Jaka będzie przyszłość Almy?
KRAKÓW. Sieć delikatesów Alma od kilku miesięcy walczy o przetrwanie. W grudniu firma została objęta postępowaniem naprawczym.
Fot, stareuropa.pl
Postępowanie sanacyjne, którym sąd objął Almę w połowie grudnia 2016 roku, miało dać spółce czas na restrukturyzację i powrót do finansowej formy bez ciągłych żądań ze strony wierzycieli. Już w drugiej połowie roku zaczęto ciąć etaty i likwidować sklepy. Z 50 lokalizacji pozostało 9, głównie w Małopolsce. Zamknięty został także market w Rzeszowie.
W styczniu 2017 roku przegłosowano wielką ratunkową emisję, którą objąć miał Tomasz Żarnecki, biznesmen z Nowego Targu. Zobowiązał się on także do udzielenia pożyczki spółce, a następnie zaproponował dzierżawę, z której środki miałyby systematycznie wpływać na konta Almy. To jednak nie wystarczyło zarządcy.
– W poniedziałek 30 stycznia zarządca Almy, który miał nadzorować proces restrukturyzacji, złożył do sądu wniosek o umorzenie postępowania sanacyjnego. W podstawie wskazano m.in. na artykuły prawa restrukturyzacyjnego mówiące o działaniu na szkodę wierzycieli i niemożności przywrócenia zdolności do spłaty zobowiązań. Jeżeli sąd przychyli się do tego wniosku dla Almy będzie to oznaczało najprawdopodobniej otwartą drogę do upadłości – komentuje Adam Torchała, analityk Bankier.pl.
Ta jednak wcale nie musi przebiegać w wariancie skrajnym, a więc pełnej likwidacji. W polskim prawie istnieje tzw. „przygotowana likwidacja”. W scenariuszu tym inwestor składa ofertę, którą musi zaakceptować sędzia bazujący na wiedzy biegłego. Gdy transakcja dojdzie do skutku, "zdrowa", oddłużona część przedsiębiorstwa trafia do nowej spółki i kontynuuje działalność. Pieniądze uzyskane dzięki transakcji syndyk dzieli między wierzycieli „starej” Almy, która przestałaby istnieć.
– Jeżeli nowemu inwestorowi zależy na przetrwaniu Almy, to może być to dla niego najprostsza droga do przejęcia oddłużonej części przedsiębiorstwa. Otwartą kwestią pozostaje cena i pytanie czy pieniędzy z transakcji i majątku likwidowanej spółki wystarczy na obdzielenie wszystkich wierzycieli i akcjonariuszy „starej” Almy – dodaje Torchała.
W międzyczasie z Almy sukcesywnie wycofuje się jej długoletni główny akcjonariusz i prezes – Jerzy Mazgaj. W połowie listopada zrezygnował on z prezesury, zajął jednak miejsce w radzie nadzorczej. Na nowym stanowisku działał jednak ledwie 10 tygodni, 2 lutego zrezygnował bowiem – wraz z bratem, żoną i jej krewnym – także i z posady w tym organie. W styczniu Mazgaj zaczął również sukcesywnie wyprzedawać swoje udziały w spółce. Tą samą drogą poszła Ipopema, która jeszcze na początku roku była drugim głównym akcjonariuszem Almy.
– W konsekwencji Jerzy Mazgaj w ciągu niecałego miesiąca zmniejszył swoje zaangażowane w spółkę z 28,7% do 11,8%. Ipopema zaś wyprzedała całość swojego 19-procentowego pakietu. Największym akcjonariuszem spółki jest więc obecnie OFE PZU Złota Jesień, który posiada w Almie 14,4% udziałów. W przeciwieństwie do Mazgaja i Ipopemy, fundusz ubezpieczyciela nie informował ostatnio o żadnych transakcjach sprzedaży akcji – wylicza Torchała.
Więcej na temat:
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Alma-z-nadzieja-ale-inwestorzy-straca-wszystko-7496770.html
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Trwa-exodus-Mazgajow-z-Almy-Rezygnacje-ze-stanowisk-7497354.html