Rynek walut w 2015 roku
Mijający rok był kolejnym już rokiem amerykańskiego dolara.
Indeks dolarowy wzrósł od początku 2015 roku o prawie 5%, po tym jak w 2014 zyskał 8,9%, a rok 2013 zamknął na niewielkim plusie. W stosunku do złotego zyskał on zaś 10%, rosnąc do 3,90 zł obecnie. W 2016 roku dolar powinien pozostać drogi i na trwałe zagościć powyżej poziomu 4 zł.
Złoty kończy 2015 rok osłabieniem o 10% do amerykańskiej waluty. Jeszcze miesiąc wcześniej było ono znacznie większe, bo za dolara trzeba było zapłacić już prawie 4,06 zł, czyli o 16 groszy więcej niż obecnie.
Polska waluta kończy rok też słabsza do szwajcarskiego franka (o 10,5%, pokłosie styczniowej decyzji Narodowego Banku Szwajcarii o zaniechaniu obrony franka przed umocnieniem) i brytyjskiego funta (o 4,6%), ale za sprawą 12 groszowego umocnienia w drugiej połowie grudnia nieznacznie zyskuje do wspólnej waluty (o 0,6%).
W 2015 roku cieniem na notowaniach złotego kładły się nie tylko czynniki globalne. A więc nie tylko umacniający się dolar, obawy o negatywne konsekwencje rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych w USA, tanie surowce, obawy przed twardym lądowaniem chińskiej gospodarki, czy też odpływ kapitałów z rynków wschodzących. Mocno ciążyły mu też lokalne tematy. Deflacja w Polsce okazała się być znacznie dłuższa niż pierwotnie zakładano. Początkowo uważano, że zniknie ona jesienią. Następnie zweryfikowano te prognozy i oczekiwano powrotu inflacji w końcówce 2015 roku. Ostatecznie jednak pierwszy dodatni wynik prawdopodobnie zobaczymy dopiero na początku 2016 roku.
Pewnym rozczarowaniem okazała się też dynamika wzrostu gospodarczego.
Jednak z czynników lokalnych w największym stopniu złotemu zaczęła ciążyć krajowa polityka. To stało się widoczne w drugiej połowie roku. Wybory prezydenckie i parlamentarne przyniosły wygraną opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości, które nie tylko ma swojego prezydenta, ale też po wyborach utworzyło samodzielny rząd. Realizacja rozdmuchanych obietnic wyborczych, co wiązało się z nowymi wydatkami socjalnymi z jednej strony, a z drugiej z nałożeniem nowych podatków (podatek bankowy, podatek od supermarketów), wywołało naturalne obawy o budżet i wzrost gospodarczy.
Jednocześnie, wobec wypłaszczania się wzrostu gospodarczego i dłuższego okresu deflacji, inwestorzy zaczęli oczekiwać, że nowa Rada Polityki Pieniężnej (RPP), która już na początku 2016 roku zostanie wybrana przez nową władzę, zdecyduje się na dostosowawczą obniżkę kosztu pieniądza o 25 do 50 punktów bazowych, żeby w ten sposób zwiększyć szanse na szybszy powrót inflacji do celu oraz wesprzeć gospodarkę. To też złotemu ciążyło.
Dodatkowo po wyborach rozpoczęła się w Polsce awantura polityczna wokół Trybunału Konstytucyjnego. To zaś wśród inwestorów zagranicznych wywołuje uzasadnione skojarzenie z sytuacją na Węgrzech po zwycięstwie premiera Orbana, który notabene dla liderów PiS jest wzorem do naśladowania, psując tym samym sentyment do Polski i dając impuls do ostrożnego patrzenia na polskie aktywa.
Marcin Kiepas, główny analityk Admiral Markets AS Oddział w Polsce