Rzeszów z budżetem na 2019 rok
RZESZÓW. Radni opozycji przygotowani byli chyba na małą słowną batalię, ale szybko zostali sprowadzeni na ziemię.
Fot. Irena Gałuszka
Założenia przyszłorocznego budżetu przedstawił prezydent Tadeusz Ferenc. Później to i owo uzupełniła i wyjaśniła Janina Filipek, skarbnik miasta.
I wreszcie doszło do dyskusji.
Na poprzedniej sesji Rady Miasta, jej przewodniczący Andrzej Dec apelował, aby podczas sesji budżetowej ograniczyć się już tylko do wystąpień szefów klubów. Dziś musiał jednak przyznać, że jego nadzieje były nieco płonne. Lista dyskutantów zrobiła się całkiem długa.
Rozpoczął Marcin Fijołek, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości. I jak to on, nie zostawił na projekcie budżetu suchej nitki. Jest dla niego rozczarowujący, tak naprawdę zawiera zapisy, które spowodują wyhamowanie realizacji strategicznych dla miasta inwestycji i nie ma w nim nic, co wskazywałoby na to, że przyczyni się do rozwiązania prawdziwych bolączek mieszkańców Rzeszowa. A te to m.in. ciągłe korki na ulicach, brak dbałości o miejsca parkingowe na osiedlach i zignorowanie przez władze miasta np. rozwijania infrastruktury rekreacyjnej - place zabaw. Co i raz odnosił się w swej wypowiedzi do minionej kampanii wyborczej i czerpał z niej argumenty garściami. Dostało się od niego wreszcie centrum komunikacyjnemu. Plany były, że ho ho a zostało z nich niewiele. Apelował też do władz, aby nie karmiły mieszkańców pięknymi wizualizacjami przyszłych inwestycji, bo te tylko rozbudzają oczekiwania mieszkańców. A kończy się – jak stwierdził szef klubu PiS – wielkim rozczarowaniem.
Kiedy do głosu doszedł Konrad Fijołek (Rozwój Rzeszowa) - również jak to on - rzuci się na przewodniczącego klubu PiS. Zaczął jednak spokojnie. Dopiero wraz z rozkręcaniem się, dopadł wreszcie słownie Marcina Fijołka i wytknął mu
selektywność wczytywania się w projekt budżetu i wybieranie z niego pierwszych z brzegu wpisów. Te zaś – jak dowodził Konrad Fijołek – nijak się mają do rzeczywistego brzmienia dokumentu.
Radna Kaźmierczak, szefowa klubu Platformy Obywatelskiej, spokojnie wypunktowała plusy przyszłorocznego budżetu i zapowiedziała, że jej klub będzie głosował za jego przyjęciem.
Sławomir Gołąb (Rozwój Rzeszowa) zgłosił wniosek formalny, aby dyskusję już zamknąć. Stanowiska klubów są już znane. Wszystko zostało też obgadane podczas posiedzeń komisji.
Przez chwilę wydawało się, że zrobi się gorąco. Robert Kultys (PiS) określił taką sytuację, jako szopkę. Wszak to bodaj najważniejsza debata w Radzie Miasta. A tu proszę. Zamykamy dyskusję. Nic, ale to nic, nie ma to wspólnego z demokracją!
Ale rozeszło się po kościach. Wniosek o zamknięcie dyskusji przeszedł (choć chyba za trzecim razem - radni nie mają jeszcze opanowanego nowego systemu do głosowania), podobnie jak i sam projekt budżetu. Później przegłosowano jeszcze autopoprawki.
Przyszłoroczny budżet będzie wynosił nieco ponad 1mld 531 mln 325 tys. zł. Przy czym dochody będą niższe o ponad 120 mln zł. Powstały deficyt ma zostać pokryty m.in. emisją obligacji i kredytem.
Sytuacja budżetowa miasta jest stabilna a wszystkie wskaźniki pokazują, że w następnych latach nic się tu nie zmieni.