Organizujmy się w grupy obywatelskie, ale nie w partie – opinie Leszka Balcerowicza
Jeden z najbardziej znanych polskich ekonomistów, autor i realizator pakietu reform gościł w lutym na Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Promował książkę, którą wydala założona przez niego fundacja, spotkał się ze studentami i pracownikami uczelni, odpowiadał na wiele pytań. Artykuł ukazał się w marcowym wydaniu miesięcznika "Strefa. Magazyn Biznesu".
Leszek Balcerowicz. Fot. FOR
Prorektor Wyższej Szkoły i Zarządzania w Rzeszowie Jerzy Chłopecki zapowiadając gościa przypomniał, że w ostatnim ćwierćwieczu było trzech Polaków znanych na całym świecie.
- To bez są wątpienia Jan Paweł II, Lech Wałęsa i Leszek Balcerowicz. – powiedział profesor Jerzy Chłopecki.
Wykład profesora Balcerowicza na WSIiZ w Rzeszowie był częścią kampanii, mającej na celu ponowne wprowadzenie pojęcia wolności do dyskursu publicznego. Osią kampanii jest książka „Odkrywając wolność - przeciw zniewoleniu umysłów”, która powstała dzięki staraniom Forum Obywatelskiego Rozwoju.
- Tej książce przyświeca nie tylko czysto intelektualna misja, ale to też ważne narzędzie w celu edukacji społeczeństwa – wyjaśniał prof. Balcerowicz. - Dlatego oprócz rewelacyjnej treści, ma także rewelacyjnie niska cenę.
Publikacja jest zbiorem esejów wybranych i opatrzonych wstępem przez prof. Balcerowicza. Znalazły się tam teksty takich myślicielijak David Hume, Adam Smith, John Stuart Mill, Friedrich von Hayek, Ludwig von Mises, czy Milton Friedman.
Cena jest śmiesznie niska – ponad tysiącstronicowa księga kosztuje zaledwie 25 zł. Było to możliwe dzięki dofinansowaniu od firmy Press Glass, która należy do Arkadiusza Musia, jednego z najbogatszych Polaków.
Nawet w najgrubszej książce trudno wyczerpać tematykę wolności. Dziennikarze pytali, czy będzie kolejny tom.
- Na razie chcę sprzedać tę książkę – zapewnił profesor. – Ale nie wykluczam kontynuacji. Może wtedy sam coś napiszę.
Leszek Balcerowicz dodaje, warto czytać filozofię. Ale nie każdą, lecz filozofię analityczną. Jej przeciwieństwem są dzieła Georga Hegla, którego profesor zdecydowanie odradza.
Patrzeć władzy na ręce
- W Polsce potrzebna jest silniejsza kontrola obywatelska. Kiedy aparat państwowy się rozrasta, to zaczyna szkodzić – mówił Leszek Balcerowicz. - Działając w Forum Obywatelskiego Rozwoju, chcemy zmobilizować opinię publiczną, do patrzenia władzy na ręce. Nie zakładam, że nagle 100% społeczeństwa zwróci się na te jasne tory. Dlatego zwracam się do środowisk opiniotwórczych.
Prof. Balcerowicz zaprzeczył jednak, że FOR to zalążek nowej partii politycznej. - Chcę stworzyć siłę obywatelskiego nacisku na rządzących.
Podkreślił, że nie można być biernym i snobować się na apolityczność. Trzeba bronić zagrożonych wolności, zwłaszcza gospodarczych.
Jak jego zdaniem poznać wolny kraj? Np. po tym, że katalog przestępstw politycznych jak najmniejszy.
Wolnością słowa we wrogów wolności
Profesor Jerzy Chłopecki pytał, co Leszek Balcerowicz sądzi o haśle „Nie ma wolności dla wrogów Wolności”? Odpowiedź jest prosta:
- Za pomocą wolności słowa ograniczamy skuteczność wrogów wolności – uważa ekonomista.
Dodaje, że bardzo ważną sprawą jest aktywność i samoorganizowanie się. Jego zdaniem przy bierności zawsze jest klęska, a sukces czasem zdarza się przy aktywności.
Szef Forum Obywatelskiego Rozwoju odniósł się też do najbardziej nośnych obecnie tematów, np. do polityki klimatycznej.
- Komitet Klimatyczny Polskiej Akademii Nauk wydał sceptyczną opinię do założeń klimatycznych UE. Ja to czytam – zaznaczył były wicepremier.
Jego zdaniem zaangażowanie w to, co nazywamy ochrona klimatu można wytłumaczyć tym, że młodzi ludzie są idealistyczni.
- Chcą zbawić cały świat, bo zbawi ć swój kraj to dla nich za mało – ocenia naukowiec. - Do tego dochodzą cyniczne interesy koncernów. Ktoś zarabia na wiatrakach, a pozyskana dzięki nim energia stanowi margines, choć jest bardzo droga.
Pytany o koncepcję rozwoju regionalnego wyjaśnił, że pewne miejsca czy regiony mają zdolnośc do tworzenia miejsc pracy. I te regiony należy wzmacniać. Przy okazji stwierdził, że Rzeszów jest dobrym tego przykładem.
Unia nie całkiem rynkowa
Profesor Leszek Balcerowicz opowiada się za jak najmniejszym udziałem państwa w gospodarce. Przypomina, że socjalizm to dominacja własności nieprywatnej. Z tego względu nie można nazwać Unii Europejskiej socjalistyczną. Są w Unii elementy, które są bardzo rynkowe – wolny rynek, cztery wolności (przypływ ludzi, towaru, usług i kapitału). Ale to jest niedokończone np. nie ma pełnej liberalizacji handlu.
W Polsce najgorsze przepisy są „produkcji krajowej”, a część z ich twórców głosi że to dostosowywanie się do Unii.
- Tak jest na przykład z przepisami dotyczącymi wywozu śmieci – uważa Leszek Balcerowicz. - Dyrektywy unijne dopuszczają różne rozwiązania, a w naszym prawie wybrano najgorsze.
Podsumowując wątek, profesor stwierdza, iż lepiej być w Unii niż poza nią.
Eksploatacji sektora prywatnego dokonuje się przez grupy roszczeniowe z sektora publicznego, które naciskają na państwo. Za mało w Polsce jest mobilizacji antyroszczeniowej.
- Dominacja związków zawodowych to często przyczyna problemów przedsiębiorstw – przypomniał profesor, skądinąd nie od dziś krytycznie nastawiony do działalności związków zawodowych. – A najnowszy przykład to Polskie Linie Lotnicze Lot.
Do tego dochodzi obecna w Polsce kultura nieodpowiedzialności ludzi władzy.
– Nie wiadomo kto z wiceministrów nadzorował Lot – mówi Balcerowicz. - Albo kto z prokuratorów ścigał ludzi bez dowodów?
Recepta na rozwój gospodarczy
Słuchacze po wykładzie zadali szereg pytań. Jedno z nich dotyczyło pomysłu profesora Krzysztofa Rybińskiego. Chodzi o przyznawanie rodzicom stypendiów w wysokości 1 tysiąca złotych miesięcznie na każde dziecko.
– Takie rozwiązanie zrujnowałoby zarówno rodziny, jak i finanse publiczne – ocenia szef Fundacji Obywatelskiego Rozwoju. -Gdyby polityka prorodzinna - na mocy cudu - dała skutek, to te dzieci będą pracować dopiero za 20 lat. - A tymczasem mamy tym momencie przeszkody teraz w zwiększaniu zatrudniania.
Te przeszkody to zdaniem autora polskich reform np. płaca minimalna. Trzeba ją obniżyć, tak jak to zrobiono w Grecji. Kolejna przeszkoda w zatrudnianiu, to niedopasowanie edukacyjne wykształcenia do rzeczywistych potrzeb gospodarki.
- Ilu politologów może pracować zgodnie z zawodem? Czyli być posłem albo asystentem posła – ironizował Leszek Balcerowicz.
- Spowolnienie utrzyma się nie rok, ale dłużej – przewiduje były wicepremier.
Oznak jest dużo, np. niskie oszczędności, bo je budżet pożera mając duży deficyt. Przedsiębiorcy nie inwestują, bo uważają, że im się nie opłaca.
- Np. nikt nie zainwestuje w mieszkania na wynajem, bo jest ustawa o ochronie lokatorów – ten przykład gość WSIiZ-u przywoływał kilka razy.
Tempo łączne wzrostu produktywności – do niedawna ten wskaźnik rósł i kształtował się dobrze. Szedł za nim transfer technologii. Teraz już nie – bo na pewno będzie spadek. A co gorsza - rada gospodarcza przy premierze tym się nie zajmuje.
Gdyby w Polsce wprowadzono wcześniej liberalizację rynku pracy, to nie byłoby tego co się stało w latach dwutysięcznych, gdy wyż demograficzny wpadł najpierw w bezrobocie, a potem ruszył na emigrację.
Urealnić socjalizm
Leszek Balcerowicz to od ponad 20 lat ikona gospodarczego liberalizmu. Ale nie zawsze tak było.
- Byłem w 1978 roku grupie ekonomistów zaangażowanych w urealnianie socjalistycznej gospodarki – przypomniał podczas rzeszowskiego spotkania. – Nasza praca utrzymana była w duchu realizmu – nie wierzyliśmy wtedy że ZSRR upadnie. Mimo wszystko postanowiliśmy coś zmienić.
Gdy powstała Solidarność, to zaczął z nią współpracę. Pewnego dnia do mieszkania ówczesnego doktora Leszka Balcerowicza, adiunkta z ówczesnej Szkoły Głównej Planowania i Statystyki zapukali panowie z niezależnego od komunistycznych władz związku i zaproponowali współpracę.
- Było to w moim mieszkaniu na warszawskim Bródnie – wspomina. – Zgodziłem się.
Był m.in. ekspertem Sieci, czyli komisji związkowych z kilkunastu największych zakładów przemysłowych w Polsce. W jego ówczesnej koncepcji, poprawa funkcjonowania przedsiębiorstw miała odbywać się poprzez zwiększenie ich niezależności od władz partyjnych i rzadowych oraz poprzez samorząd pracowniczy. Powstał nieformalny raport, który takie właśnie działania zalecał.
- Nie były to tak radykalne kroki jak w latach 1989/1990 – zastrzega naukowiec.
Nazwisko Leszka Balcerowicza, pojawiło się 12 grudnia 1981 roku podczas obrad Komisji Krajowej NSZZ Solidarność w kontekście Społecznej Rady Gospodarki Narodowej. Było to ciało ekspertów, które miało proponować rządowi kierunki przemian gospodarczych.
- Po stanie wojennym już machnąłem ręka i zacząłem zajmować się prywatyzacją, ale jako hobbysta – wspomina Balcerowicz. - Ale to hobby okazało się być użyteczne – inaczej w 1989 roku nie zgodziłbym się wejść do rządu.
Zebrać zespół
Leszek Balcerowicz wszedł w 1989 roku, do pierwszego niekomunistycznego rządu Tadeusza Mazowieckiego, jako wicepremier i minister finansów. Jak mówi zgodził się na to, bo udało mu się zebrać odpowiedni zespół wspólpracowników.
- Nie reformuje się kraju bez zespołu ludzi - podkreśla. - Ale nie z ekipą od public relations, ale od merytorycznej pracy. Podobne zespoły udało mi się zebrać, gdy po raz drugi byłem wicepremierem, a także gdy byłem prezesem Narodowego Banku Polskiego.
Obecnie nie chce angażować się w działalność partyjną, ale jak najbardziej chce być aktywny publicznie. Czyni to poprzez Forum Obywatelskiego Rozwoju – think tank ekonomiczny. Takim zaangażowaniem jest np. licznik polskiego długu publicznego.
Spotkanie w Rzeszowie odbyło się w dzień po nominacji Jacka Rostowskiego na wicepremiera.
-To dobrze, że minister Rostowski został wicepremierem – ocenił profesor Balcerowicz. – Pamiętam go jako zwolennika wolnego rynku.
Były wicepremier nie chciał jednak skomentować obecnych działań ministra finansów.
Na placu Balcerowicza
Promocja książki, wykład na WSIiZ-ie i spotkanie z dziennikarzami nie były jedynymi punktami wizyty w Rzeszowie. Leszek Balcerowicz po raz kolejny odwiedził bowiem tzw. „plac Balcerowicza”, czyli popularne targowisko przy ulicy Moniuszki.
- Robię tu zakupy zawsze gdy jestem w Rzeszowie – zaznaczył profesor. – Mam nawet znajomych kupców.
Podobnych spontanicznie powstałych targowisk, często także nazywanych „Balcerowiczami” jest w polskich miastach więcej. To – jak mówił profesor Jerzy Chłopecki - prawdziwe pomniki polskiego kapitalizmu.
Adam Cyło
Artykuł ukazal się w marcowym wydaniu miesięcznika Strefa. Magazyn Biznesu