Oświadczenie Roberta Chomy, prezydenta Przemyśla
PRZEMYŚL. W poniedziałek (6 lutego 2017) w Urzędzie Miejskim prezydent podsumował sprawę wydania zakazu wjazdu na Ukrainę, a także anulowania tej decyzji. Stanowisko przedstawione na konferencji prezentujemy poniżej.
Fot. UM Przemyśl
Stanowisko Prezydenta Miasta Przemyśla
Blisko trzy tygodnie minęły od czasu kiedy dowiedziałem się, że ukraińskie służby graniczne nałożyły na mnie zakaz wjazdu na terytorium Ukrainy, a ponad tydzień od wiadomości, że ten zakaz został cofnięty. Niestety aż do dzisiaj, pomimo starań, przyczyny wprowadzenia tych sankcji, jak i ich anulowania nie zostały mi przedstawione w sposób jednoznaczny i potwierdzony oficjalnym dokumentem. Sprawa ta wzbudziła wiele emocji, nie ukrywam że również moich osobistych i powinna zostać w sposób nie pozostawiający wątpliwości, wyjaśniona. Biorąc pod uwagę jak wielkie znaczenie ma ona dla stosunków polsko – ukraińskich, uważam że powinno to nastąpić szybko, a upływający czas przekonuje mnie niestety, że może to nastąpić w bliżej nieokreślonej przyszłości lub nigdy. Chciałbym więc odnieść się do kilku kwestii, komentarzy i rozważań, które pojawiły się mediach w ciągu ostatnich dni.
Przede wszystkim chciałbym podziękować stronie rządowej, przedstawicielom polskiego parlamentu, wszystkim instytucjom, osobom, a także licznym samorządom Ziemi Przemyskiej województwa, a także z Polski, które wyraziły swoje poparcie dla mnie protestując przeciwko niezrozumiałej decyzji o uznaniu mnie za „persona non grata” na terytorium Ukrainy. Z wieloma z tych sygnatariuszy listów kierowanych do polskich i ukraińskich władz w ciągu ostatnich lat nie zgadzaliśmy się w wielu kwestiach, znalazłem jednak u nich poparcie i zrozumienie, jako prezydent reprezentujący Przemyśl i jego mieszkańców, niesłusznie posądzony o „działalność antyukraińską” – co kształtowało niekorzystny obraz nie tylko mojej osoby, ale właśnie całej naszej przemyskiej społeczności.
Z całym szacunkiem i sympatią dla Pana Ambasadora Ukrainy w Polsce Andrija Deszczycy nie mogę przyjąć wyjaśnienia dla wydania zakazu wjazdu na teren sąsiedniego państwa i jego cofnięcia, które przedstawił. „Pomyłki techniczne” na poziomie dobrosąsiedzkich stosunków i współpracy nie powinny się zdarzać i jestem przekonany, że się nie zdarzają.
Jeszcze bardziej niezrozumiałe są dla mnie wyjaśnienia cofnięcia zakazu przedstawiane przez rzeczniczkę Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, cytowane przez media, także w depeszach Polskiej Agencji Prasowej, w których stwierdza ona, że „Pan Choma oficjalnie powiedział, że potępia te marsze antyukraińskie, które były w Przemyślu”. Owszem – stwierdziłem, że niedopuszczalny był atak na religijną procesję ukraińską, która miała miejsce w czerwcu 2016 roku, a także mający znamiona nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym okrzyk w trakcie Marszu Orląt Przemyskich i Lwowskich. Zarówno ten Marsz, jak i Marsz Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej, który jest również wymieniany, jako prawdopodobna przyczyna wydania zakazu wjazdu, nie był wymierzony przeciw Ukraińcom, a wydarzenia te miały uczcić pamięć ofiar tych wydarzeń. Z tego powodu nie uważam, żeby mój udział w nich i patronat wymagał jakichś tłumaczeń i wyjaśnień – także w przyszłości.
Wielokrotnie podkreślałem także, że w Przemyślu nie będzie tolerowana jakakolwiek forma gloryfikacji organizacji OUN i UPA i propagowanie ich ideologii. Jeżeli to moje stanowisko jest przyjmowane, jako działalność „antyukraińska”, to jest to dla mnie całkowite niezrozumienie moich intencji. Przez ostatnie tygodnie wystarczająco często przypominałem fakty i decyzje samorządu przemyskiego świadczące o udanej i pełnej zrozumienia współpracy, aby było to dla wszystkich jasne. Podejrzenie o rzekomą „antyukraińskość” poza tym rzutuje negatywnie nie tylko na mnie osobiście, ale także moich współpracowników i samych mieszkańców miasta, stawianych w roli społeczności mającej uprzedzenia narodowościowe, a do budowania takiego jej obrazu nie dopuszczę.
Sprawa ta nie ma swojego finału, taką pewnie pozostanie. Nie chcę dać swoją osobą powodów do przypuszczeń i dywagacji, skoro ze strony, która jest odpowiedzialna za jej zakończenie nie ma ostatecznego stanowiska. Nie poczuwam się więc do obowiązku podejmowania dalszych prób wyjaśniania na tym szczeblu. Chciałbym, aby sprawa wydania zakazu wjazdu na Ukrainę nie była powodem animozji między naszymi narodami, ale stała się krokiem do lepszego zrozumienia oczekiwań i intencji, a także budowania zdrowych relacji pomiędzy Polską i Ukrainą, w tym z naszymi miastami, dla których jesteśmy partnerem.