Wędliny markowskie od Fołty
Jan Fołta jest jednym z kilku markowskich wędliniarzy. Od początku działalności w 1989 r. Zakład Uboju i Przerobu Mięsa w Markowej jest przedsiębiorstwem rodzinnym, w którym pracuje m.in. Właściciel, jego żona Czesława, syn Piotr i zięć.
Zakład powstał na bazie gospodarstwa rolnego prowadzonego przez właścicieli. Początkowo produkowano kilkaset kilogramów wędlin tygodniowo, z czasem podnosząc ilość wyrobów do blisko 7,5 tony. Dostępne są one na terenie województwa podkarpackiego, ale i w sklepach ze zdrową żywnością w Warszawie czy Krakowie.
Fołtom udało się umiejętnie połączyć tradycję z nowoczesnością. Nie produkuje się tu na masową skalę, bo dewiza właściciela brzmi: najważniejsza jest jakość, a nie ilość. Wędliny powstają zgodnie z tradycyjnymi metodami, dzięki przestrzeganym recepturom, jakie stosowano w regionie jeszcze w latach 50. XX wieku. Mimo to firma spełnia wszystkie wymogi związane z produkcją wędlin, w tym wdrożony system HACCAP, którego wprowadzenie możliwie było po gruntownej modernizacji zakładu w 2003 r.
Surowiec skupują od lokalnych producentów, bowiem wieś Markowa słynie z hodowli świń. Nie do pomyślenia byłoby kupowanie mięsa z świń hodowanych na dużych farmach. Tajemnica sukcesu ich wyrobów tkwi właśnie w składzie surowca i sposobie przygotowania mięsa do kiełbasy. Komora wędzarnicza jest opalana drewnem olchy, buku, grabu, a sam proces wędzenia trwa nawet do 12 godzin. Chodzi o to, aby uzyskać niepowtarzalny smak i aromat wyrobu. W nowoczesnych komorach wędzarniczych cały proces wędzenia sterowany jest komputerowo. Tu ciągle liczy się talent, słuch i precyzyjne oko.
Produkowane są m.in.: kiełbasa markowska, szynka w ziołach, boczek wędzony, kabanosy, schab ze śliwką, schab nadziewany mięsem, szynka wiejska, baleron, słonina w papryce, kiszka wiejska, salceson, żeberka wędzone. Pojawiły się także wyroby w słoikach: golonka babuni i przysmak zapiekany markowski. Nowością, szybko zdobywającą uznanie klientów, jest kiełbasa Jana z Markowej.
Krzysztof Zieliński