Czy zabraknie miliona pracowników? Prognoza rynku pracy na lata 2020-2015 r.
Z szacunków Personnel Service wynika, że w 2020 roku może odpłynąć z Polski nawet 0,5 mln pracowników z Ukrainy. Z kolei prognoza PwC wskazuje, że do 2025 roku na polskim rynku pracy zabraknie aż 1,5 mln osób.
Fot. Pixabay/CC0
Z ostatniego „Barometru Imigracji Zarobkowej – II półrocze 2018” wynika, że aż 60% pracowników z Ukrainy przyjeżdża do Polski na krócej niż 3 miesiące.
- A powinniśmy dążyć do zatrzymywania ich na kilka lat lub na stałe. Podwaliny polityki migracyjnej, nastawionej na integrację i stały pobyt imigrantów w Polsce, ogłoszono w 2017 roku. Postulowano wtedy ukierunkowanie na młodych ludzi czy ułatwienia dla migrantów i ich rodzin. Niestety ten plan został zamieciony pod dywan – mówi Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service S.A.
Analiza PwC nie pozostawia złudzeń. Już za 6 lat w Polsce zabraknie nawet 1,5 mln osób. To oznacza konieczność zatrudniania każdego roku dodatkowo aż 300 tys. pracowników. Natomiast już w 2020 roku można spodziewać się wzmożonego odpływu kadry z Ukrainy, którą przyciągnie m.in. niemiecki rynek pracy.
Z analizy Personnel Service wynika, że sama zapowiedź otworzenia się Niemiec na specjalistów spoza Unii Europejskiej spowodowała, że w tym roku z Polski odpłynęło nawet 250 tys. Ukraińców, a w przyszłym roku może to być nawet 0,5 mln. Zsumowane prognozy są alarmujące. W 2020 roku może zabraknąć w Polsce nawet 1 mln pracowników.
- Powód odpływu kadry ze Wschodu na inne rynki europejskie, w tym głównie do Niemiec, jest prosty. Pracownik z Ukrainy woli, nawet nielegalnie, podjąć zatrudnienie w Niemczech i zarabiać 9 euro za godzinę, niż legalnie w Polsce 15 zł. Jeżeli nie zawalczymy o kadrę ze Wschodu w inny sposób niż zarobkami, przegramy to starcie. Potrzebna jest polityka migracyjna nastawiona na długoterminowe zatrudnienie – mówi Krzysztof Inglot.
Ogłoszone w 2017 roku założenia polityki migracyjnej, zapowiedzianej na 2018 rok opierały się na 3 filarach: ukierunkowaniu na młodych, dopasowaniu imigracji do potrzeb rynku pracy oraz ułatwieniom dla imigrantów i ich rodzin. W założeniach, zezwolenia na pracę miały być wydawana na dłużej niż tylko pół roku, a celem było skupienie się na młodych ludziach do 35 roku życia, którzy posiadają odpowiednie kwalifikacje. Zapotrzebowanie na pracowników miało być analizowane regionalnie i finalnie miała powstać tzw. „mapa potrzeb”. Zatrudnieni imigranci mieli mieć większą swobodę w wyborze pracodawcy (zniesienie obowiązku pracy u jednego, wskazanego pracodawcy) i większą łatwość w poświadczaniu kwalifikacji czy nostryfikacji dyplomów. Dodatkowo, imigranci mieli mieć szerszy dostęp do edukacji, starania się o obywatelstwo, a także programu 500+1.
Zaproponowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji dokument „Polityka Migracyjna Polski” zakłada, że polityka imigracyjna powinna skupiać się na imigracji cyrkulacyjnej i krótkoterminowej, czyli skoncentrowanej na bieżących potrzebach rynku pracy. Tymczasem z „Barometru Imigracji Zarobkowej – II półrocze 2018” wynika, że 66% przedsiębiorców chciałoby, żeby pracownicy z Ukrainy pracowali w Polsce dłużej niż tylko pół roku. Co prawda, nowa strategia zakłada migracje osiedleńczą „z wybranych krajów”, ale tylko w sytuacji braku poprawy sytuacji demograficznej w Polsce, przy jednoczesnym braku efektów w zakresie powrotów Polaków z emigracji oraz skali repatriacji.
- Obawy pracodawców walczących już dziś o utrzymanie ruchu w zakładach produkcyjnych mają swoje podstawy w trwałych i nieodwracalnych zmianach demograficznych, braku możliwości aktywizacji zawodowej bezrobotnych z poziomu urzędów pracy, malejącym od 4 lat współczynniku aktywności zawodowej, czy też rosnącej wciąż liczbie polskich emigrantów. Ofiarami braku odpowiedniej i konkurencyjnej polityki migracyjnej nie będą wyłącznie prywatne przedsiębiorstwa. Już dziś, bez długotrwałego zatrudnienia cudzoziemców na polskim rynku pracy, realizacja publicznych inwestycji takich jak autostrady i drogi, Centralny Port Komunikacyjny, Polimery Police, czy też prom Stoczni Szczecińskiej, nie jest możliwa – podsumowuje Arkadiusz Pączka, dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP.