Jak prowadzić komunikację startup-ów
RZESZÓW. Trwa Kongres Profesjonalistów Public Relations. Jednym z prelegentów był Mateusz Tułecki, doradca zarządu Satus – funduszu inwestującego w startupy. Patronem medialnym jest m.in. portal gospodarkaPodkarpacka.pl
Mateusz Tułecki, Satus Venture. Fot. Adam Cyło
Czytaj o innych wystapieniach na Kongresie Profesjonalistów PR
Najciekawsze pr-owskie wydarzenia przełomu 2012 i 2013 roku
Jak poprawić wizerunek public relations?
Mateusz Tułecki mówił m.in. o paradoksach w komunikacji nowopowstających, innowacyjnych firm. Z jednej bowiem strony startupowcy którzy chcą pozyskać inwestora. Ale w Polsce część ludzi boi się powiedzieć o swoim pomyśle, „bo ktoś ukradnie” i sam zarobi. To inaczej niż na zachodzie.
A z perspektywy inwestora najważniejszy jest człowiek – który pociągnie ten pomysł.
- Tymczasem bardzo często okazuje się, że ten rzekomo świetny pomysł, to dwudziesty serwis społecznościowy dla wędkarzy - mówi Tułecki. - Ale są ludzie, którzy kipią energią, chcą dotrzeć do inwestorów, nagrywają m.in. teledyski.
Błędy w komunikacji
Często zdarza się, że pomysłodawcy chwalą się, że piszą o nich media, albo że mają dużo fanów na facebooku. Po sprawdzeniu okazuje się, że ta komunikacja wygląda nie tak, jak powinna.
- Dla mnie komentarze wyglądające jakby pisała je jedna osoba, czy kupowanie fanów to dla mnie sygnał ostrzegawczy, że trzeba uważać.
Mateusz Tułecki wyróżnia też dwie „trudne” grupy wśród startupowców/ „Lansiarze” – są na każdej konferencji startupowej, ale nie rozwijają projektu. Natomiast „niemodni” – mają dobry produkt, ale nie potrafią marketingowo sprzedać
- Z obydwiema grupami trudno się pracuje – wyjaśnia ekspert. – Zwykle pomysłodawcy i inwestorzy mówią innymi językami. Dlatego problemem może być dogadanie się. Ale jest to możliwe.
Myśleć globalnie
Problemem rozwoju nowych innowacyjnych firm jest to, iż „Polska jest i za duża i za mała”. Firmy chcą rozwinąć się w Polsce, a potem ekspandować na zachód. A np. w małej Estonii muszą od razu działać globalnie, bo na tym rynku by się nie utrzymały. U nas już co raz więcej myśli od początku globalnie. Inwestorzy też coraz częściej tak myślą.
- Jesteśmy też zepsuci przez niektóre programy unijne – mówi Mateusz Tułecki. – Tymczasem czy ktoś wie, co za rok wydarzy się w nowych technologiach? A w dofinansowanych z UE projektach trzeba to samo robić przez dwa lata.
ac