„Stolica Innowacji” a sprawa Euro 2012
W kraju nadwiślańskim pełna mobilizacja. Drogi, mosty, stadiony, place, strefy, toi toie – wszystko lśni i czeka na przyjęcie zagranicznych gości.
Jakub Sieradzki, Instytut Badań i Analiza Finansowych
Towarzysze z Warszawy zjeździli państwo od Buga po Odrę i od Bałtyku do Tatr i stwierdzili stan nadgotowości. „Nasi chłopcy” po ciężkich treningach w Szwajcarii łapią oddech w Warszawie. Też pewnie sprawdzają czy hotele i ulice stolicy są przygotowane.
Lada dzień zaczną zjeżdżać Million Dollar Babies z różnych stron Europy. Za nimi oczywiście kibice. Festiwal wystartuje 8 czerwca na Stadionie Narodowym. Słowem, cały kraj żyje piłką.
Jest jednak jedno miejsce, którego jeszcze nie owładnęła Eurogorączka. Dziwi to tym bardziej, że dysponuje ono lotniskiem, całkiem niezłą bazą hotelową i leży dość blisko Lwowa – pełen serwis. Ciężko sobie wyobrazić biegających po miejscowych stadionach Cristiano Ronaldo czy Xaviego, ale jakże przyjemnie byłoby gościć kibiców z Danii, Holandii, Niemiec czy Portugalii. Wszak piwa i wina u nas dostatek, czarter do Charkowa czy autokar do Lwowa pewnie by się znalazł, a i hotelarze i restauratorzy zarobiliby grosz w ciężkich czasach. Mimo wszystko, nie do pomyślenia jest wręcz sytuacja, w której na rzeszowskim rynku nie stanąłby ogromny i nowoczesny telebim dla miejscowych! Wszędzie tylko nie w Stolicy Innowacji!
Póki co przygotowania w Rzeszowie idą dosyć wolno (ale wytrwale do przodu!). Zamontowano drogowskazy na Lwów i Kijów, a także wskazujące drogę do Poznania i Wrocławia. Wciąż czekamy na Warszawa -Gdańsk i Charków-Donieck. Jeden zamontowano nawet zbyt pochopnie i przekreślono. Czyżby ktoś zapomniał uwzględnić jakiś odcinek autostrady, który do Euro zostanie oddany?
Jakub Sieradzki
Asystent w Instytucie Badań i Analiz Finansowych Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie