Dylematy funduszy małych i średnich spółek
Cały zeszły rok upłynął pod presją umorzeń i spadających cen akcji, szczególnie małych i średnich spółek.
Inwestorzy zastanawiali się, które dość tanie papiery wartościowe wybrać do sprzedaży utrzymując przy tym odpowiedni stan gotówki. Z czasem, najważniejszym kryterium wyboru spółek do sprzedaży stała się płynność. Można powiedzieć, że ten segment rynku załamał się pod własnym ciężarem, a przez to tanie akcje robiły się jeszcze tańsze. Uspokojenie sytuacji przyszło w przed świętami. Może to ten okres sprzyjający refleksji spowodował, że inwestorzy zauważyli rzadko pojawiającą się okazję do kupienia akcji spółek, które w większości przypadków były dość absurdalnie przecenione.
Dynamiczne wzrosty rozpoczęły się na przełomie roku. Gotówka, którą dotychczas trzymano na ewentualne umorzenia przestała być już potrzebna. Problem co kupić praktycznie nie istniał, bo większość małych i średnich spółek była bardzo tania. Jedna rzecz okazała się na razie nieprzemijająca - nadal występuje brak płynności. Stąd zwyżki cen tych akcji są bardzo dynamiczne, tak jak dynamiczne były w drugiej połowie zeszłego roku ich spadki. Dlatego nie należy się dziwić, że większość tego typu funduszy może pochwalić się już dwucyfrowa stopą zwrotu od początku roku. Napływy do nich na razie nie są duże, ale aż strach pomyśleć co może się dziać, gdy się zwiększą. Na szczęście, niektóre z nich mogą zostać zamknięte po wzroście aktywów do odpowiedniego poziomu.
Piotr Rogowski, zarządzający Funduszami ING TFI