Rzeszowski Bon Żłobkowy już od września
RZESZÓW. Projekt uchwały o jego wprowadzeniu radni przyjęli jednogłośnie. Kilka kontrowersji jednak się pojawiło.
Fot. Pixabay/CC0
Z pomysłem wprowadzenia bonu żłobkowego wystąpił podczas swojej kampanii wyborczej obecny prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek. I słowa dotrzymał. Także i tego, że projekt odpowiedniej uchwały pojawić się powinien już na sierpniowej sesji Rady Miasta. Szczegółami zajęła się już na ostatniej prostej Krystyna Stachowska, nowa wiceprezydent miasta. Radny Marcin Deręgowski z klubu PO przypomniał jednak, że podobna idea pojawiła się już dwa lata temu. Wtedy jednak radni przeszli obok niej bokiem.
Jak można przeczytać w uchwale, Rzeszowski Bon Żłobkowy „ma na celu częściowe pokrycie opłaty za pobyt dziecka w żłobku niepublicznym tj. prowadzonym przez osoby fizyczne, osoby prawne lub jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej, wpisanym do rejestru żłobków i klubów dziecięcych (...)”. „Prawo do Świadczenia przysługuje niezależnie od sytuacji dochodowej rodziny: matce albo ojcu dziecka, opiekunowi faktycznemu dziecka, tj. osobie faktycznie opiekującej się dzieckiem, jeżeli wystąpiła z wnioskiem do sądu rodzinnego o przysposobienie dziecka, opiekunowi prawnemu dziecka lub osobie pełniącej funkcję rodziny zastępczej”. Trzeba oczywiście być zameldowanym w Rzeszowie, pracować i tu płacić podatki.
Sam pomysł, choć popierany przez wszystkie kluby w Radzie Miasta, nie przeszedł jednak bez gorącej dyskusji. Tak podczas samej sesji, jak i wcześniej, podczas obrad komisji Zdrowia, Rodziny i Pomocy Społecznej. Jak przyznał radny Sławomir Głąb, poszło o ewentualne uzależnienie wypłaty bonu od kryterium dochodowego. Zrezygnowano jednak z tego rozwiązania, m.in. dlatego, że świadczenie na razie wprowadzone będzie na 4 miesiące, do końca roku budżetowego. Poza tym okres ten ma posłużyć miastu do sprawdzenia efektywności rozwiązania.
Prezydent Fijołek przyznał, że o niewprowadzanie żadnych dodatkowych kryteriów prosili sami właściciele niepublicznych placówek żłobkowych. Bon ma być rozwiązaniem jak najbardziej klarownym. Do tego, jak zauważył Konrad Fijołek, wprowadzenie kryterium dochodowego „na dzień dobry” spowodowałoby sporo kłopotów. Po pierwsze rodzice musieliby poświęcić czas na udokumentowanie swoich dochodów, a po drugie ktoś musiałby to wszystko sprawdzać: albo MOPS (to on będzie realizował świadczenie), albo placówki żłobkowe. To dodatkowy koszt i poświęcony czas. A i tak miasto będzie pokrywać świadczenie z własnego budżetu i nie może tu liczyć na żadne dofinansowanie.
Za wprowadzeniem kryterium dochodowego opowiadali się radni klubu PiS. Osoby o niższych dochodach - jak proponował Marcin Fijołek, przewodniczący tego klubu - powinny otrzymywać bon w wysokości 500 zł. Po dyskusji „wypośrodkował” swoją propozycję. Kwota 300 zł należy się z automatu, ale o podwyższenie świadczenia mogliby się starać tylko ci, którym naprawdę na tym zależy. Chodzi po prostu o stworzenie takiej możliwości.
Prezydent Fijołek obiecał, że władze miasta będą jeszcze pracować nad ostatecznym kształtem bonu żłobkowego, ale to zależeć będzie też od tego, czy pomysł w ogóle się sprawdzi. Będzie to stale monitorowane we współpracy z właścicielami niepublicznych placówek.
Dyskusja nad wprowadzeniem Rzeszowskiego Bonu Żłobkowego co jakiś czas schodziła i na poboczne tematy (jak np. problemy komunikacyjne z dowozem dzieci do placówek - Marcin Deręgowski proponował m.in. pilotażowe sprawdzenia parkingów typu kiss&drive przy kilku placówkach), jak i ogólną „żłobkową” kondycję miasta.
Radny Mateusz Szpyrka (klub PiS) pokusił się tu nawet o prezentację mapy miasta z podziałem na osiedla. Sporo z nich nie ma na swoich terenie żadnej tego typu placówki - ani miejskiej, ani też niepublicznej. Jego zdaniem miasto potrzebowałoby budowy nowych miejskich żłobków.
Problem w tym, zwrócił uwagę prezydent, że inwestycja taka sporo kosztuje, ale do tego dochodzą jeszcze koszty - i to niemałe - utrzymania takich placówek. Od września powinien zacząć funkcjonować nowy żłobek przy ul. Iwonickiej. Wykonawca projektu takiej placówki na osiedlu Budziwój też jest już wybrany. Miasto uważnie przygląda się również osiedlu Słocina. Tam też przydałby się żłobek, zwłaszcza że - jak celnie zauważył radny Jerzy Jęczmienionka z klubu PiS - budowane tam będzie osiedle na 4 tysiące mieszkańców - „właściwie druga Słocina” - dodał radny.
Wprowadzenie bonu żłobkowego miałoby w pewnym sensie pomóc uzupełnić braki miejsc żłobkowych w Rzeszowie, bez zbytniego obciążenia miejskiego budżetu kosztownymi i wieloletnimi inwestycjami. Radny Marcin Deręgowski zwrócił tu też uwagę, że ostatni „pik” urodzeń Rzeszów zanotował w 2019 r. Od kilku lat liczba urodzeń się obniża. Innymi słowy - ładowanie milionów złotych w budowę nowych i dużych żłobków (a te miejskie to ok.150-160 miejsc) byłoby nieco ryzykowne.
Konrad Fijołek przypomniał też, że jeśli chodzi o pokrycie miejsc żłobkowych, Rzeszów ma się całkiem dobrze. W każdym razie właściwie spełnia już kryteria i wytyczne przyjęte przez rząd (30 proc. pokrycia).
Jeśli wprowadzony właśnie Rzeszowski Bon Żłobkowy spełni oczekiwania władz miasta, to te obiecują dalsze prace nad jego ostatecznym kształtem. I na czterech miesiącach na pewno się nie skończy.
Uchwała wejdzie w życie dwa tygodnie od opublikowania jej w Dzienniku Urzędowym Województwa Podkarpackiego.
Fot. pixabay
.