Jak rozwijać polską i podkarpacką turystykę? Opinia Krzysztofa Staszewskiego
Rok 2016 dla rozwoju krajowej turystyki był szczególnie ważny, był bowiem rokiem nietypowym, który łamał wieloletnie trendy jej rozwoju.
Fot. Pixabay/CC0
Szczególnie istotny był poziom bezpieczeństwa dla turystyki światowej, którego obniżenie spowodowane atakami terrorystycznymi w krajach Bliskiego Wschodu dotychczas często odwiedzanymi przez turystów i wysoki kurs złotego spowodowało, że aż 19% Polaków zrezygnowało z zagranicznych wypadów na rzecz spędzenia urlopu wakacyjnego w kraju. Kolejnym ważnym elementem był Program Rodzina 500+, który zaowocował gwałtownym rozwojem wyjazdów w rodzinach wielodzietnych, a także odrodzeniem jesiennych szkolnych wycieczek turystycznych.
Fakty te niebagatelne w skali krajowej turystyki miały także znaczny wpływ na rozwój podkarpackiej turystyki. Skorzystały głównie na tym Bieszczady, gdzie szacuje się zwiększenie ruchu turystycznego na 25-30%. W pozostałych częściach województwa rzadko jednak wzrost przekraczał 10%. Dane te wyraźnie wskazują, że w świadomości wyboru odpowiedniego miejsca spędzania wolnego czasu w Podkarpackiem nadal dominują Bieszczady, pozostałe subregiony nie prowadzą skutecznych działań promocyjnych równoważących skalę oddziaływania „bieszczadzkiej dominanty”. A ciekawych turystycznie miejsc mamy przecież więcej, choćby np. Przemyśl, który z razem z Arboretum w Bolestraszycach i Zamkiem w Krasiczynie powinien być jednym z liderów turystycznych nie tylko województwa podkarpackiego, ale i Polski.
Podobnie miejscem „niewykorzystanym” turystycznie jest Beskid Niski, który z takim ogromem atrakcji przyrodniczych i kulturowych jest od lat w stagnacji. A przecież można, a przecież warto o czym przekonuje przykład „Kresowej Krainy” czyli terenu powiatu lubaczowskiego. Uruchomienie w Baszni Dolnej – przez samorząd gminny - ośrodka Kresowa Osada, połączone z inwestowaniem środków w rozwój Muzeum Kresów w Lubaczowie i renowację podległego mu zespołu cerkiewnego w Radrużu przynosi widoczne już statystycznie efekty.
Nie można nie wspomnieć o wyjątkowej imprezie jaką jest Festiwal Kultur i Kresowego Jadła organizowany właśnie w Baszni Dolnej, na który przyjeżdża co roku kilka tysięcy osób „złaknionych” degustacji nieprzerwanej i unikalnej tradycji kulinarnej tego regionu.
Jeśli dołoży my do tego trwającą rewitalizację cerkwi w Nowym Bruśnie i planowane uruchomienie w tym miejscy mini skansenu to kolejna część Podkarpackiego ma szansę stać się dla turysty zewnętrznego interesującym miejscem godnym odwiedzenia. Atrakcje już są, niezbędne jest jeszcze rozwinięcie bazy noclegowej i gastronomicznej, aby móc zatrzymać w tym miejscu turystę na kilka dni.
Obowiązujące od lat nowe spojrzenie na trendy w turystyce, w których na decyzję o wyjeździe uwzględniane są czynniki emocjonalne i edukacyjne, wyraźnie wskazuje, że Bieszczady nadal wywołują „turystyczną” ekscytację. Obszar, który się sam w dużym stopniu promuje, nie ma konkurencji w Podkarpackiem. W każdym bądź razie nie widać świadomych działań na odpowiednią skalę, które próbowałyby wykreować nowe destynacje w naszym regionie. I widać to w cyfrach: z całego ruchu turystyki przyjazdowej: ok. 38% przyjęły dwa powiaty: bieszczadzki i leski, pozostałe ok. 62% przypada na pozostałe. To miejscami jest nawet niebezpieczne, np. w paśmie Tarnicy w tym roku dwukrotnie przekroczono limity turystów, przez co istnieje poważne niebezpieczeństwo „zadeptania” tego miejsca. Roczne rekordy w odwiedzaniu „biły” bieszczadzka wąskotorówka czy skansen w Sanoku.
Mamy jednak dobry przykład, że świadome działania mające za zadanie „rozśrodkowanie” tej turystycznej nawały mogą przynieść korzystny efekt nawet w skali całej gminy. Takim dobrym przykładem jest bieszczadzka gmina Olszanica, która jeszcze kilka lat temu nie istniała na mapie wakacyjnych atrakcji. Dobra współpraca samorządu (bo to jest jego rola a nie „robienie” turystyki) z przedsiębiorcami już przyniosła wymierne efekty. Bez wsparcia samorządu lokalnego nie powstała by działająca na terenie gminy Olszanica prywatna inicjatywa Janusza Demkowicza zwana Bieszczadzkimi Drezynami Rowerowymi, która w roku 2015 przewiozła 35 tysięcy osób, w tym już 65 tysięcy. Przyrost jest wręcz oszałamiający. Do tego można dołączyć niezwykle aktywny Bieszczadzki Browar Rzemieślniczy Ursa Maior w Uhercach Mineralnych i już udało się zatrzymać na dłużej turystów, którzy do tej pory przez teren gminy tylko przejeżdżali kierując się do Ustrzyk Dolnych czy w Wysokie Bieszczady. Jeżeli jeszcze uda się do tego wypromować i rozwinąć w dobrym kierunku - hotelarsko-gastronomicznym - ośrodek wypoczynkowy działający na terenie zespołu pałacowego w Olszanicy to uda się stworzyć zupełnie nową ciekawą destynację turystyczną, której głównym obszarem będzie właśnie teren gminy Olszanica. I teraz pozostanie już tylko jedno: dalej ją rozwijać o kolejne atrakcje i promować, promować i jeszcze raz promować.
Krzysztof Staszewski, prezes Stowarzyszenia „Pro Carpathia”, ekspert w dziedzinie gospodarki, rozwoju regionalnego i turystyki, przedsiębiorca i menedżer. Inicjator i współinicjator kilkudziesięciu projektów gospodarczych