Jak używać oprysków, by nie zaszkodzić pszczołom?
Zatrucie pszczół opryskami pozostaje jednym z największych problemów pszczelarstwa w Polsce. Działania te, często czynione nieświadomie przyczyniają się do wielkich strat nie tylko w gospodarstwach pasiecznych, ale również w całym rolnictwie. A tracą na tym także właściciele opryskanych pól, bowiem rzepaku lub innej rośliny kwitnącej nie będzie miał kto zapylić.
Fot. Pixabay/CC0
Sztuczne preparaty ochrony roślin są - według opinii większości ekspertów - nieodzowne we współczesnym rolnictwie. Tymczasem pszczelarze cały czas borykają się z problemem zatruwania rodzin pszczelich przez środki chemiczne użyte w opryskach.
- Straty wynikające z niezapylenia upraw przez pszczoły ocenia się na 2,3 – 2,5 mld zł, bez uwzględniania strat spowodowanych brakiem tych owadów w środowisku przyrodniczym – szacuje dr Piotr Skubida z Zakładu Technologii Pasiecznych Oddziału Pszczelnictwa Instytutu Ogrodnictwa w Puławach. – Warto dążyć do wyeliminowania strat pszczół ponoszonych z tytułu używania w rolnictwie środków ochrony roślin i braku wyobraźni w ich stosowaniu. Po pierwsze ze względów przynoszonych przez działalność pszczół korzyści, związanych z właściwym zapylaniem upraw i zwiększaniem plonów, po drugie ze względu na ponoszone duże straty ekonomiczne i po trzecie - mając na uwadze wysokie walory nieskażonego środowiska przyrodniczego, w którym żyje także człowiek.
Stosować najlepiej nocą
Jak przeprowadzić zabiegi chemizacyjne, by w jak największym stopniu zadbać o bezpieczeństwo zapylaczy? Według przepisów (rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 31 marca 2014 r. w sprawie warunków stosowania środków ochrony roślin) sprzętu do oprysków naziemnych nie można stosować w odległości bliższej niż 20 metrów od pasiek., ani dopuszczać, by środek spadał na inne pole, niż to na którym prowadzony jest zabieg. Nie wolno też opryskiwać przy silnym wietrze (powyżej 4 metrów na sekundę).
- Opryski można stosować tylko i wyłącznie po oblocie pszczół, najlepiej jak słońce zachodzi, a nawet nocą, gdy pszczoły spoczywają w ulu – mówi Lidia Sąsiadek z Podkarpackiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Boguchwale. - Czasami pojawią się jeszcze błędnie opinie, że można takie zabiegi prowadzić po godzinie 17. To nieprawda, bo pszczoły potrafią zbierać pożytek także w godzinach późniejszych.
Nowoczesne, legalnie kupione i dopuszczone do obrotu środku ochrony roślin mają ściśle określone czasy karencji (tzn. czas, po którym zostaną wchłonięte przez rośliny). W wielu przypadkach czas ten wynosi zaledwie kilka godzin.
- Nawet na preparatach, które po przebadaniu zostały uznane za „bezpieczne” dla owadów pożytecznych, można znaleźć adnotację, by stosować je po czasie oblotu pszczół – zaznacza Lidia Sąsiadek.
Więcej wyobraźni!
Rolnik, sadownik czy plantator planujący opryskać swoją uprawę specjalistycznym środkiem, o dłuższym czasie karencji, powinien (a przepisy go do tego obowiązują) poinformować tak miejscowy urząd gminy, jak pszczelarzy czy koło pszczelarskie o planowanych zabiegach. Właściciele pasiek będą mogli mieć czas - w przypadku pasiek wędrownych – przenieść ule. Ale zabieg taki może być szkodliwy dla pasiek stacjonarnych.
Z pozoru może się wydawać, że takie uprawy jak pszenica czy kukurydza nie są interesujące dla zapylaczy. Tymczasem to nieprawda, pszczoły przyciągają kwitnące tam zioła czy kwiaty (jak chaber bławatek). Te rośliny przez rolników uznawane są – całkiem słusznie – za chwasty, ale można je opryskiwać przed czasem kwitnienia. Niedopuszczalne jest opryskanie kwitnących roślin czy uprawnych krzewów, np. rzepaku czy malin.
Bardzo dobrze współpracują z pszczelarzami Lasy Państwowe. Podczas akcji zwalczania szkodników drzew z użyciem oprysków z samolotów. Informacje o planowanym zabiegu były szeroko kolportowane zarówno w mediach, jak i poprzez koła pszczelarskie.
Świadomość rośnie
- Rolnicy muszą być świadomi zagrożenia dla pszczół, które niesie ze sobą opryskiwanie upraw – mówi Tadeusz Dylon, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie. - Ważna jest tutaj rola doradców rolnych i prowadzonych przez nich szkoleń.
Prezes dodaje, że jeśli dojdzie do zniszczenia rodzin pszczelich, to konsekwencją muszą być wysokie sankcje, nakładane przez sądy. Przykładem pozytywnym jest nałożona tym roku stosunkowo wysoka kara 70 tys. zł grzywny za zatrucie pszczół podczas zabiegu opryskiwania.
Wspólna praca związków pszczelarzy, naukowców oraz ośrodków doradztwa rolnego, a także nieuchronność kar na pewno przyczynią się do upowszechnienia dobrych praktyk w prowadzeniu chemizacji.