Beata Szydło: Stalowa wola zmian
STALOWA WOLA. W ekstremalnych warunkach odbyło się sobotnie spotkanie Beaty Szydło z sympatykami Prawa i Sprawiedliwości.
Odbyło się na placu Piłsudskiego największym w mieście, ale całym wybrukowanym. Temperatura znacząco przekraczała 30 stopni, ale to nie przeszkadzało, zwłaszcza liczni byli ludzie starsi, choć i młodzieży nie zabrakło. Sytuację ratowali strażacy z kurtynami wodnymi używanymi podczas skażeń chemicznych i wolontariusze, którzy rozdali setki butelek wody.
Pięć miesięcy wcześniej na tym samym placu przemawiał Andrzej Duda. Jako kandydat na prezydenta mówił wówczas o potrzebie zmian. Wspominał o "stalowej woli wydźwignięcia się na nowoczesność" którą mieli budowniczowie COP. Wiceprezes PiS w sobotę posługiwała się tą samą retoryką. Stalowa Wola pojawiła się w kilku jej zdaniach.
- Polacy potrzebują pracy, godnej płacy, szacunku i władzy, która jest mądra ich mądrością i która ich słucha - mówiła Beata Szydło. - Ja chcę, żeby dzisiaj stąd, z tego miasta - symbolu bardzo jasno wybrzmiało zdanie. Jestem gotowa, wspólnie z wami podjąć to wielkie wyzwanie naprawy polskiego państwa i mam stalową wolę przeprowadzenia wraz z wami tej zmiany
Istotniejsze były jej zdania o zbliżającym się referendum. Otóż kandydatka PiS na premiera zwróciła się do Prezydenta RP o dopisanie trzech kolejnych pytań referendalnych. Dotyczyłyby one wieku emerytalnego, obowiązku szkolnego sześciolatków i Lasów Państwowych. Z apelem takim wystąpiła już do poprzedniego prezydenta w lipcu, ale nie spotkał się on ze zrozumieniem Bronisława Komorowskiego. Każdy z tych tematów można nazwać inicjatywami obywatelskimi, bo pod każdym były zbierane podpisy. W sumie jest ich ponad 6 mln. Szczególnie na to ostatnie zwrócił uwagę prezydent Andrzej Duda.
Akuratnie w sobotę był tuż obok, czyli w Janowie Lubelskim położonym o niecałe 50 km od Stalowej Woli.
- Rozważę dopisanie tych pytań -odpowiedział dziennikarzom na pytanie, które wyszło ze Stalowej Woli.
Na spotkanie z Beatą Szydło przybyło ok. 500 osób. Byli wśród nich prawie wszyscy liczący się politycy PiS z Podkarpacia i Paweł Kowal, który prawdopodobnie będzie szturmował parlament z okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskiego.
Była też mała organizacyjna wpadka. Okazało się, że posłanka Beata Szydło wcale nie jeździ "Szydłobusem". Do Stalowej Woli przyjechała osobowym autem, a do autokaru wsiadła tuż przed spotkaniem. Podobnie opuszczała miasto nad Sanem.