Potykacze: sposób na zdobycie klientów i rozpoznawalność
„Nie mamy wi-fi. Porozmawiajcie ze sobą” to hasło z potykaczy i tablic kredowych obiegło już cały świat.
W Polsce wiele emocji wzbudził potykacz jednej z zielonogórskich kawiarni z napisem „Zaproś go na kawę, zanim inna zaprosi go na lody”. Równie mocno zadziałało hasło wypisane przed wejściem do wrocławskiej księgarni: „Klauzula sumienia nie pozwala nam na sprzedawanie słabej literatury”. Potykacze nie są nowym rozwiązaniem, ale odrobina kreatywności w połączeniu z siłą social mediów, sprawiają, że ten sposób komunikacji zyskuje nowy wymiar.
Trudno sobie dziś wyobrazić chodniki, deptaki, place czy hole galerii handlowych bez potykaczy. Ustawiane są one przed sklepami, restauracjami, hotelami, salonami fryzjerskimi i kosmetycznymi czy nawet teatrami, kinami, bibliotekami i muzeami. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że dzięki popularności potykaczy, w ostatnich latach wykształciła się zupełnie nowa forma reklamy outdoorowej z właściwym tylko sobie sposobem komunikowania się z klientem.
- Klienci szybko przestają zwracać uwagę na to co niezmienne czy powtarzalne. Z roku na rok też stają się coraz bardziej uodpornieni na tradycyjne formy reklamy. W obecnym czasie, aby klient coś zauważył musi się o to niemalże potknąć. Ustawiane na ciągach pieszej komunikacji tablice informacyjne spełniają właśnie takie zadanie. Stąd też wzięła się ich najbardziej popularna nazwa - potykacze. – mówi Waldemar Bałaban, właściciel sklepu internetowego Walba.eu z Krosna, zajmującego się dystrybucją potykaczy.
Główną zaletą informacji zamieszczanych na potykaczach kredowych jest możliwość łatwej, szybkiej i taniej jej zmiany. Dzięki temu można na bieżąco reagować na to co się wokół dzieje i zawsze mieć aktualną ofertę, nawet jeśli ona zmienia się kilka razy w ciągu dnia. Można również odnieść się do mających miejsce wydarzeń (np. święta, okazje, mecze, premiera filmowa) czy nawet pogody. Trafione hasło będzie nie tylko zwracać uwagę, ale zostanie zapamiętane czy nawet powtórzone.
Zdaniem Darka Zamda z kawiarni Kopalnia Kawy z Gliwic, dobrze wypisany potykacz potrafi „zaprosić” większą ilość klientów niż niejedna płatna reklama.
- Dlatego często odchodzimy od przekazywania na nim suchych informacji i staramy się w zabawny sposób zwrócić uwagę przechodnia - mówi. - Nie raz klient z uśmiechem składał swoje zamówienie zaczynając słowami właśnie z potykacza: „ja bym chciał tą "wystrzałową" kawę”.
Ale potykacz ma szansę na większą karierę. Bo ciekawe, zaskakujące, zabawne czy w inny sposób wyróżniające się treści są często fotografowane przez przechodniów, a zdjęcia są umieszczane w portalach społecznościowych.
- Dlatego warto personalizować potykacze, umieszczając na nich logo, nazwę czy inną informację o lokalu. Wówczas mamy pewność, że popularność jaką nasz przekaz zyskał w mediach społecznościowych przyczyni się do wzrostu popularności naszej firmy czy usługi. – radzi właściciel sklepu z potykaczami Walba.
Dobre hasło powinno skupiać uwagę i wywołać emocje. Powinno sprawiać, że przechodzień poczuje właściwy przekaz, np. hasło odda atmosferę lokalu, dobrą jakość potraw i usług, ale też rozbawi, zaciekawi lub trafnie nawiąże do bieżącej sytuacji.
Pamiętajmy również o jakości wykonania wpisu. Treść na potykaczu musi być dobrze widoczna. Warto zainwestować w kolorowe, fluoroscencyjne markery kredowe, pozwalające na dokładne prowadzenie linii pisania czy rysowania. Dobrym pomysłem jest zaangażowanie do wypisania potykacza osoby z talentem plastycznym. Ładny rysunek w połączeniu z chwytliwym hasłem pomoże zwrócić uwagę przechodniów, a także skłoni ich do działania.
Moda na potykacze utrzymuje się na świecie od wielu lat. Jest to tania formy reklamy, znajdująca się bezpośrednio przy punkcie sprzedaży. Pamiętajmy jednak, że potykacz to tylko nośnik - prawdziwym narzędziem promocji jesteśmy sami. Pomysłów na jego zastosowanie jest wiele, bo można na nim nie tylko pisać i rysować, ale również wieszać plakaty i zdjęcia, ozdabiać go dodatkowymi elementami czy nawet umieszczać próbki towarów.