Kiedy na horyzoncie majaczą miliardy z Krajowego Programu Odbudowy i dla stolicy województwa pojawia się szansa cywilizacyjnego awansu, warto zastanowić się nad wieloaspektową - nie tylko prawną - koncepcją Aglomeracji Rzeszowskiej.
Od lewej Tomasz Kloc (przedsiębiorca), Adrian Skoczylas (społecznik), Magdalena Walczyk (adwokat), Adam Dziedzic (poseł i kandydat na prezydenta) i profesor Andrzej Madera
Twierdzę, że w strategicznym interesie państwa jest zaistnienie na południowo-wschodniej flance silnego organizmu miejskiego który pełniłby rolę przedwojennego Lwowa. Takie podejście zmienia jednocześnie perspektywę oraz stwarza szansę na istotną pomoc rządu. Ogólna kwota 100 mld złotych jest realna do zdobycia.
Dotychczasowe działania, podejmowane zwłaszcza przez ś.p. Tadeusza Ferenca, koncentrowały się na wchłanianiu sąsiadujących z Rzeszowem miejscowości. Budziło to niemało emocji i kontrowersji. Nie umniejszam tu w niczym roli jaką dla rozwoju Rzeszowa odegrał ten wybitny samorządowiec. Uważam jednak, że jego metoda powinna być zmodyfikowana i wpisana w ramy ustawowe.
Okoliczne miejscowości - i szerzej gminy - nie mogą tracić podmiotowości, ale stanowić komplementarną i autonomiczną jakość wobec Rzeszowa, do którego siłą rzeczy należy inicjatywa. To dwustutysięczne miasto otoczone jest siecią samorządów wiejskich i wiejsko-miejskich zamieszkałych przez kolejne 400 tysięcy ludzi. Razem daje to możliwość wykreowania poważnego organizmu liczącego ok. 600 tys. mieszkańców, rozciągającego się od Sędziszowa Małopolskiego po Łańcut i od Głogowa Małopolskiego po Tyczyn.
Realistycznie przygotowany montaż finansowy, umiejętne skomunikowanie całego tego obszaru i nasycenie inwestycjami o charakterze publicznym, wykreuje pod egidą związku celowego gmin o nazwie Aglomeracja Rzeszowska zupełnie nową jakość. Będzie to nowy byt na mapie Polski. Czy tak będzie i czy Rzeszów wykorzysta swoją szansę, zależy głównie od naszej inicjatywy i pomysłów inwestycyjnych, o których wkrótce.
Tomasz Kloc
Rzeszowska Wspólnota Samorządowa