Nad Wisłokiem ma być nowy most czy kładka?
RZESZÓW. Taki spór wywołali na ostatniej sesji Rady Miasta radni Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości.
Zalew rzeszowski. Fot. Virtus
Właściwie poszło o prośbę do władz miasta, zgłoszoną przez Jolantę Kaźmierczak, szefową klubu Platformy Obywatelskiej, o wyjaśnienie - jak to się stało, że widniejąca od dawna w Wieloletniej Prognozie Finansowej (WPF) miasta, kładka pieszo - rowerowa, mająca przebiegać od ul. Grabskiego do Żeglarskiej, stała się nagle mostem? Niektórzy radni utrzymywali, że dowiedzieli się o tym z mediów a nie od władz miasta.
Po długiej dyskusji i wyjaśnieniach Janiny Filipek, skarbnika miasta, okazało się, że to oni sami nie zauważyli, jak kładka pod koniec ubiegłego roku, przepoczwarzyła się w most. Od kilku dobrych miesięcy, radni głosowali więc za przedstawianą im WPF, w której już ów most widniał.
Dyskusja przeniosła się więc na inny obszar. Radni PO i PiS sprzeciwili się budowie mostu, bo to zagrozi istniejącym nad zalewem, zielonym terenom rekreacyjnym i rezerwatowi przyrody na Lisiej Górze.
W gruncie rzeczy, w godzinnej przepychance słownej między radnymi a władzami miasta, chodziło też chyba i o inną sprawę. Jak odciążyć od ruchu kołowego południową część Rzeszowa. Miasto myśli o tym od dawna. Do końca ubiegłego roku mowa była właściwie o budowie dwóch mostów. Tym, który ma powstać w ciągu planowanej tzw. obwodnicy południowej miasta (łączącej węzeł S19 w Kielanówce z al. Sikorskiego) i moście, który połączy Rzeszów z Boguchwałą. Nagle pojawił się i ten nad zalewem.
Każda z tych inwestycji pociągnie za sobą inne koszty. Ten pierwszy, według szacunków, może kosztować nawet kilkaset milionów zł. (ten fragment budowy południowej obwodnicy - jak mówił Tadeusz Ferenc szacowany jest na ok. 600 mln. Tu miasto będzie się oczywiście starać o unijne dofinansowanie. Przyjdzie więc jeszcze na niego poczekać.
Szybciej, bo w przeciągu nawet dwóch lat, mógłby powstać most łączący Rzeszów z Boguchwałą. Jak jednak zauważył na sesji jeden z radnych, władze Boguchwały i innych okolicznych władz lokalnych, jakoś ostatnio nie palą się do tej inwestycji, choć odpowiednie porozumienia zostały już wcześniej podpisane.
Najszybciej zrealizowaną inwestycją, mógłby więc być most nad zalewem. Do tego najtańszą - od 17 do 20 mln zł. I zapewne m.in. stąd taki upór prezydenta Ferenca, który twierdzi, że mógłby on pomóc w rozładowaniu korków w tej części miasta.
Radni PO i PiS zastanawiali się, jakim cudem, skoro ruch puszczony nowym mostem nad zalewem, jeszcze bardziej obciążyłby de facto ul. Powstańców Warszawy i ul. Hetmańską.
Przy okazji okazało się też, że miasto myśli także nad kolejną koncepcją - udrożnienia ul. Kwiatkowskiego. Ulica ma zostać poszerzona. Tylko co zrobić z jej skrzyżowaniem z ul. Powstańców Warszawy? I tu zrodził się kolejnypomysł... dwupoziomowe skrzyżowanie. Zdaniem Roberta Kultysa z klubu PiS, który - jak mówił - rozmawiał o takim pomyśle ze specjalistami, takie rozwiązanie w tym miejscu jest jak najbardziej do zrealizowania.