Trudna sytuacja w mieleckim szpitalu omówiona na nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu
POWIAT MIELECKI. Radni zdecydowali o udzieleniu szpitalowi pożyczki w wysokości 2,5 mln zł.
Fot. powiat mielecki
Jak tłumaczył obecny na sesji Józef Więcław, dyrektor szpitala, strata za 9 miesięcy bieżącego roku wynosi 8,8 mln zł. Szpital ma obecnie ponad 6 mln zł zobowiązań wymagalnych. Według Więcława sytuacja finansowa byłaby zupełnie inna, gdyby nie decyzja o przekazaniu mieleckiemu szpitalowi (zaklasyfikowanemu w sieci jako placówka III stopnia zabezpieczenia zdrowotnego) zaledwie 53 tys. zł. dodatkowego finansowania ponad pierwotny ryczałt.
- Gdybyśmy dostali, tak jak placówki niższego stopnia, 2 mln zł dofinansowania ponad ryczałt i rozliczyli w urzędzie marszałkowskim blok operacyjny, a to kolejne 1 mln 300 zł, nie mielibyśmy dziś takich kłopotów. Nasze zobowiązania wymagalne są na stałym poziomie, z tym nie ma problemu. Jednak w obecnej sytuacji zwracamy się do powiatu o pożyczkę, bo chcemy utrzymać płynność finansową i uniknąć windykatorów - mówił dyrektor.
Jak wyjaśniał dyrektor - głównym obciążeniem są wynagrodzenia, które są bardzo wysokie w stosunku do tych w okolicznych szpitalach. W tym mieleckim stanowią już 70 proc. kosztów utrzymania szpitala. To zdaniem Więcława przynajmniej o 10 proc. za dużo. „Rządy i poprzedni samorząd decydowały o kolejnych podwyżkach dla personelu, na które jednak nie było pełnego pokrycia finansowego”.
- Do wynagrodzenia każdej pielęgniarki jako szpital dokładamy już 400 zł, a pań pracuje 500, więc łatwo sobie odpowiedzieć skąd m.in. problemy finansowe. Około 5 lat temu ogłoszono program naprawczy, w którym zalecono by jak najwięcej lekarzy przesunąć na umowy cywilno-prawne. Ale na stawki, które się z czasem w takim systemie ukształtowały, my już pieniędzy nie otrzymujemy. Spłacamy też kredyt zaciągnięty przez poprzedników, a to wciąż jeszcze 6 mln zł i 4 mln zł układu ratalnego w ZUS-ie – poinformował radnych dyrektor szpitala.
Wykazał także, że szpital ponosi skutki decyzji rządu o przekazaniu 1,7 mln zł do ryczałtu na podwyżki dla diagnostów laboratoryjnych. Dla szpitala jednak rzeczywiste koszty tej podwyżki to 2 mln zł - trzeba było podnieść także wynagrodzenia pracowników administracji i zaplecza technicznego, bo okazały się one rażąco niskie.
- Nie można tego powiedzieć o zarobkach pielęgniarek, które w tej chwili mają wynagrodzenie na poziomie, o jakim możemy mówić chyba tylko w krakowskich klinikach, bo na pewno nie w żadnym innym okolicznym szpitalu specjalistycznym czy powiatowym - zauważył dyrektor.
Jak poinformował Józef Więcław, obecnie w szpitalu bilansują się tylko 3 oddziały i one nie utrzymają całego szpitala.