Kto wygrał, a kto przegrał na proteście rodziców osób niepełnosprawnych w sejmie? Opinia Tadeusza Kensego
Myślę, że strajkujący wykonali swój plan minimum. Mieli w nim dotrwać do posiedzenia zespołu parlamentarnego NATO. I wytrwali.
Fot. Aneta Rz Facebook
Wygrali z władzą na punkty. W konsekwencji dostana chyba wkrótce to, czego żądali. Byleby raczej po cichu, bez większego rozgłosu. Parlamenty i rządy wielu krajów będą się o to dyskretnie dopominać. To, oczywiście, z ich strony rozsądne. Dalszym trwaniem nie osiągnęliby niczego więcej. Być może, że odbyły się jakieś poufne negocjacje, o których dowiemy się dopiero po pewnym czasie.
Pewnie musiał istnieć także plan alternatywny, nazwijmy go - maksymalnym.
Ale ani sami protestujący, ani wspierający ich działacze opozycji nie mieli na to większego wpływu. Musieliby pojawić się oficjalnie sojusznicy, niekoniecznie z najwyższych kręgów, ale ze strony władzy. Dziś łatwo mówić, że nie było takiej szansy, ale to nieprawda. W tak drażliwym społecznie przedmiocie jakaś szansa na wyłamanie się najpierw pojedynczych osób, a potem nawet całej grupy zawsze istnieje. I obowiązkiem strategów protestu było, by taki wariant uwzględniać.
Władza doraźnie przegrała wizerunkowo. Jeszcze więcej różne jej „obywatelskie” i „solidarnościowe” przystawki. tyle, że o tym szybko się zapomni. Może jakaś następna grupa zechce spróbować własnej gry, ale to będzie, wbrew pozorom, krańcowo trudne. Musieliby bowiem zaczynać sami, całkiem od nowa, i w warunkach mobilizacji po stronie władzy.
„Rewolucja”, ale zaledwie zgodnie ze swoim przednowoczesnym znaczeniem tego słowa, obróciła zaledwie powłokami niektórych struktur społecznych i politycznych, by wrócić do punktu wyjścia. Szczerze brzmią zapewnienia i zaklęcia niektórych osób publicznych, także reprezentantów zorganizowanych środowisk niepełnosprawnych. Tyle, że to raczej puste gesty, choć przecież słabej i zakompleksionej władzy problem może stworzyć nieomal wszystko.
Prawdziwej zmiany stosunków nie mogłaby nawet przesądzić porażka PIS-u w zbliżających się konfrontacjach wyborczych. Nic na razie nie wskazuje, by jakikolwiek partyjny pretendent do władzy miał zamiar zrezygnować z tak wygodnego dla całej klasy politycznej systemu partyjnej ideokracji...
Tadeusz Kensy, działacz społeczny gospodarczy i związkowy. Od 1977 roku działacz Studenckiego Komitetu Solidarności, współpracownik Komitetu Samoobrony Chłopskiej Ziemi Rzeszowskiej. Od września 1980 roku zaanagażowany w Solidarności, w 1981 roku członek Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. Współorganizator strajku chłopskiego w Rzeszowie w 1980 i 1981 roku. Współtwórca Solidarność Wiejskiej (później Solidarności Rolników Indywidualnych). W stanie wojennym internowany, w 1983 roku zwolniony z pracy. W latach 80-tych robotnik i brygadzista w prywatnych warsztatach i firmach. Po roku 1990 menedżer w firmach prywatnych i instytucjach otoczenia biznesu. Mediator w konflikcie załogi z dyrekcją zarządem Cukrowni Ropczyce. Propagator odpowiedzialnego biznesu i ekonomii społecznej