Absolwenci filologii poszukiwani na rynku pracy
Kariera filologa kojarzy się z nauczaniem lub tłumaczeniem. Tymczasem o absolwentów filologii coraz częściej upominają się międzynarodowe firmy z innych branż.
Fot. Pixabay/CC0
90% pracodawców zwraca uwagę na biegłą znajomość języka u pracowników. Osoby zatrudnione łatwiej przeszkolić w zakresie specjalistycznych umiejętności biznesowych, niż nauczyć od podstaw języka obcego.
- Odkąd rozwija się sektor usług biznesowych, świadczonych głównie dla zachodniej Europy i rynku amerykańskiego, zapotrzebowanie na pracowników znających języki obce wzrasta – mówi Wiktor Doktór, prezes Fundacji Pro Progressio.
Czy polskie szkolnictwo wyższe jest na to przygotowane? Niekoniecznie. Uczelnie kończy rocznie ok. 16 tys. absolwentów filologii. Nowych miejsc pracy w samym sektorze usług dla biznesu jest natomiast co roku o 4 tys. więcej.
Najbardziej poszukiwani są pracownicy znający hiszpański, języki skandynawskie czy wschodnie – np. białoruski, rosyjski i ukraiński. Oprócz tego – angielski, który w większości korporacji stał się językiem niemalże obowiązkowym. O ile z jego nauczaniem nie ma problemów, o tyle dostęp do nauki innych języków może być utrudniony.
Według raportu przygotowanego przez Fundację Pro Progressio im większe miasto, tym większe możliwości, jeśli chodzi o studia filologiczne. Przodują Warszawa, Kraków, Poznań. Uczelnie w mniejszych miejscowościach mają ofertę zawężoną do dwóch lub trzech filologii, najczęściej angielskiej i germańskiej. Naukę języka norweskiego i szwedzkiego oferuje zaledwie siedem polskich szkół wyższych, niderlandzkiego – cztery, duński i fiński można studiować zaś tylko na trzech uniwersytetach.
- Oczywiście, wykształcenie filologiczne dobrze byłoby uzupełniać specjalistycznymi kursami. Zapotrzebowanie na rynku jest jednak duże i osoby doskonale władające językami obcymi nie powinny mieć problemu ze znalezieniem zajęcia. Warto więc postawić na ich naukę. Należy też ją promować wśród studentów – radzi ekspert.
infoWire.pl