Jak zakończyć protest rodziców osób niepełnosprawnych? Opinia Tadeusza Kensego
Deklaracja Janiny Ochojskiej, że podejmie się funkcji mediatora proteście rodziców osób niepełnosprawnych może być krokiem w dobrym kierunku.
Fot. Iwona Hartwich/facebook
Nie chcę pisać ani słowa o racjach w tym konflikcie. Te są jakby poza dyskusją, nawet mimo tego, że cała ta akcja jest pewnego rodzaju „ustawką”, a kontekst polityczny wychyla się co chwila spoza wizerunków poszkodowanych - jak to się kiedyś mówiło - przez Boga i ludzi.
Coś wiem o tym, co znaczy trwać w zamkniętej murami przestrzeni przez dłuższy czas. Choćby i z własnej woli. Przesiedziałem prawie 50 dni z protestującymi rolnikami zimą 1981 r. w rzeszowskim Domu Kolejarza. Tamto też było przecież „ustawką” (sam ustawiałem), ale co z tego? Dziś mówi się czasem o kompromisie kończącym chłopski protest (strajk rzeszowski) z dumą, jako o dziejowym „czwartym porozumieniu społecznym”.
No tak, ale wtedy była komuna, a teraz jest wolna Polska. Wspominam o różnicy w mało popularnym i nieporuszanym aspekcie.
Z prawnego punktu widzenia akcja w Sejmie podpada pod art. 224. kodeksu karnego. To tzw. przemoc wobec rzeczy, czyli budynku organu państwowego wywierająca bezprawny wpływ na czynności urzędowe. Nie jestem pewny, czy uczestnicy mają tego świadomość i czy wiedzą, że czyn taki podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Piszę o tym jednak nie po to, by kogoś nastraszyć, bądź wzywać do „zrobienia porządku” - raczej by wskazać, że za utrzymywanie się takiego stanu rzeczy odpowiedzialność ponosi także „druga strona”.
Gdy więc oglądam w TV przygłupiaste miny Marka Suskiego i słucham jego podłej, beztroskiej i cynicznej jąkaniny - to mi się od tego, jak się mówi, flaki w brzuchu przewalają.
To trzeba skończyć. Teraz już szybko, po ludzku i z zachowaniem całej powagi. Bo po drugiej stronie tych ludzi nie stoi ani jakiś tam lalkarz czy perukarz, ani żadna nader ambitna gospodyni domowa, tylko nasze, polskie państwo...
Tadeusz Kensy, działacz społeczny gospodarczy i związkowy. Od 1977 roku działacz Studenckiego Komitetu Solidarności, współpracownik Komitetu Samoobrony Chłopskiej Ziemi Rzeszowskiej. Od września 1980 roku zaanagażowany w Solidarności, w 1981 roku członek Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. Współorganizator strajku chłopskiego w Rzeszowie w 1980 i 1981 roku. Współtwórca Solidarność Wiejskiej (później Solidarności Rolników Indywidualnych). W stanie wojennym internowany, w 1983 roku zwolniony z pracy. W latach 80-tych robotnik i brygadzista w prywatnych warsztatach i firmach. Po roku 1990 menedżer w firmach prywatnych i instytucjach otoczenia biznesu. Mediator w konflikcie załogi z dyrekcją zarządem Cukrowni Ropczyce. Propagator odpowiedzialnego biznesu i ekonomii społecznej