Konsultacje w urzędzie wojewódzkim w sprawie poszerzenia Rzeszowa
RZESZÓW. Wojewoda Ewa Leniart zafundowała sobie w środę (25 kwietnia) konsultacyjny maraton. Odbyła kilka spotkań: z samorządowcami Rzeszowa, przyległych gmin i ich mieszkańcami.
Sala kolumnowa Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego zaczęła się wypełniać ludźmi już na pół godziny przed rozpoczęciem spotkania. Zapowiadało się gorąco. Część osób przyniosła transparenty z napisem „Gmina Krasne. Nie chcemy do Rzeszowa”. Nawet policja przysłała swój patrol. Pieszy bo pieszy, ale zawsze to coś. Lepiej dmuchać na zimne.
Ewa Leniart rozpoczynając spotkanie o godz. 13.30 od razu zastrzegła, że to może potrwać maksymalnie do 14.50. Chętnych do zabierania głosu poprosiła o zapisywanie się na listę. Im wypowiedzi będą krótsze, tym więcej osób będzie mogło się wypowiedzieć. Stanęło na tym, że wypowiedzi powinny trwać mniej więcej 3 minuty.
Wojciech Buczak, podkarpacki poseł Prawa i Sprawiedliwości, poproszony o zabranie głosu, też od razu o coś poprosił: o zwiniecie transparentów. Emocje opadły.
Zdaniem posła, o ile poszerzanie Rzeszowa jest właściwie nieuniknione, to jednak miasto wybrało złą metodę. Metodę, która konfliktuje już nie tylko władze poszczególnych gmin i miejscowości, ale także samych mieszkańców. Gdyby władze Rzeszowa postawiły wcześniej na dialog, miasto już dawno mogłoby być znacznie większe niż jest teraz.
Inny poseł, Maciej Masłowski z Kukiz’15, dorzucił jeszcze, że szkoda, że do takiego spotkania dochodzi tak późno. Na kilka dni przed podjęciem przez wojewodę decyzji i wysłania do rządu swojej opinii co do poszerzenia Rzeszowa. A tak w ogóle, to najlepszą metodą wyrażenia swojego zdania przez mieszkańców powinno być referendum. Konsultacje - zdaniem posła - można zmanipulować.
Przypomnijmy. Do wojewody trafiły dwa wnioski władz Rzeszowa w związku z chęcią poszerzenia granic miasta. Dotyczyły:
1) przyłączenia do obszaru miasta dziewięciu sołectw lub ich części z czterech gmin powiatu rzeszowskiego:
a) z gminy Tyczyn - obszaru sołectwa Matysówka,
b) z gminy Boguchwała - części obszaru sołectwa Racławówka,
c) z gminy Głogów Małopolski - obszaru sołectw: Miłocin i Podgwizdów Nowy,
d) z gminy Trzebownisko - obszaru sołectw: Zaczernie, Nowa Wieś, Jasionka, Tajęcina oraz części obszaru sołectwa Trzebownisko;
2) połączenia gminy miasto Rzeszów z gminą Krasne.
A że na spotkaniu pojawili się mieszkańcy wszystkich miejscowości, to i rozrzut głosów był dość spory. Jedni byli za przyłączeniem do Rzeszowa, inni przeciw. Kiedy jedni powoływali się na wyniki przeprowadzonych wcześniej konsultacji w gminach - a te były na nie - drudzy kontrowali, że gminne konsultacje konsultacjami, ale wyniki spotkań wiejskich wskazywały już zupełnie co innego.
Także różne były głosy wśród mieszkańców tych samych miejscowości. Na przykład z Racławówki. Jedni wskazywali, że rzeszowscy urzędnicy potraktowali ich jak „inwentarz” i nawet nikt z ratusza nie pojawił się na spotkaniu z mieszkańcami. „Aż strach co będzie po aneksji! Po podziałach i rozbiorach znikniemy z mapy!”. Jeszcze inni odwrotnie: ”Chcemy się rozwijać a nie tkwić w marazmie”.
Przedstawiciele Miłocina byli raczej zgodni. Mieszkańcy chcą do Rzeszowa. Był nawet krótki „wykład” o historii Miłocina, jego związków z Rzeszowem i apel: „Pozwólcie nam wrócić do swoich!”
Na spotkaniu obrywało się też władzom poszczególnych gmin - najbardziej Głogowa Młp. i Krasnego. W tym drugim przypadku zdarzyły się i głosy oburzenia, że na spotkaniu zjawili się urzędnicy z gminy. Niektórzy pytali, kto w takim razie dziś w urzędzie pracuje? Wyrażali też nadzieję, że obecni urzędnicy wypisali urlopy i dotarli na spotkanie na własny koszt.
Były też wypowiedzi o ucieczkach mieszczuchów na wieś i o wiejskiej tożsamości…
I po spotkaniu… Ewa Leniart obiecała zebranym, że swoją opinie przedstawi 27 kwietnia. Później decyzje podejmie już rząd.