Jak salony kosmetyczne i fryzjerskie przetrwają epidemię?
Od początku kwietnia salony kosmetyczne i fryzjerskie w całej Polsce są nieczynne. Ok. 130 tysięcy punktów zostało zamkniętych w związku z nowymi obostrzeniami wprowadzonymi na czas epidemii koronawirusa.
Fot. Pixabay/CC0
Sytuacja branży beauty jeszcze przed pandemią nie była łatwa, ponieważ jej zaległości, widniejące w bazie danych Krajowego Rejestru Długów, wynosiły na koniec marca 37,7 mln zł i były o 13,7 mln zł większe niż trzy lata temu.
Obecny stan to dla niej „być albo nie być”. Tym bardziej że właściciele i pracownicy salonów nie mogą teraz świadczyć usług nawet podczas wizyt domowych. Branża kosmetyczna i fryzjerska jest bardzo rozdrobniona. Na rynku funkcjonują głównie małe salony, które opierają działalność niemal wyłącznie na grupie stałych i lojalnych klientów. Nie ponoszą dużych nakładów na reklamę, bo jest to zbyt kosztowne, a zarobione pieniądze wolą inwestować w materiały, sprzęt i szkolenia.
Równolegle na polskim rynku rośnie udział zachodnich salonów franczyzowych. Ekspansja nowych graczy wymaga od małych salonów podnoszenia jakości swoich usług i dbania o stałych klientów.
Wprowadzone zawieszenie działalności będzie bardzo trudne do udźwignięcia zwłaszcza dla małych salonów, które w ramach jednoosobowych działalności gospodarczych prowadzą głównie kobiety.
Według danych KRD zadłużenie branży beauty w ciągu niespełna trzech lat mocno wzrosło. Na koniec 2017 r. salony kosmetyczne i fryzjerskie miały 24 mln zł niezapłaconych zobowiązań, a na koniec marca tego roku to już 37,7 mln zł. Znaczny skok zaległości nastąpił w 2018 r., tj. z poziomu 24 mln zł w poprzednim roku aż na 31,3 mln zł.
- Ma to oczywiście związek z tym, że branża intensywnie rośnie. Analizując dane szczegółowo, widać, że w pierwszych miesiącach roku zadłużenie maleje, co wynika z tego, że w okresie sylwestrowo-karnawałowym oraz studniówkowym salony mają dużo pracy i zarabiają. Później pojawiają się okresowe wzrosty zadłużenia, między innymi późną jesienią, kiedy klientów jest mniej, a zobowiązania trzeba płacić. To wtedy kontrahenci wpisują salony do rejestru dłużników. Dane za marzec tego roku nie odzwierciedlają oczywiście wpływu koronawirusa, gdyż problemy branży zaczną się odbijać w naszej bazie dopiero w najbliższych tygodniach – mówi Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.
Na koniec marca br. w bazie danych KRD widniało 2757 salonów kosmetycznych i fryzjerskich. W 2017 r. było ich 1887. Zwiększyło się także średnie zadłużenie, które dziś wynosi 13 667 zł, a trzy lata temu 12 750 zł.
W reakcji na trwającą sytuację Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Kosmetyki i Kosmetologii „Przyjazna Kosmetyka” przesłało do Prezydenta RP listę problemów branży beauty, których nie rozwiązuje pakiet pomocowy dla firm opracowany przez rząd. Wskazuje ono m.in., że przy obecnych zerowych przychodach nie mogą jako pracodawcy wypłacić pracownikom 40 proc. średniej krajowej. Jako mikro-przedsiębiorstwa nie mają żadnych rezerw finansowych. „Jedyną perspektywą dla nas jest rozstanie z pracownikami” – napisało stowarzyszenie.