Będzie poprawa sytuacji gospodarczej
– Na szczęście nie mamy recesji, ale prognozy na pierwsze dwa kwartały tego roku nie są zbyt optymistyczne – mówi prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Wyraźniejsze efekty ożywienia gospodarczego, jej zdaniem, powinny być widoczne w połowie roku, choć już dziś dostrzec można tego pierwsze symptomy.
Prof. Elżbieta Miączyńska, prezes PTE. Fot. Newseria
Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego przypomina, że w Polsce, inaczej niż w wielu innych krajach Europy, nie występuje zjawisko recesji. Wciąż rozwijamy się i bogacimy, choć wolniej niż wcześniej. W trzecim kwartale ubiegłego roku Produkt Krajowy Brutto urósł o 1,4 proc. Według założeń rządu, przyjętych w planach budżetowych na ten rok, Polska rozwijać się będzie w 2013 roku w tempie 2,2 proc.
– Początek 2013 będzie niekorzystny, natomiast już w drugiej połowie 2013 te niekorzystne trendy zostaną przełamane – prognozuje prof. Elżbieta Mączyńska.
Pozytywne sygnały płyną z warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Główne indeksy zakończyły miniony rok najwyższymi wzrostami od trzech lat. WIG wzrósł o 26,2 proc., WIG20 o ponad jedną piątą. Wprawdzie kryzys dość mocno zachwiał wiarą inwestorów w możliwość odniesienia sukcesu, ale bieżące rezultaty są więcej niż dobre.
– Na ogół jest tak, że po kilku miesiącach te rezultaty korzystne z giełdy przenoszą się na sektor tzw. realny, czyli w tym także na budownictwo, które bardzo ucierpiało pod wpływem kryzysu – tłumaczy prof. Mączyńska.
Z badań okresowych, przeprowadzonych i opublikowanych przez Szkołę Główną Handlową, wynika, że wskaźnik koniunktury w budownictwie w IV kwartale ubiegłego roku zmniejszył się o 17 punktw. Blisko 60 proc. właścicieli firm operujących w tej branży dostrzega ciągłe pogarszanie się sytuacji. Produkcja się kurczy i trudno dziś spodziewać się tu nagłego ożywienia. Ale nie dotyczy to wszystkich branż.
Zdaniem prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego szansę rozwoju mają eksporterzy. Poprawia się sytuacja w Niemczech, w kraju, który jest dzisiaj naszym głównym partnerem handlowym. Rosną tam wskaźniki dotyczące eksportu.
– Niemcy, żeby mogły eksportować, muszą importować i importują od nas sporo różnych produktów niezbędnych do ich produkcji, inwestowania itd. – wyjaśnia tę zależność prof. Elżbieta Mączyńska.
Zdaniem ekonomistki nie tylko Europa Zachodnia może być atrakcyjnym rynkiem zbytu dla rodzimych producentów. Należy dziś szukać swoich szans gdzie indziej, m.in. w Azji, Afryce i Australii, których potencjał jest wciąż w Polsce niedoceniany. Dużą rolę do odegrania mają tutaj zarówno służby dyplomatyczne, jak i sami przedsiębiorcy. Chodzi o promowanie polskich marek. Dobrym przykładem jest polska żywność, która ma zagranicą wielu odbiorców. Dobre wyniki nie wzięły się znikąd. Zadziałała tzw. „poczta pantoflowa”. Jedni drugim zachwalali wysoką jakość naszych produktów, dzięki czemu ich eksport wyraźnie wzrósł. W podobny sposób – zdaniem ekspertki – należy postępować z innymi produktami, pochodzącymi z Polski.
– Dobrą markę można stracić z dnia na dzień, ale żeby ją mieć trzeba latami pracować. Tylko kiedyś trzeba zacząć – dodaje prof. Mączyńska.
kar, Newseria