Jak jeszcze popsuć sobie spadające notowania?
Według mieszkańców Rzeszowa walka o zahamowanie spadającego poparcia politycznego nie powinna przenosić się na pracę Rady Miasta. W zasadzie zwykłego obywatela to w ogóle nie interesuje, bo woli troskę o dobro wspólne i najbliższe otoczenie.
Waldemar Szumny. Fot. Adam Cyło
Tak się ostatnio dzieje, że coraz bardziej własne niepowodzenia i frustracje z obecnych sondaży przekładają się na codzienną pracę lokalnego samorządu. Przykłady nieudanych lub nie do końca przemyślanych pomysłów PO w Rzeszowie można mnożyć. Widoczne jest to zwłaszcza w kontraście do działań PiS. A warto pamiętać, że to PO jest w koalicji rządzącej Rzeszowem, zaś PiS jest ugrupowaniem opozycyjnym w naszym mieście.
A wszystko zaczęło się od inicjatywy PiS nazwania ronda imieniem Żołnierzy Wyklętych. Bardzo szybko PO zgłosiła podobny pomysł – nadanie rondu imienia W. Bartoszewskiego. I nagle na sesji przygotowany merytorycznie pomysł PiS został zaakceptowany w głosowaniu, zaś propozycja PO przegrała.
Podczas jednej z kolejnych sesji PO zgłosiła projekt uchwały dotyczący przyśpieszenia remontu rzeszowskich basenów ROSiR, mając przecież władzę, własnego zastępcę prezydenta i teoretycznie możliwości wykonania tego zadania. Ponieważ PiS już od bardzo dawna domagało się od prezydenta właściwego zajęcia się tymi basenami, to klub radnych PiS zgłosił konieczne poprawki do projektu tej uchwały (m.in. rozszerzając listę koniecznych pilnie inwestycji o Podkarpackie Centrum Lekkoatletyczne czy wiadukt nad torami w ciągu ul. Hoffmanowej). A następnie tak zmodyfikowaną i poprawioną przez PiS uchwałę Rada Miasta podjęła i teraz od prezydenta i jego zastępców zależy tempo realizacji tych zadań.
W ten sposób doszło do ostatniej sesji, gdzie PiS znowu z sukcesem doprowadziło do przegłosowania własnego projektu uchwały o ochronie terenów zielonych i rekreacyjnych, a pomysł PO uchwały w sprawie Trybunału Konstytucyjnego nawet nie był głosowany, gdyż został zdjęty z porządku obrad. Dzień wcześniej radni PiS na konferencji prasowej zwrócili się do prezydenta z apelem o wycofanie tej uchwały.
Warto dokładnie przyjrzeć się temu projektowi uchwały, aby dostrzec jej kuriozalność.
Teks uchwały zawiera zapis o nieopublikowanych wyrokach Trybunału Konstytucyjnego. Już wiele razy zarówno rzecznik rządu, jak i Pani Premier mówili, że zgodnie z ustawą nie mamy do czynienia z nieopublikowanymi wyrokami Trybunału, a jedynie ze stanowiskami części sędziów Trybunału, a takowe nie podlegają obowiązkowi publikacji. To taka różnica, jak między uchwałą Rady Miasta, a stanowiskiem grupy radnych – warto to rozróżniać. Poza tym Pani Premier publikując taką opinię niektórych sędziów złamałaby prawo i wielokrotnie podkreślała, że będzie przestrzegać ustaw i Konstytucji i nie da się namówić na łamanie prawa.
Dalej również zawarty jest zwrot o nieopublikowanych wyrokach Trybunału – pojęcie nieprzystające do rzeczywistości, gdyż nie istnieją w chwili obecnej nieopublikowane wyroki. Wszystkie podjęte zgodnie z przepisami wyroki Trybunału są opublikowane i rząd przestrzega tutaj prawa, pilnując jednocześnie, aby nie opublikować dodatkowych opinii niektórych sędziów, bo do tego nie ma prawa. I nic tu nie pomogą krzyki opozycji, bowiem polski rząd zamierza działać zgodnie z prawem i przepisami.
Uzasadnienie zawiera zwrot o sporze o respektowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego – przecież obecny spór nie dotyczy respektowania wyroków Trybunału (wszystkie wyroki są tak naprawdę respektowane) – spór idzie m.in. o błędną interpretację opozycji tego, co jest wyrokiem, a co tylko niektórym wydaje się być wyrokiem. Dalej mowa jest o największych autorytetach oraz Komisji Weneckiej – otóż pewnie różnimy się co do tego, kto jest największym autorytetem. A co do Komisji Weneckiej, to radziłbym dokładnie zapoznać się z jej opinią, bo to właśnie minister polskiego rządu zwrócił się do tej Komisji o opinię i nigdy polski rząd nie podważał jej i wielokrotnie podkreślał fakt zapoznania się z nią.
Ponadto mowa jest o nieopublikowanych przez premiera orzeczeniach TK – otóż nie istnieją żadne orzeczenia TK, które by nie były opublikowane. Wyjaśniałem to już dokładnie przy okazji wyroków Trybunału. Szczegółowe przepisy jednoznacznie definiują, co jest orzeczeniem TK i nie można pod takowe „podciągać” stanowisk części sędziów TK. Następnie mowa jest o politykach kwestionujących opinie, ale brak wskazań z nazwiska takich polityków uniemożliwia odniesienie się do tego zwrotu – sformułowanie „są jeszcze jednak politycy” jest tak ogólne i lakoniczne, że nie sposób domyślać się, co autor (czy raczej kogo) miał na myśli.
W dalszej części uzasadnienia mowa jest o swoistej anarchii prawnej – właśnie Rada Miasta nie podejmując tej kuriozalnej uchwały uniknęła doprowadzenia do prawdziwej anarchii prawnej, gdyż organ samorządu terytorialnego nie ma kompetencji decydowania i rozstrzygania o interpretowaniu prawa w Polsce. Po prostu takie są przepisy, ustawa o samorządzie gminnym z dnia 8 marca 1990 r. dokładnie wylicza zadania i kompetencje organów gminy. Później mowa jest o politykach lokalnych – wynik głosowania i poparcie jedynie kilku radnych (w tym dwóch z PO), a odrzucenie uchwały przez zdecydowaną większość radnych z różnych klubów jasno pokazują, kto bardziej czuje się na sesjach politykiem, a kto samorządowcem. Mieszkańcy naszego miasta nie życzą sobie polityki na sesjach, a chcą zajmowania się ich sprawami i problemami. Zwłaszcza radni z koalicji rządzącej powinni o tym pamiętać, bo to oni mają większe możliwości działania.
I wreszcie mowa jest o jednoznacznym przekazie dotyczącym naszego stanowiska na ten temat – właśnie wynik głosowania pokazuje jednoznaczne stanowisko w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, stąd bardzo dobrze się stało, że Rada Miasta odrzuciła tę kuriozalną uchwałę, bo wyraziła w ten sposób jednoznaczne stanowisko i dała jednoznaczny przekaz. Stało się to wbrew trzem autorom projektu uchwały, ale to nie ich opinia jest stanowiskiem całej Rady Miasta.
To krótkie uzasadnienie zawarte jest w 9 linijkach – proszę osądzić jego „moc”. Warto też dodać, że analogiczną uchwałę jako pierwsze duże miasto podjęto w Łodzi i tam wojewoda – znany i ceniony profesor prawa Zbigniew Rau – uchylił taką uchwałę jako rażąco niezgodną z porządkiem prawnym w naszym kraju.
Waldemar Szumny, wiceprzewodniczący Rady Miasta Rzeszowa