Elektrownia wodna na Wisłoku już działa
RZESZÓW. Trwająca kilka lat inwestycja dobiegła wreszcie końca.
Elektrownię budowała warszawska spółka celowa ESI, a powołano ją w 2002 roku. Sporo czasu zajęło jednak przygotowanie inwestycji, a gdy wreszcie w 2009 roku budowa rozpoczęła się, to co rusz dochodziło do opóźnień, m.in. obiekt został zalany przez powódź. Inwestor starał się o pozyskanie dotacji z Regionalnego Programu Operacyjnego, ale dofinansowania nie udało się ostatecznie pozyskać.
Jak mówi prezes ESI Ryszard Fabczak, musi minąć wiele czasu, by inwestycja osiągnęła rentowność. Nawet 10 lat.
- Długi czas poświęcony przygotowanie tego typu przedsięwzięcia powoduje, że inwestorzy zainwestowani takim biznesem uciekają do innych krajów - mówi Ryszard Fabczak. - Dlatego to nie jest dobry biznes.
W tej chwili w elektrowni produkowany jest już prąd, którego odbiorcą jest Polska Grupa Energetyczna. Na razie jednak trwają próby, a normalna praca zacznie się 7 lipca. Maksymalna moc elektrowni to 660 kWh (jilowatogodzin). Poza samą turbiną, w tym samym miejscu powstała nowoczesna przepławka dla ryb, które chcą płynąć w górę rzeki. To właśnie z powodu przepławki inwestycja miała wielomiesięczny przestój.
Przepławka o długości 270 m ma przypominać górski strumień – to m.in. zadanie ustawionych w niej betonowych słupów, którymi można regulować strumień wody.
Atrakcją dostępną dla mieszkańców będzie miejsce, z którego można obserwować przepływające ryby. Obserować będą też naukowcy.
- Przez pięć lat będziemy prowadzić monitoring przepływających tutaj ryb – mówi profesor Wiesław Wiśniewolski, z Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie.
Profesor Wiesław Wiśniewolski dodaje, że Ramowa Dyrektywa Wodna wymusza zapewnienie drożności migracji organizmów.
Koszt inwestycji to 12 mln zł, w tym koszt przepławki to aż 3 mln zł. ESI – zgodnie z umową z miastem Rzeszów – sfinansowała też przejście pod ulicą Powstańców Warszawy, położone po drugiej stronie Wisłoka – koszt to 750 tys. zł.
ac