Pikieta przed cyrkiem w Rzeszowie
RZESZÓW. W piątek i sobotę (11 i 12 marca 2016 r.) obrońcy praw zwierząt pikietowali pod cyrkiem „Safari”.
Ich zdaniem „w Rzeszowie, innowacyjnym mieście nie ma miejsca na średniowieczną rozrywkę jaką jest cyrk, który w swoich przedstawieniach wykorzystuje dzikie zwierzęta”. Cyrkowcy co prawda zapewniają o ich opiece weterynaryjnej i dobrym traktowaniu, jednak pikietujący są innego zdania. Przez mikrofon czytali teksty między innymi o brutalnych metodach tresury zwierząt, jak wbijanie haka za ucho w przypadku słoni (który zmusza je do posłuszeństwa i wykonywania nienaturalnych dla nich figur), rażenie prądem elektrycznym oraz bicie, chociażby batem. Coraz więcej mediów donosi o przypadkach zwierząt w cyrkach, które wcale nie czują się tam tak dobrze.
- Faktem jest, że te zwierzęta są tam tylko i wyłącznie dla naszej rozrywki, wbrew swojej woli. Nie da się im zapewnić odpowiednich warunków podczas wielogodzinnej tułaczki. Również oczywiste jest, że nie da się wytresować dzikich zwierząt za pomocą przekąsek i głaskania – tak jak to się robi w przypadku uczenia sztuczek psa. Na proteście zjawiło się około trzydziestu osób. Blisko dwa tysiące osób podpisało się pod petycją do prezydenta Rzeszowa o zaprzestaniu wykorzystywania terenów publicznych miasta Rzeszowa dla cyrków, które wykorzystują zwierzęta. Prezydent jak na razie nie chce takiego zakazu wydać. Jednak aktywiści twierdzą, że za dwadzieścia lat takiej rozrywki już nie będzie, bo „świat w końcu do tego dojrzeje”. Są oni gotowi działać dalej – dodają, że to dopiero początek sezony cyrkowego, a cyrki będą coraz chętniej przyjeżdżać do Rzeszowa, ponieważ w przeciwieństwie do innych miast, jak chociażby stolica nie mamy zakazu w tej kwestii.
amk