w USA” - powiedział Adamiak.
Zdaniem Adamiaka bez złagodzenia polityki monetarnej nie będzie możliwe podtrzymanie dobrej kondycji gospodarki amerykańskiej, a to złagodzenie będzie możliwe, kiedy bank centralny USA nabierze przekonania, że trend dezinflacyjny jest trwały.
„To ma istotne znaczenie z punktu widzenia polskiego rynku obligacji, który w tym roku nie zachwyca. Zaczynaliśmy rok z rentownościami niewiele powyżej 5 procent, w tej chwili mamy >>dłuższe<< papiery sektora pięcioletniego wyraźnie powyżej 5,5 procent” - dodał Adamiak.