Powiat Rzeszowski - siła inwestycji

Lanckorona - Miasto Aniołów

Opublikowano: 2011-12-28 08:17:00, przez: admin, w kategorii: Firmy

MAŁOPOLSKA. Piękne miasteczko, w którym 10 lat temu turysta mógł się najwyżej snuć po Rynku, zastanawiając się dlaczego tu nic się nie dzieje. Teraz Lanckorona coraz pełniej wykorzystuje swój turystyczny potencjał. Znaleźli się ludzie, którzy umieli odpowiednio wykorzystać pomocowe środki, a ich inicjatywa i zapał udzieliły się mieszkańcom.

Drewniane domki przy Rynku w Lanckoronie, fot. Adam Cyło

Drewniane domki przy Rynku w Lanckoronie, fot. Adam Cyło

Przed laty Marek Grechuta śpiewał „Lanckorona, Lanckorona / rozłożona gdzie osłona / od spiekoty i od deszczu, / od tupotu szybkich spraw”. Niedawno piosenkę przypomniał Grzegorz Turnau. Mimo upływu czasu, niewiele się zmieniło. Lanckorona położona jest nieco na uboczu od głównych tras - dojazd dla osób jadących pierwszy raz nie jest łatwy. Z rzadka kursują autobusy. W miejscowości liczącej dwa tysiące mieszkańców nie ma przemysłu ani wielkich instytucji. Miasteczku, a raczej wsi (Lanckorona straciła prawa miejskie w 1933 r.) groził upadek – albo jak się teraz mówi – marginalizacja. Młodzi ludzie po skończeniu w większych miastach szkół lub studiów nie widzieli tu szans dla siebie. Tymczasem miejscowość posiada ogromny potencjał turystyczny – przede wszystkim urokliwy rynek z drewnianą zabudową z XIX w., sąsiedztwo wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO ruin zamku z czasów Kazimierza Wielkiego, kilka przedwojennych willi, z których najbardziej znana to chyba „Tadeusz”. W pobliżu leży także Kalwaria Zebrzydowska. Do tego piękne widoki. A dojazd samochodem z Krakowa zajmuje ok. 40 minut.

Pomysły lepsze i gorsze

Było kilka prób promocji Lanckorony, np. w 2002 r. Fundacja Partnerstwo dla Środowiska umieściła ją na Szlaku Bursztynowym. Sam pomysł szlaku oczywiście był bardzo dobry, ale żeby pojawili się turyści, potrzebne jest coś więcej. Była też próba sprzedaży pamiątek z Lanckorony w Krakowie, przy Bramie Floriańskiej, w teoretycznie idealnej wręcz lokalizacji. Pomysł okazał się jednak dość niefortunny, wyroby oferowano de facto gościom jednego z hoteli, a ponadto nikt nie chciał w Krakowie kupować pamiątek z innego miasta.

Znalazła się grupa ludzi, która postanowiła wykorzystać widziane gołym okiem możliwości, aktywizując przy tym mieszkańców. Jedną z nich jest Renata Bukowska, obecnie prezes Lokalnej Grupy Działania „Gościniec 4 Żywiołów”. W 2003 r. współorganizowała w Wadowicach Dni Ziemi. Po tej imprezie dostała propozycję kierowania Ośrodkiem Edukacji Ekologicznej w Lanckoronie.

- Zauważyliśmy, że miejsce w którym mieszkamy jest pełne potencjału, ale nic się w nim nie dzieje - mówi Renata Bukowska. - Wtedy z kilkoma dziewczynami postanowiłyśmy założyć stowarzyszenie.

Pani Renata i jej koleżanki postanowiły nie tworzyć niczego od nowa, ale zbadać zasoby i je wykorzystać. Kiedyś, jeszcze w czasach królewskich, w mieście były trzy jarmarki. Kobiety postanowiły przywrócić tę tradycję. Najpierw były Dni Gminy, potem Jarmark Świętojański. To z czym obecnie Lanckorona najbardziej się kojarzy to anioły. A początki były w 2004 r., gdy w grudniu zorganizowany został festiwal „Anioł w Miasteczku”. Przez lata festiwal zyskiwał coraz bogatszą oprawę: msza święta, koncert w kościele, przemarsz anielski przez miasteczko. Wydarzenie przyciąga coraz więcej turystów.

- Ale to stało się jakby samo, nie tworzyliśmy tego jako imprezy – zapewnia Renata Bukowska.

Teraz anioły są jednym z symboli Lanckorony – anioły na obrazach i grafikach, anioły na artystycznie wykonanych zdjęciach. Powstał nawet Szlak Studni Anielskich. Osoby promujące miasteczko dostają nagrodę - Anioły. Otrzymał je już zakochany w Lanckoronie Kazimierz Wiśniak, znany grafik, współtwórca Piwnicy pod Baranami. Anioła zdążył też odebrać Marek Grechuta.

- Udało się zainspirować mieszkańców do wykazania inicjatywy - podkreśla Renata Bukowska.

To praca, a nie projekt

Kolejnym etapem promowania Lanckorony był projekt „Gospodarka społeczna na Bursztynowym Szlaku” finansowany ze środków Inicjatywy Wspólnotowej Equal (projekt realizowany był także w Bałtowie, Suchej Beskidzkiej, Gorlicach, a w podkarpackim Lesku prowadziła go Fundacja Bieszczadzka). Mimo, iż Equal w niektórych kręgach stał się synonimem marnotrawienia unijnych pieniędzy, to ten projekt był naprawdę udany.

- Wszyscy myśleli, że to tylko projekt, ale my od początku myśleliśmy i zachowywaliśmy tak, jakby to była nasza normalna praca - Renata Bukowska zdradza podejście, które zaowocowało sukcesem.

W ramach projektu powstało przedsiębiorstwo społeczne „Horyzonty ITD. Inspiracja, Turystyka, Doradztwo”. Firma m.in. prowadziła kawiarnię, do tego jeszcze zajmowała się tworzeniem oferty turystycznej, a także oprowadzaniem gości, doradztwem, szkoleniami turystycznymi. - Uczestnicy projektu - młodzi ludzie ze średnim wykształceniem - byli zagrożeni wykluczeniem – dodaje. – Jedyne co ich czekało, to wyjazd z Lanckorony. My ich zaktywizowaliśmy, pokazaliśmy, że można coś w swojej miejscowości robić.

Sklepik nie tylko z aniołami

Kolejną ofertą jest sklepik produktów lokalnych. Stowarzyszenie kupuje od miejscowych artystów różne wyroby, nie tylko aniołki. Wśród wyrobów są i rzeczy nietypowe, jak parasol, którego czasza jest ręcznie tkana jak serwetka. Na ten wyrób zwraca uwagę chyba każdy, kto odwiedza sklepik. Jak mówi prowadząca sklepik Filomena Pająk, w tej działalności nie chodzi o to, by robić „masówkę” z produktu lokalnego.

- Pewne rzeczy są tylko u nas i nie można ich kupić w żadnym innym miejscu – tłumaczy pani Filomena.

Klientami sklepu są turyści, ale również mieszkańcy Lanckorony, bo artystyczne wyroby to także dobry prezent dla bliskich, czy przyjaciół.

W tej chwili LGD wdraża kolejny projekt „Inkubator kuchenny”. Ma on powstać w Bugaju (gmina Stryszów). W założeniu ma być przedsięwzięciem wspierającym lokalną przedsiębiorczość w ramach przetwórstwa produktów rolnych, np. soków, konfitur.

- Zasada działania będzie taka jak w pralni – mówi obrazowo Renata Bukowska. – Ludzie będą przynosić produkty do przetworzenia. Jeśli ktoś będzie chciał kierować je na sprzedaż, to trzeba będzie przejść odpowiednią procedurę.

Produkty te będą oferowane w kawiarniach, w gospodarstwach agroturystycznych i oczywiście w Krakowie. Projekt finansowany jest ze środków szwajcarskich.

Przychody ze sklepiku to ponad 40 tys. zł. Zarabiają na pewno miejscowi rękodzielnicy i artyści. Ale bywało, że organizacja była „do tyłu” z powodu podatku VAT, a koszt zorganizowania „Aniołów” to 10 tys. zł.

- Nie ma przepisów związanych z firmami społecznymi – mówi Renata Bukowska. - Jak patrzę na to po latach, to teraz raczej zdecydowałabym się na spółdzielnię socjalną.

Po kilku latach „Horyzonty. ITD”, zrezygnowały z prowadzenia kafejki. Ale dalej zajmują się turystyką. Trzon firmy to trzy panie. Co ciekawe przez cały czas trwania projektu z Equala, nie zmieniła się kadra – co było rzadkością w tym programie.

Adam Cyło

Artykuł ukazał się w drugim numerze miesiecznika Biznes i Etos, wydawanego przez Stowarzyszenie Pro Carpathia w ramach projektu Podkarpacka Akademia Ekonomii Społecznej, finansowanego z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich

Pobierz bezpłatne egzemplarze Miesięcznika Biznes i Etos

Korzystamy z plików cookies i umożliwiamy zamieszczanie ich stronom trzecim. Pliki cookies ułatwiają korzystanie z naszych serwisów. Uznajemy, że kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę.

Więcej o plikach cookies można dowiedzieć się na uruchomionej przez IAB Polska stronie: http://wszystkoociasteczkach.pl.

Zamknij