Zaczynamy odczuwać koronakryzys
Inflacja i skutki lockdownu oraz trwającej wciąż pandemii coraz bardziej dają się we znaki. Niemal czterech na pięciu Polaków odczuwa wzrost cen, a ponad połowa ma większe problemy z codziennymi wydatkami niż przed koronawirusem.
Fot. Pixabay/CC0
Inflacja nie odpuszcza, według sygnalnych danych GUS, w lipcu wyniosła 3,1 proc. Głównie za sprawą żywności oraz energii. W I półroczu ceny towarów i usług konsumpcyjnych podwyższyły się w porównaniu z I półroczem 2019 r. jeszcze bardziej, bo o 3,9 proc. - to średnia, bo np. owoce zdrożały o 22 proc., mięso wieprzowe o 17,4 proc., wędliny o 12,9 proc., a cukier o 9 proc. Więcej kosztuje użytkowanie mieszkania przede wszystkim z powodu podwyżki o ponad połowę kosztów wywozu śmieci oraz wzrostu cen energii elektrycznej, o prawie jedną ósmą. Swój udział w inflacji mają też drożejące usługi (średnio o 6,6 proc.), najbardziej poszły w górę ceny usług finansowych, o ponad 13 proc., fryzjerskich i kosmetycznych o 9 proc., odpłatna wizyta u lekarza kosztuje ok. 8 proc. więcej niż w I półroczu 2019 r., a u stomatologa blisko 9 proc. więcej.
Staniały natomiast odzież (o 3,4 proc.) i obuwie (o 1,6 proc.), nieznacznie także urządzenia gospodarstwa domowego (1,3 proc.), meble i wyposażenie wnętrz (1,1 proc.). Wyraźniej mniej kosztują paliwa, transport i samochody.
Jest pandemia i wzrost cen
Czy Polacy zauważyli zmianę cen? Niemal 9 na 10 (88 proc.) zauważyło. Zdecydowana większość badanych, bo 8 na 10 mówi, że wydaje więcej, co dziesiąty, że mniej – wynika z badania przeprowadzonego przez research&grow dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.
Źródło: Badanie research&grow dla BIG InfoMonitor
Podwyżki cen najłatwiej dostrzec w trakcie zakupów żywności i właśnie 62 proc. Polaków wskazało, że najbardziej drenujące dla kieszeni są wizyty w sklepie spożywczym. Choć z wyjątkiem masła trudno znaleźć w tabelach GUS przykłady obniżek produktów żywnościowych, to niemała grupa, bo 12 proc. Polaków odnosi wrażenie, że płaci za żywność mniej niż wcześniej. Co piąty (19 proc.) badany zauważył, że podrożały usługi beauty i dentystyczne. W wielu przypadkach jest to m.in. wynikiem reżimu sanitarnego, do którego oferujący tego typu usługi musieli się dostosować. Według GUS ceny tych usług średnio poszły w górę o 9 proc., ale najwyraźniej nie wszędzie, bo 7 proc. ankietowanych informuje, że po ponownym otwarciu gabinetów piękności i stomatologicznych udało im się wydać tam mniej niż przed pandemią. Respondenci docenili natomiast spadek cen sprzętu AGD/RTV oraz odzieży, odnotowany przez GUS. Dostrzegła go jedna trzecia badanych. Szczególnie ubrania i obuwie zachęcają cenami, bo do promocji wymuszonych przez lockdown dochodzą obniżki na letnich wyprzedażach.
Źródło: Badanie research&grow dla BIG InfoMonitor
Lepiej oszczędzać na wszelki wypadek
Bilans wynikający ze zmian cen oraz pogorszenia sytuacji finansowej przez blokadę gospodarki sprawiły, że ostatecznie ponad połowa badanych mówi, że dziś radzi sobie gorzej z codziennymi wydatkami. Trudniej przychodzi zapełnienie koszyka podstawowymi produktami, spłata rat kredytów i regulowanie bieżących rachunków. - Fakt, że sytuacja wielu osób stała się bardziej skomplikowana widzimy po danych na temat nieopłaconych w terminie rachunków i rat kredytów w Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz BIK. Zaległości konsumentów w kwietniu i maju wzrosły o ponad 1,2 mld zł, dwukrotnie bardziej niż w całym drugim kwartale zeszłego roku. Przybyło też 30,5 tys. nowych niesolidnych dłużników. Łączna suma zaległości konsumentów zbliżyła się do 81 mld zł – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Prawie połowa mówi też, że pogorszyło się z oszczędnościami, bo albo trzeba je naruszyć, albo trudniej teraz cokolwiek odłożyć. Są też jednak osoby, którym obecnie wiedzie się lepiej niż jeszcze na początku roku, co szóstego badanego mniej martwią codzienne wydatkami, a i możliwości na odłożenie pieniędzy też się poprawiły (odpowiednio 17 i 18 proc.). Ostatecznie jednak niemal wszyscy stwierdzają, że starają się ciąć koszty i żyć oszczędniej niż przed pandemią. Na pytanie: „Czy oszczędzasz?”, tylko co 11. (9 proc.) odpowiedział, że nie. Reszta tnie wydatki i to mocno. Aż dwie trzecie mówi, że stara się kupować wyłącznie najpotrzebniejsze rzeczy, niemal połowa nie planuje urlopu, w sytuacji gdy zwykle nie korzystało z letniego wypoczynku ok. 22 proc. Nowa rzeczywistość skłoniła jedną trzecią badanych do poszukiwania tańszych dostawców usług. Podobnie też co trzeci respondent stara się kupować tylko na promocjach. Niemal trzech na 10. wdraża plan ograniczenia wysokości płaconych rachunków, co piąty badany chętniej kupuje rzeczy używane, 15 proc. częściej wspiera codzienne wydatki pieniędzmi z programu 500 plus, a 9 proc. częściej kupuje na raty.
Źródło: Badanie research&grow dla BIG InfoMonitor
– Badania zrealizowane na zlecenie Rejestru Długów BIG InfoMonitor pokazują, że również finansowo życie codzienne stało się trudniejsze. Ogólna atmosfera i obawy powodują, że wzrosła skłonność do poszukiwania oszczędności i cięcia wydatków. Oglądanie złotówki dwa razy, zanim się ją wyda, deklarują też osoby, których sytuacja się poprawiła. To najlepiej pokazuje, że pandemia uszczupliła nie tylko budżety, ale też finansowy optymizm. Negatywne nastawienie powoduje, że wydajemy mniej, a to niestety dodatkowo nakręca dekoniunkturę gospodarczą wzmacniając lęk o przyszłość. Ostrożność jest jednak niezwykle ważna, bo przeszacowanie możliwości niestety może zakończyć się dla niepłacącej zobowiązań osoby w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor – mówi Sławomir Grzelczak. Na koniec maja w rejestrze znajdowało się ponad 2 mln 261 tys. osób, zgłoszonym m.in. przez telekomy, operatorów telewizji kablowej, sądy, spółdzielnie i zarządców nieruchomości, ubezpieczycieli czy leasingodawców. Kolejne 1 mln 260 tys. osób miało w BIK opóźnioną o co najmniej 30 dni spłatę rat kredytów na min. 200 zł.
Rośnie jedynie sprzedaż mebli i sprzętu RTV, AGD oraz sklepów wyspecjalizowanych
Narzucone sobie przez Polaków i lockdown ograniczenie w zakupach dobrze odzwierciedlają dane GUS na temat dynamiki sprzedaży detalicznej. Według statystyk, które nie uwzględniają zmian cen, Polacy więcej niż przed rokiem kupili jedynie mebli oraz sprzętu RTV i AGD. Najbardziej stopniała sprzedaż pojazdów, odzieży i obuwia oraz paliwa. Choć dla wielu może to być zaskoczeniem sprzedało się też mniej żywności oraz prezentowanych łącznie leków i kosmetyków. Na liczby mocno rzutuje trwający, w zależności od branży, ponad półtora miesiąca lub dłużej lockdown, ale również w samym czerwcu gdy już otworzyło się wszystko obok mebli, AGD i RTV, lepiej niż przed rokiem radziła sobie tylko sprzedaż w wyspecjalizowanych sklepach m.in. prasa i książki.
– Nasi ankietowani zdecydowanie odczuli pogorszenie sytuacji. Na każdym kroku dostrzegamy wzrost cen – zarówno towarów, jak i usług. Wiele osób straciło w czasie kryzysu źródło dochodu, lub też zaczęło mniej zarabiać i musi korzystać ze zgromadzonych oszczędności. Nie ma wątpliwości, że w najbliższych miesiącach Polacy będą bardziej kontrolować swój domowy budżet i przeznaczać pieniądze na najpotrzebniejsze rzeczy. Pytanie, jak z tą przezornością poradzi sobie gospodarka poturbowana już wcześniej spadkiem popytu ze względu na lockdown? – podsumowuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.