Rzeszowscy radni PO tłumaczą swoją nieobecność na sesji
RZESZÓW. Radni powinni brać udział w „sensownych pracach” – pisze Jolanta Kaźmierczak.
Od lewej Jacek Kiczek, Marcin Deręgowski, Jolanta Kźmierczak, Andrzej Dec oraz Marek Poręba na poniedziałkowej konferencji prasowej Fot. Adam Cyło
Do naszej redakcji wpłynęło pismo Jolanty Kaźmierczak, przewodniczącej Klubu Radnych PO w Radzie Miasta Rzeszowa.
Rada Rzeszowa już 5 razy odrzuciła ten sam wniosek o przyłączenie Malawy do Rzeszowa. W tym dwukrotnie w pełnym składzie. Zatem jednoznacznie i stanowczo wyraziła swoją wolę, a nie zaszły żadne nowe okoliczności, uzasadniające zmianę decyzji. Dlatego jedynym sposobem, aby do tego nie dopuścić, było zerwanie quorum.
W ustawie o samorządzie gminnym jest zapis następujący: „Radny jest obowiązany brać udział w pracach rady gminy i jej komisji… ”. Ustawodawca nie pomyślał jednak, żeby napisać „w sensownych pracach”, bo nie przyszło mu do głowy, że ktoś gdzieś będzie radnym organizował prace absurdalne i zechce ich zmuszać do pochylania się po raz siódmy, czy ósmy nad tą samą, już wcześniej odrzuconą, uchwałą. A potem podniesie krzyk, że radnym się nie chce pracować. Wygląda to trochę tak, jak w znanym kawale o robotnikach goniących z pustymi taczkami, których w pośpiechu nie zdążyli załadować. Zatem zapewniam, że czasu i wysiłku w pracy na rzecz Miasta szczędzić nie będziemy, ale z pustymi taczkami gonić nie zamierzamy. A dokładnie takim pustym przebiegiem są kolejne posiedzenia na ten sam temat.
Obowiązkiem radnego jest podejmowanie dobrych decyzji dla Miasta, ale także zapobieganie podejmowaniu decyzji chybionych. Uczestnictwo w sesjach i mądre głosowanie jest jedynie środkiem do osiągnięcia tego celu, ale może nim być również świadoma absencja, jeśli w ten sposób da się uniemożliwić radzie podjęcie decyzji złej. W każdym razie obowiązki radnego nie polegają na bezkrytycznym podnoszeniu ręki, zgodnie z zaleceniem władzy wykonawczej.
Decyzja o wyjściu z sesji i nieobecność nie była łatwa wobec świadomości, że może się to spotkać z krytyką. Więc jeśli już, to jest oznaką odwagi i determinacji, a nie jest oznaką tchórzostwa, jak to chcą nam wmówić entuzjaści ponawianego wniosku.
Również straszenie paraliżem rady jest zdecydowanie na wyrost. Jest dostatecznie dużo sposobów, żeby sesję zwyczajną, zaplanowaną na 28 lutego zwołać i przeprowadzić.
ac