Francja-Polska: trzeba konkretów, nie omamów
Cała Europa śledzi wydarzenie wyborów prezydenckich we Francji. Także polskie media w tym „francuskim szumie” uczestniczą, na ogół koncentrując się na ocenach wyborczego potencjału Macrona czy M. Le Pen. Kontekst polski francuskiego tematu wiosny raczej jest komentowany rzadko. A jeżeli już to prawie wyłącznie wiąże się ze sprawą francuskich śmigłowców, które miały trafić do Polski ale nie trafią…
Antoni Kopyto. Fot. archiwum
A temat stanu i perspektyw relacji francusko-polskich jest dla nas ważny i to bynajmniej nie w odniesieniu do szans Polski w UE z Francją (Macron) czy bez (M. Le Pen). Wg mnie stan ten jest kiepski i niewiele na to wskazuje, że to się zmieni. Zwłaszcza w relacjach gospodarczych. Nie zmienia tej oceny fakt że w naszym regionie kilka korzystnych dla Podkarpacia i kraju przykładów współpracy ekonomicznej partnerów z obu krajów miało w ostatnich latach i obecnie ma miejsce. Jaskółka wiosny nie czyni.
Pomimo wielu historycznych i z sentymentem u nas wspominanych przypadków (Walezy, Leszczyński, Napoleon Bonaparte, Pani Walewska…) tradycją jest u nas tak zły stan współpracy z Francuzami, jak i traktowanie przez nich Polski i Polaków w sposób protekcjonalny, po macoszemu. Publiczne wypowiedzi najważniejszych polityków kraju nad Loarą w nie tak dawnym czasie wyraźnie tym relacjom nie służyły za dobrze. Ale to nie Francuzi, moim zdaniem są winni niewykorzystywania szans na współpracę obu partnerów. I my mamy tu niemało grzeszków na sumieniu.
W poprzedniej i obecnej perspektywie unijnej powstały znakomite warunki do nadania nowego wymiaru gospodarczemu partnerstwu Francji i Polski . Były wielkie szanse na korzystne ukształtowanie relacji inwestorskich i gospodarczych w ogóle. Wykorzystano je u nas w stanowczo zbyt małym zakresie. Zaprzepaszczono je za poprzedniej ekipy, a "dobito" teraz sprawą Caracali. O możliwościach współdziałania gospodarczego rozmawialiśmy we Francji w ramach roboczych spotkań przedsiębiorców, samorządu gospodarczego i innowatorów z Polski oraz fantastycznie rozwijającego się okręgu Nord Pas de Calais. Okręg zupełnie niedawno zaniedbany stał się koniem pociągowym francuskiej gospodarki i jej współpracy europejskiej dzięki wspólnym działaniom samorządów gospodarczych, władz lokalnych i regionalnych oraz państwowych.
Owe spotkania i rozmowy miały miejsce bodaj w 2012 r. Potencjał chętnych do inwestowania i współrealizowania wielu przedsięwzięć z polskimi firmami, zwłaszcza projektów innowacyjnych zgromadzony w tym okręgu był ogromny. Parki naukowo-technologiczne Lille i Valenciennes fantastycznie kumulowały owe możliwości. Co więcej - nawiązaliśmy bliskie kontakty z osobami, które znając i kochając Polskę z racji pochodzenia były gotowe tę nową współpracą pokierować.
Ani przedsiębiorcy, ani władze w kraju tematu nie podjęli. Fascynacja rozgrywkami politycznymi i zdobywaniem funduszy europejskich wszystko, co ważne dla rozwoju przysłaniała. To niestety się nie zmienia. Tymczasem o zmianę relacji gospodarczych Polski z Francją trzeba się mocno starać nie kalkulując, czy rządzić Francją będzie Macron czy M. Le Pen. I czy znajdziemy na to europejskie fundusze. A temat obecności Francji w UE lub nie, w zależności od wyborczych rozstrzygnięć w tym państwie w tym kontekście wydaje mi się mało znaczący…
Mogę się jednak mylić, choć nie wiem czy chciałbym.
Antoni Kopyto
Autor jest ekspertem rynku innowacji i rozwoju, mediów i public relations, współpracującym z ośrodkami innowacji. Mieszka w Stalowej Woli.