Kurs dolara w połowie stycznia 2017. Opinia Marcina Kiepasa
W czwartek (12 stycznia 2017) kurs EUR/USD wzrósł do 1,0684 i był najwyższy od ponad miesiąca. Wszystko za sprawą prezydenta-elekta Donalda Trumpa, który dolara przecenił, oraz Europejskiego Banku Centralnego (ECB), który wsparł euro.
Fot. Adam Cyło
Paliwo do umocnienia dolara skończyło się. Takie wnioski można wysnuć po analizie zachowania rynku walutowego w tym tygodniu. Przynajmniej jeżeli chodzi o paliwo, jakiego w ostatnich dwóch miesiącach dostarczył Trump. Dokładnie to wiara w to, że polityka nowego prezydenta USA będzie bazowała na mocnej stymulacji fiskalnej tamtejszej gospodarki, co w konsekwencji nie tylko ją wesprze, ale też doprowadzi do inflacji i wzrostu stóp procentowych.
Ten brak paliwa widać było w ostatnią środę, gdy dolar zareagował przeceną tylko na to, że podczas konferencji prasowej prezydent-elekt Donald Trump praktycznie nie zająknął się na tematy gospodarcze. Inwestorzy nie uwzględnili tego, że z punktu widzenia Trumpa istotniejsze było omówienie podczas tej konferencji innych, znacznie ważniejszych dla niego, politycznych tematów.
Taka reakcja rynku walutowego na konferencję Trumpa, w zestawieniu z wcześniejszymi problemami EUR/USD z przebiciem strefy 1,0340-1,3070 sugeruje, że teraz inwestorzy potrzebują już twardych faktów. Mianowicie zapowiedzi konkretnych działań ze strony administracji Trumpa lub też mocnych danych makroekonomicznych z USA, które uwiarygodniałby tezę o systematycznym wzroście stóp procentowych.
Jednak nawet spełnienie tych powyższych warunków nie musi jeszcze oznaczać, że notowania EUR/USD ponownie cofną się do 1,04, żeby docelowo zaatakować poziom parytetu (1,00). Konieczna jest jeszcze jedno ważne założenie. Mianowicie, że istotnie nie zmieni się spojrzenie na politykę monetarną Europejskiego Banku Centralnego (ECB). A tu powoli coś się zmienia.
Obserwowane przyspieszenie wzrostu gospodarczego w Europie w końcówce 2016 roku, co prowadzi do dynamicznego skoku inflacji w niektórych europejskich państwach (np. Niemczech), już zaczyna wpływać na zmianę spojrzenia na politykę monetarną. Nawet w samym ECB. Jak wynika z opublikowanych w czwartek tzw. "minutek" z grudniowego posiedzenia, podjęta wówczas decyzja o wydłużeniu programu skupu aktywów do końca 2017 roku (z jego częściową redukcją od kwietnia), spotkała się ze sprzeciwem części członków. To może sugerować, że w kolejnych miesiącach, gdy presja inflacyjna będzie rosnąć, a wzrost gospodarczy przyspieszać, ten sprzeciw będzie coraz głośniej słyszalny. To istotne, gdyż wizja wychodzenia z ultraluźnej polityki monetarnej wystarczy do wyraźnego umocnienia euro.
W piątkowe południe kurs EUR/USD testował poziom 1,0643, rosnąc trzeci kolejny dzień. Po południu inwestorzy dostaną twarde dane z USA jakich obecnie oczekują. Dowiedzą się, jak w grudniu kształtowała się sprzedaż detaliczna (godz. 14:30; prognoza: 0,7% M/M) i inflacja producencka (godz. 14:30; prognoza: 1,6% R/R) oraz poznają styczniową wartość indeksu Uniwersytetu Michigan (godz. 16:00; prognoza: 98,5 pkt.), który opisuje sytuację amerykańskich gospodarstw domowych.
Lepsze od oczekiwań dane mogą przerwać wzrostową korektę na EUR/USD. Gorsze ją przyspieszą. Należy mieć jednakże na uwadze, że EUR/USD jest obecnie w takiej fazie, że zdecydowanie łatwiej reaguje na impulsy podnoszące notowania niż je obniżające.
W przyszłym tygodniu inwestorzy dostaną jeszcze więcej twardych danych z USA. Będą to m.in. raporty o inflacji CPI, produkcji przemysłowej oraz indeksy Fed z Filadelfii i NY Empire State. Tyle tylko, że pierwszoplanową rolę będzie wówczas odgrywał Europejski Bank Centralny, którego posiedzenie zaplanowane jest na najbliższy czwartek. Dzień później natomiast będzie mieć miejsce zaprzysiężenie Donalda Trumpa.
Wydaje się, że ECB mocno będzie bronił swojej decyzji z grudnia o wydłużeniu programu skupu aktywów i wskazywał, że ostatnie dane wpisują się w przyjęty wówczas scenariusz. Stąd też, o ile notowania EUR/USD mogą rosnąć przed posiedzeniem, kontynuując obecne odbicie, to na samo posiedzenie powinny zareagować spadkiem. Spadek ten następnie pogłębi Trump, prawdopodobnie przedstawiając swoje wizje wspierania amerykańskiej gospodarki.
W dłuższym horyzoncie czasu oczekuje, że najpierw kurs EUR/USD spadnie w okolice parytetu (w perspektywie 2-3 miesięcy), żeby na koniec roku wzrosnąć do 1,15. Ten scenariusz jest prawdopodobny niezależnie od tego, czy założymy iż globalna gospodarka wyraźnie przyspieszy w tym roku, czy rozpocznie się kryzys długu na rynkach wschodzących.
Marcin Kiepas, niezależny analityk