„Dekameron” w Teatrze Przedmieście – na wesoło i frywolnie
Do odważnych świat należy? Scena na pewno. Artyści teatru Przedmieście śmiało sięgnęli do literatury uchodzącej za gorszącą. Wybór padł na „Dekamerona” Giovanniego Boccaccia. W oparciu o XIII-wieczny zbiór opowieści, który w XIV stuleciu był na indeksie ksiąg zakazanych, powstały „Opowiastki frywolne”.
W oparciu o XIII-wieczny zbiór opowieści, który w XIV stuleciu trafił nawet do indeksu ksiąg zakazanych, powstały „Opowiastki frywolne”. Spektakl tworzono w krótkim czasie, jak ujawnili artyści. Nie zaszkodziło mu to jednak. Ze słynnego dzieła literackiego złożonego z dziesięciu rozdziałów i stu opowieści wybrano trzy historie. Efekt - znakomity! Oglądanie tego spektaklu to przednia zabawa, budzi on zachwyt pomysłem, znakomitą grą aktorską, elementami strojów i muzyki wykonywanej na żywo. Wciąganie widowni w sztukę dodatkowo wzmaga emocje. Każda z opowiastek – o zatrudnieniu „ogrodnika” w żeńskim, „gorliwym” klasztorze, o lubieżnym proboszczu i sprytnej wdowie, o małżeńskim czworokącie – każda wypadła dobrze, choć prym wiodła środkowa. Świetnie zagrany mnich, wdowa, służka i biskup! Gdy jednak wspomnieć poprzedzającą ich siostrę zakonną i „niemego” pomocnika czy szalone małżeństwa z odrębnej historii, podium tak samo należy się im.
Aneta Adamska-Szukała zachwyciła i zaskoczyła po raz kolejny widownię, tak samo panowie: Maciej Szukała, Jakub Adamski i Paweł Sroka. Brawa dla całego zespołu! I dla twórcy czepka „szpetnej”, znakomicie kuśtykającej i celnie naśladującej maniery sprzątaczek. Także dla pomysłu na banalnie prostą, energetyzującą piosenkę, która każe cieszyć się i kochać.
A co na minus? To, że było za krótko, a to chyba dlatego, że jak jest fajnie, to czas galopem przemyka i chciałoby się jeszcze i jeszcze. Na opowiastki spod pióra Boccaccia w teatralnym wydaniu Przedmieścia mogłyby przybyć nawet wycieczki parafialne, bo choć tematyka sztuki wydaje się pikantna, to podana jest w taki sposób, że nie gorszy, tylko rewelacyjnie bawi. Nawet mimo satyry na kler, żaden duchowny na widowni nie byłby chyba obrażony.
Co do ostrości scen męsko-damskich czy nagości, czasem więcej jej znajdziemy w filmach z kategorii od lat 12. I nie jest to ujmą dla Przedmieścia, tylko komplementem, bo teatr potrafi pokazać tzw. sceny bez dosadnego pokazywania, a kotara w tym pomocniczką.
Zminimalizowana archaiczność (w wersji językowej i nie tylko) ułatwia odbiór. Przewrotne historyjki i lekki, frywolny humor ukazują ponadczasowość ludzkich słabości, prawdę o nas samych. Warto obejrzeć, gdy tylko namiętności znów się pojawią w repertuarze.
H. K.