Nowa propozycja lokalizacji lodowiska w Rzeszowie
RZESZÓW. O dotychczasowej raczej już lepiej zapomnieć…
Fot. Pixabay/CC0
Przypomnijmy - miasto postanowiło zainwestować w nowe lodowisko po tym, jak okazało się, że plany prywatnego inwestora, dotyczące powstania centrum Res Vita przy ul. Wyspiańskiego (jego częścią miało być też lodowisko) okazały się mrzonką. Inwestor niczego nie zbudował, ale zdążył rozebrać funkcjonujące tam stare lodowisko ( trwa procedura odzyskiwania działki przez miasto).
Najpierw, jeśli chodzi o lokalizację nowego obiektu, padło na Drabiniankę. Ratusz zlecił opracowanie koncepcji przyszłej inwestycji. Na jednej z ostatnich sesji poprzedniej kadencji Rady Miasta, Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu Platformy Obywatelskiej, zwróciła uwagę na to, że chyba wypadałoby rozważyć zmianę wybranej lokalizacji. Protestowali przeciwko niej tamtejsi mieszkańcy. Według nich lokalizacja lodowiska na tym osiedlu to niewypał - kłopoty z dojazdem, parkowaniem i kilka innych argumentów na nie.
Protest chyba się przebił do świadomości rzeszowian, bo wkrótce podobne głosy i to masowo, można było przeczytać na lokalnych forach internetowych. Nowa proponowana lokalizacja? Na działce przy ul. Wyspiańskiego, czyli po staremu…
Podczas dzisiejszej sesji Rady Miasta, nowy pomysł przedstawił Wiesław Buż z Rozwoju Rzeszowa i nowy wiceprzewodniczący rady. Zaproponował, aby nowe lodowisko umiejscowić w hali Podpromie. Skoro plany jej rozbudowy chyba jednak spełzną na niczym, niewielkim w sumie kosztem, można by tam zainstalować płytę lodowiska. Przy okazji można rozważyć budowę nowej hali sportowej właśnie przy ul. Wyspiańskiego, tuż przy mającym tam powstać centrum lekkoatletyki. Tym samych powstałby tam duży, wielofunkcyjny, kompleks sportowy.
Pomysł, jak pomysł… ale pod rozwagę.
Swoją drogą lodowiska w Rzeszowie, to od lat „lodowa” kość niezgody. Ciekawe czy ktoś pamięta jeszcze pomysł prezydenta Ferenca sprzed kilkunastu lat, kiedy dopiero rozpoczynał swoje rządy w mieście. Wzorem dawnych czasów, chcąc nieco rozruszać życie na osiedlach zaproponował, aby w zimie dzieci same przygotowywały sobie miejsce pod osiedlowe lodowiska (tak było za czasów PRL-u). Później przyjeżdżałaby straż pożarna, podłączałaby węże i wylewałaby wodę. Resztę załatwiałby sama natura. Wówczas pomysł nie wypalił. Nie, ze względu na koszty za wodę, powiedziały bodajże rady osiedli.
Dziś, za względu chociażby na obecne zimy, do pomysłu nie ma chyba co wracać. A może… Mobilne lodowiska można przecież wydzierżawiać. Tylko znów pytanie - ile by to kosztowało. Miejsca na osiedlach na pewno by się przecież znalazły.
ab