Czy wicemarszałek Kuźniar dostał od radnego Miklicza sms z pogróżkami?
RZESZÓW, PODKARPACKIE. Emocje związane ze zmianą ekipy rządzącej województwem nie wygasają, a wprost przeciwnie – mogą wybuchnąć na nowo.
Wicemarszałek Lucjan Kuźniar. Fot. Adam Cyło
Czytaj też Wojna w sejmiku - Sławomir Miklicz atakuje Jana Burka
Dziś przed południem Platforma Obywatelska zorganizowała konferencję prasową, podczas której poseł Zbigniew Rynasiewicz oraz radni Teresa Kubas-Hul, Sławomir Miklicz i Zygmunt Cholewiński odpowiadali na krytykę ze strony nowego zarządu województwa. Sami też podnosili zastrzeżenia, zwłaszcza do postawy i postepowania profesora Jana Burka, byłego przewodniczącego klubu radnych Platformy Obywatelskiej, który poparł Prawo i Sprawiedliwość. W nowym zarządzie został wicemarszałkiem województwa.
Podczas rozmowy z dziennikarzami Jan Burek stwierdził, że na najbliższej sesji sejmiku będzie można usłyszeć, jakiej treści wiadomości przesyłał odwołany wtedy Sławomir Miklicz do Lucjana Kuźniara, który również poparł Prawo i Sprawiedliwość (a do czasu powoływania nowego zarzadu województwa był radnym Polskiego Stronnictwa Ludowego i z ramienia tej partii członkiem zarządu województwa.
- Nie będę przytaczał treści, zapytajcie marszałka Kuźniara– powiedział dziennikarzem profesor Jan Burek.
Lucjan Kuźniar (do którego udali się przybyli całą grupą przedstawiciele rzeszowskich mediów), był nieco zaskoczony faktem, że dziennikarze już wiedzą o tej sprawie. Stwierdził, że wiadomości takie otrzymał w dniu, w którym odwołany został marszałek Mirosław Karapyta i powołany został nowy zarząd w Władysławem Ortylem. Ich treść można – jego zdaniem - potraktować jako pogróżki.
- Nie chciałbym ich cytować, bo zawierają wulgaryzmy, a panie mogłyby się poczuć obrażone – stwierdził wicemarszałek Kuźniar.
Dodał, że nie zdecydował jeszcze o ich upublicznianiu podczas obrad sejmiku.
Radny Sławomir Miklicz także był wtedy w Urzędzie Marszałkowskim. Zaprzecza jednak, stwierdzeniom, że wysyłał wulgaryzmy.
- Napisałem, że będzie to ciężki okres dla Lucjana Kuźniara, bo będziemy kontrolować to, co robi i powiemy co zaniedbał, np. program promocji podkarpackiej wołowiny – wyjaśnił dziennikarzom.
Dziennikarze prosili o udostępnienie treści tych sms-ów, ale Sławomir Miklicz stwierdził, że były nadane z telefonu służbowego, który musiał oddać po utracie stanowiska.
- Wcześniej skasowałem wszystkie informacji – dodał.
ac