Masz dług za jazdę bez biletu MPK? Kupią go windykatorzy
RZESZÓW. To kolejna forma odzyskiwania wierzytelności od jeżdżących na gapę pasażerów, którą zamierza wprowadzić rzeszowski Zarząd Transportu Miejskiego.
Mercedes Benz Citaro z MPK Rzeszów w nowych, srebrno-pomarańczowych barwach. Fot. Archiwum
Jak informuje Łukasz Dziągwa, wicedyrektor ZTM-u, najstarsze długi będą sprzedawane na tzw. giełdach długów. Firma jest już po pierwszych ustaleniach.
ZTM wypowiedział małą wojnę nieuczciwym pasażerom jeżdżącym na gapę. Temu zresztą służył także ostatni ruch firmy. Kara za jazdę bez biletu wzrosła ze 150 do 210 zł. Przekroczenie bariery 200 zł, pozwala firmie na wpisanie delikwenta na listę dłużników, nawet bez zaciągania go do sądu.
Jednak zazwyczaj odbywa się to nieco inaczej.
- Jeżeli ktoś nie ureguluje mandatu po roku, wędrujemy do sądu w Lublinie i zabezpieczamy go w postępowaniu upominawczym - mówi Łukasz Dziągwa - Sąd wydaje nakaz zapłaty, zwykle w trybie zaocznym. To właściwe hurtowa procedura. Później mamy 10 lat na wyegzekwowanie należności.
I to właśnie te najstarsze długi ZTM zamierza sprzedawać. I problem po części z głowy. Ściganiem dłużnika zajmować się już będą prywatne firmy windykacyjne.
Jeśli więc zaliczyliśmy już wpadkę w autobusie, warto pomyśleć o szybkim uregulowaniu mandatu. Bo koszty mogą sporo wzrosnąć. I to już wtedy, kiedy sprawa trafi do sądu.
- Sąd zwiększa opłatę do przynajmniej 350 zł narzucając koszty zastępstwa procesowego, wynagrodzenia prawników - tłumaczy dyr. Dziągwa.
Jak przyznaje Łukasz Dziągwa zaległości ze strony pasażerów wobec ZTM-u są całkiem spore. Ile wynoszą, tego jednak już nie mówi.
Cóż, coś za coś… Miasto obniżyło ostatnio ceny biletów. Wprowadziło też kilka nowych rozwiązań, jak choćby e-portmonetkę, która daje możliwość opłaty za liczbę przejechanych przystanków. ZTM wierzy, że taki ruch powstrzyma wielu pasażerów przed jazdą na gapę.
Rzeszów z budżetu miasta dopłaca rocznie do komunikacji miejskiej ok. 50 mln zł.