Marszałek Mirosław Karapyta o akcji CBA
RZESZÓW. – Jestem głęboko dotknięty tym co się stało – twierdzi marszałek.
Miroslaw Karapyta
W ub. tygodniu Centralne Biuro Antykorupcyjne weszło do gabinetu marszałka województwa, a także do jego domu. Agenci interesowali się dotacjami unijnymi, zatrudnianiem pracowników oraz podróżami służbowymi.
- Byłem zdziwiony, że pod moją nieobecność Centralne Biuro Antykorupcyjne dokonało wejścia do mojego mieszkania – mówił marszałek Mirosław Karapyta. Upoważniłem kancelarię mecenasa Borcza do reprezentowania mnie. Natomiast w zakresie, który dotyczył spraw służbowych reprezentowali mnie dyrektorzy departamentów.
- Śledziłem w internecie media, które informowały na ten temat.
Marszałek zapewnił, że wyjazdy zagraniczne nie są niczym dziwnym. Jeżdżą też inni członkowie zarządu. Np. Sławomir Miklicz będzie na Florydzie, a Lucjan Kuźniar w Dubaju.
- W tym roku ograniczę wyjazdy – zapowiedział. – Ale będę w Brukseli na Go China, bo to ważne dla nas wydarzenie.
Odnosząc się do dotacji, stwierdził, iż to szeroki zakres, więc konieczne są rozmowy z CBA na ten temat. Dodał, że dużo osób jest zatrudnionych, ale to wynika z zadań.
- Do realizacji Programu Ryby potrzeba kilkanaście osób, a jest cztery – wyjaśnił, dodając że po realizacji projektów, trzeba kontrolować ich trwałość. Tak jak kontrolowany jest zakończony już Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju Regionalnego (ZPORR).
Dziennikarze pytali o wypowiedź posła Joachima Brudzińskiego, który już wcześniej twierdził, że w Urzędzie dochodzi do przerostów zatrudnienia.
- Może poseł Brudziński ma jakiś kontakt z CBA, albo może współpracuje – pytał Mirosław Karapyta. - Gdy zostałem marszałkiem to urząd zaoszczędził 1,5 mln zł na płacach, np. ograniczając nagrody.
Oświadczył także, iż przez 10 lat pracował dla dobra województwa na różnych stanowiskach.
- Jestem głęboko dotknięty tym co się stało – stwierdził marszałek.
Kolejne pytania dziennikarzy dotyczyły podsłuchu jego telefonu. Marszałek stwierdził, iż nic na ten temat nie wie. Dodał, iż śledczy wystąpili o kolejne dokumenty.