Odmulanie rzeszowskiego zalewu dalej z problemami…
RZESZÓW. Niby są pieniądze na odmulanie całego zalewu. Miasto pyta więc, dlaczego oczyszczony ma zostać tylko jego fragment?
Zalew na Wisłoku w Rzeszowie, widok z Mostu Karpackiego (zapory). Fot. Adam Cyło
A pyta, bo Ratusz dotarł do pisma, jakie 10 sierpnia do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie, wpłynęło od Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Rzeszowie.
Wynika z niego, że odmulony ma zostać nie cały Zalew, ale tylko 1100 mb. Od zapory do mniej więcej Lisiej Góry. A to tylko jedna czwarta rzeszowskiego Zalewu.
- Chociaż jest wydana decyzja środowiskowa. Jest podpisana umowa z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska na odmulenie całego Zalewu, na odcinku ponad 4 km. - mówił na dzisiejszej konferencji w Ratuszu, wiceprezydent Andrzej Gutkowski.
Z dokumentów złożonych w RDOŚ wynika, że w przyszłym roku odmulone ma zostać tylko 275 m.
Pismo za to określa terminy etapów odmulania, w sumie cztery. No i dobrze. Tylko z pisma wynika, że I etap już się zakończył - miał niby trwać od 15 października do 28 lutego 2018 r. W sumie ostatni etap odmulania miałby nastąpić końcem lutego 2021 r.
I znów problem. Na czerwcowej konferencji zwołanej przez posła Prawa i Sprawiedliwości Wojciecha Buczaka, wyraźnie powiedziano, że umowa na dofinansowanie inwestycji zawarta została z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska dopiero w maju tego roku. W sumie w grę wchodziło 49 mln zł - 42 mln, to środki unijne, reszta z budżetu kraju. Jak mówiła wówczas Małgorzata Wajda, szefowa Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Rzeszowie, po uprawomocnieniu się decyzji, miał zostać dopiero rozpisany przetarg na wykonanie prac projektowych. Ten jednak do tej pory nie został ogłoszony.
Wiceprezydent Gutkowski przyznaje, że - owszem - decyzja środowiskowa została zaskarżona do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krośnie, To jednak decyzję środowiskową podtrzymało.
- Nie ma żadnych przeszkód, żeby ogłaszać przetarg - dodaje Andrzej Gutkowski.
Miasto próbowało się dowiedzieć, skąd te wszystkie rozbieżności. W Wodach Polskich nikt jednak nie był w stanie udzielić wyjaśnień. Szefowa na urlopie, więc nikt nic nie powie.
Jest i kolejny problem. Odmulenie tylko jednej czwartej zbiornika, praktycznie przekreśla plany miasta, aby Zalew spełniał funkcje rekreacyjno sportowe.
Cóż, teraz pałeczka po stronie Wód Polskich.