Akt oskarżenia wobec szajki przemytników ludzi trafił do przemyskiego sądu
PRZEMYŚL. Grupę rozbili funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
Fot. BiOSG
Na trop szajki wpadli kilka lat temu strażnicy graniczni z placówki w Krościenku. Rozpoczęło się śledztwo, które od 2017 r. nadzorowała Prokuratura Okręgowa w Przemyślu. Zebrane dowody wskazywać mają na to, że szajka parała się swoim procederem od 2016 r.
Do Sądu Okręgowego w Przemyślu wpłynął już akt oskarżenia przeciwko ośmiu członkom grupy - 6 obywatelom Polski i 2 obywatelom Ukrainy.
Szefami gangu byli 34-letni Polak oraz 39-letni Ukrainiec. Wszyscy zaangażowani Polacy to mieszkańcy Podkarpacia. Rozpracowana szajka zajmowała się skupowaniem polskich dokumentów tożsamości (dowodów osobistych oraz paszportów) za które płaciła kilkaset złotych. Oskarżeni odsprzedawali je następnie cudzoziemcom, którzy metodą „na podobieństwo” nielegalnie przekraczali granicę oraz legalizowali pobyt w Wielkiej Brytanii. Za załatwienie dokumentów oraz przerzut na zachód Europu inkasowali nawet 3 tys. dolarów.
Każdy członek grupy wykonywał określone zadania. Jedni zajmowali się nawiązaniem kontaktu z potencjalnym klientem, pozostali poszukiwali odpowiedniego dokumentu, a inni organizowali wyjazd na Zachód Europy. Do tego celu wykorzystywano m.in. transport publiczny oraz przewozy okazjonalne dostępne na portalach internetowych.
W taki właśnie sposób w lewe dokumenty zaopatrzono dziewięć osób, w tym trzy kobiety, czterech mężczyzn i dwie nieustalone osoby. Część z nich została zatrzymana na gorącym uczynku w momencie przekraczania granicy.
Czterech członków szajki nadal pozostaje w areszcie. Szefom grupy grozi do 10, a pozostałym do 5 lat pozbawienia wolności.